Forum     Ryty tybetanskie Strona Główna

Wokół treści Krzewicieli Kultury
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Ryty tybetanskie Strona Główna -> Moje przemyślenia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Marian Wasilewski
Poszukujący Drogi
Poszukujący Drogi



Dołączył: 20 Lis 2005
Posty: 110
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: USA

PostWysłany: Sob 17:57, 10 Cze 2006    Temat postu:

Z przekazów Stwórców Skrzydeł wynika, że warunkiem niezbędnym do osiągnięcia "Wielkiego Portalu" jest wszechstronna globalizacja polityczna, organizacyjna i religijna Ziemian, gdyż bez tego nie da się osiągnąć wymaganej koordynacji działań. Z drugiej jednak strony globalizacja zwiększa możliwość sprawowania władzy autorytarnej, połączonej z ograniczeniem wolności osoby ludzkiej. Dlatego globalizacja ma wielu przeciwników. Można więc spodziewać się wzmożonej aktywności ze strony władz, być może nawet z użyciem przemocy, szczególnie w sferze politycznej. Inaczej sprawa może się przedstawiać w sferze religijnej. Rodzi się więc istotne pytanie:

Dlaczego religiom tak trudno zjednoczyć się?

Pytanie to porusza tak obszerną i bolesną materię psychiczną, że może wydawac się równie banalne jak np. pytanie dlaczego są wojny? Obrana droga ekumenizacji wydaje się tak prosta i oczywista: działać i mówić o tym co łączy, a nie o tym co dzieli. Przecież człowiek religijny pragnie dobra i szczęścia dla siebie i dla wszystkich. Spotkania i wspólne modlitwy wyznawców różnych religii zmierzają w tym właśnie kierunku. Ale efekty, jak dotąd, są raczej umiarkowane. Chyba nikt jeszcze nie zjednoczył się, a pojawiają się raczej tendencje do tworzenia nowych wierzeń, np. w USA powstaje coś co można by nazwać teologią naukową, nie mówiąc już o różnych sektach czy odłamach.

Spróbujmy zatrzymać się nad tym co dzieli religie? Weźmy pod uwagę, że człowiek wychowany w określonej kulturze i/lub wśród ludzi wyznających daną religię, czasem nie znajduje w sobie daru przeżyć duchowych, albo może rodzić się w nim protest przeciw ludzkim błędom wprowadzanym do wierzeń lub praktyk religijnych (stąd protestantyzm). Chyba jednak główną, istotną przyczyną podziału są różnice natury dogmatycznej (chociaż przyznaję, że tajniki owej intelektualnej ekwilibrystyki, jako dzieła ludzkiego, nie są mi w pełni znane).

Współczesne chrześcijaństwo, po przejściu przez ciemny okres ludzkich wypaczeń tej wiary, głosi Chrystusową Drogę do zbawienia przez miłość, miłosierdzie, wybaczenie i inne empatyczne cnoty oparte na głębokiej wierze, której treść podaje się w formie dogmatów. Nie ma tu słów "oko za oko", nie ma także nawoływania do "świętej wojny" lub do czczenia "świętych krów" (chociaż głębia religijnej wiedzy orientalnej może rzucić człowieka na kolana).

Stwórca obdarzył swoje dzieło własną, boską naturą, wolą i mocą, a w dalszym rozwoju: zdolnością do percepcji, ekspresji, poczuciem ja i przeżywaniem emocji - a jednak człowiek musi zdobywać prawdę samodzielnie i stopniowo, ucząc się na własnych błędach. Pomocna jest karma i koło ratunkowe jednoczącej miłości oraz czujność Istot wyżej rozwiniętych. Wszak właśnie Jezus powiedział: Prawda was wyzwoli [Jan 8/32].

Człowiek pozbawiony prawdy błądzi. Jego boska natura jednak nie akceptuje braku prawdy. Tworzy więc mity, które mogą być powszechnie zaakceptowane i zastępują prawdę (w istocie mogą zawierać prawdę przedstawioną symbolicznie). Na mitach oparta jest wiedza etyczna przystosowana do poziomu określonej społeczności. Stanowi ona podstawę wierzeń religijnych. Aby je uwiarygodnić tworzy się system dogmatów otoczonych Tajemnicą Boską, który w wyznaniach religijnych traktuje się jako źródło wiary, utrwalone objawieniami (indywidualnie okazaną Pomocą Bożą lub pomocą Istot wyżej rozwiniętych).

Według przekazów Stwórców Skrzydeł tworzeniem wyznań religijnych w skali kosmicznej kieruje Hierarchia, jako najbardziej rozgałęziona i niezbędna organizacja. Nadaje ona twórczy charakter potężnej energii duchowej i psychicznej, którą obdarzony jest człowiek. W dużym stopniu zapobiega kataklizmom i łagodzi ich skutki. Nie cała jednak owa energia podlega takiej regulacji. Można obserwować wspaniałe nabożeństwa religijne, spotkania z Papieżem lub rytualne modły muzułmańskie, a równocześnie istnieją wojny i inne kataklizmy (nie mówiąc już o tak drobnych wydarzeniach jak burdy na stadionach sportowych).
Trzeba przyznać, że naruszenie dogmatów czy wierzeń religijnych jest procesem niebezpiecznym i może okazać się bardzo szkodliwym. Wystarczy przypomnieć ile cierpień spowodowało stwierdzenie że Ziemia nie jest płaska i nie stanowi centrum Wszechświata.

Wielcy świeccy badacze wierzeń religijnych (E. Fromm, C.G. Jung) utrzymują, że religie mogą być tolerancyjne we wzajemnych stosunkach zewnętrznych. Natomiast żadna religia nie może być tolerancyjna wewnętrznie, bo nieuchronnie prowadzi to do jej rozpadu. Jakże można powiedzieć np. rozmodlonemu katolikowi, że zmartwychwstanie Jezusa lub Niepokalane Poczęcie jest prawdą duchową, ale nie koniecznie fizyczną, skoro przez tysiąclecia mówiono inaczej (a więc kłamano?!). Postępowanie takie nie tylko zadałoby horrendalne cierpienie osobie wierzącej, ale mogłoby wyzwolić nieprzewidywalną w skutkach energię destrukcyjną.

Tak więc, na obecnym etapie rozwoju, trudno oczekiwać religijnego zjednoczenia. Natomiast wzajemne zbliżenie różnych religii i tolerancja zewnętrzna poprzez afirmację powszechnie akceptowanych wartości, może doprowadzić do wyłonienia nowej teologii, bardziej zbliżającej gatunek ludzki ku prawdzie. Może to nastąpi dzięki inkarnacji dusz do tego przygotowanych. Stwórcy Skrzydeł podają, że okres takich zmian będzie trwał przez kilka najbliższych pokoleń.

Marian Wasilewski
Norwalk, USA


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Marian Wasilewski dnia Śro 19:29, 26 Lip 2006, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Piramidion
Poszukujący Drogi
Poszukujący Drogi



Dołączył: 29 Wrz 2005
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Skąd: Śląsk

PostWysłany: Pon 10:36, 12 Cze 2006    Temat postu:

Czy czytałeś książki Z.Sitchina a zwłaszcza ostatnia "Zaginione Księgi Enki"? Zaklładając, że jest wiarygodnym źródłem, że jej autor jest tym za którego sie podaje czyli Ea/Enki i przedstawił fakty tak jak je widział a wiele na to wskazuje, możemy znaleźć w niej wyjaśnienia na wiele postawionych przez Ciebie pytań. Zaryzykowałbym nawet twierdzenie, że zarówno Budda jaki i Jezus a współcześnie Sai Baba oraz James z WM to przedstawiciele naszyych Bogów stwórców z Nibiru. Potwierdza to tównież autor ksiązki "Życie i nauki mistrzów dalekiego wscjodu" opisując, że widział i rozmawiał z Buddą i Jezusem. Enki to nasz fizyczny pra ojciec. To oni wybudowali pierwsze świątynie i nakazali oddawania sobie hołdu. Od początku pobytu na ziemi rywalizowali między soba o władze, łącznie z wojną nyklearną 4.000 lat temu. Jest wielce prawdopodobne, że ta rywalizacja trwa do dzisiaj mając wpływ na wydarzenia na ziemi. Całą wiedze duchową mamy właśnie od nich. Globalizacja to również ich pomysł, wszak maja ją na własnej planecie. Zastanawiające jest, jak to możliwe, że mimo nie wątpliwie dużej wiedzy duchowej nie ma ona wśród nich przełożenia na doktrynę miłości jaką starają się nam ostatnio wszczepić? Jedzą mięso, używają trunków. Jesteśmy ich odbiciem, posiadamy ok 75% ich genotypu. Może mają wyrzuty sumienia?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marian Wasilewski
Poszukujący Drogi
Poszukujący Drogi



Dołączył: 20 Lis 2005
Posty: 110
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: USA

PostWysłany: Wto 14:54, 13 Cze 2006    Temat postu:

Witaj Piramidionie, Stary Druhu. Wszak mamy już za sobą rozległą dysputę i obawiam się, że nic nowego nie potrafię Ci powiedzieć. Co do przeczytanej przeze mnie lektury - zatrzymuję tylko to co wywołuje mój wewnętrzny rezonans. Odnośnie do meritum - radzę zastanowić się nad końcową częścią mego postu "W poszukiwaniu Jaźni" (temat: List do redakcji NŚ). Być może znajdziesz tam coś co można powiązać z Twoją Wypowiedzią. Pozdrawiam, MW

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Piramidion
Poszukujący Drogi
Poszukujący Drogi



Dołączył: 29 Wrz 2005
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Skąd: Śląsk

PostWysłany: Wto 23:09, 13 Cze 2006    Temat postu:

Miło zagłębić się znowu w ocean spokoju i mądrości jakim wydajesz się być. Składam pokłon przed twoją rozległa wiedzą i doświadczeniem. Wskazany przez Ciebie fragment jest bardzo poetycki i jakby na czasie. Jak jednak sądzę, nie potrafisz mi odpowiedzieć co było inspiracją autora tych słów. Zarówno starożytni jak i współcześni filozofowie potrzebują punktu odniesienia dla swoich wywodów. A. że było dużo "szkół" to i dużo punktów odniesienia a jak dużo to względne, jak względne to nieprawdziwe. Wygląda więc na to, że jest to jedynie zabawa dla intelektualistów. W przeciwieństwie do Ciebie preferuje prostotę jak choćby relacja bezpośredniego świadka i uczestnika stworzenia a raczej udoskonalenia istoty ludzkiej. Z Twojej odpowiedzi niestety nie wynika jednoznacznie czy czytałeś tą książkę czy nie, ....jak to u filozofa, natomiast mozna wyczuć nieco wyniosłości, ....jak to u filozofa.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marian Wasilewski
Poszukujący Drogi
Poszukujący Drogi



Dołączył: 20 Lis 2005
Posty: 110
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: USA

PostWysłany: Śro 18:28, 14 Cze 2006    Temat postu:

Obawiam się, Piramidionie, że nasza rozmowa znów zakończy się bez obustronnego pożytku. Chcesz wiedzieć czy czytałem książki Z. Sitchina. Moją odpowiedź uznałeś za niekonkretną. W domyśle: jeśli nie czytałeś to nie ma o czym rozmawiać. To jest Twoja sprawa. A ja po prostu nie pamiętam. Chyba z nimi zetknąłem się, lecz odrzuciłem, tak jak wiele innych pozycji. Na przykład są ludzie którzy wierzą, że wnętrze Ziemi wypełnia inny, urodzajny świat. Nawet szukają doń drogi. A przecież obliczona masa planety Ziemia wyklucza taką możliwość. Grzebiąc w starociach natknąłem się kiedyś na publikacje znanego przed wojną ezoteryka Karola Chodkiewicza, który dożył sędziwych lat i zmarł na emigracji, w Londynie w połowie ubiegłego wieku. Otóż w jednej ze swoich wcześniejszych publikacji twierdził on, że na biegunie północnym istnieje klimatyczna oaza, z nieznaną egzotyczną florą i fauną.

Nie sądzę, że twórczość Z. Sitchina (podobnie jak twórczość Denekina)jest aż tak absurdalna. Przypuszczam jednak, że autor opisując dzieje twórców ludzkiego gatunku nie umieścił ich w szerszym kontekście tworzenia. Skąd się wzięli ci bogowie? A poza tym, jeśli walczyli, czy nadal walczą ze sobą o władzę to trudno ich nazwać bogami.

Prosiłem Cię żebyś przejrzał mój post W poszukiwaniu Jaźni nie dlatego byś przeczytał tłumaczenie Pico de la Mirandola, lecz trochę wcześniejszy fragment, o łączeniu się nie do końca "oczyszczonych" z egoizmu Istot w postacie lucyferyczne, posiadające wielką władzę nad materią. Być może mogą one kreować światy takie jak nasz, oparte na łańcuchu pokarmowym i zorientowane na przetrwanie.

Piramidionie, myślę że niesłusznie posądzasz mnie o wyniosłość. Po prostu każdy z nas idzie do tego samego Celu, lecz inną drogą. Ty przestrzegasz przed katastrofizmem i chcesz w ten sposób zaoszczędzić ludziom cierpień. Ja to rozumiem. Jak powiedział jeden z hinduskich mędrców: Nie ma nic złego w naprawianiu świata. Świat jest jednak taki jak być powinien. Naprawiać trzeba siebie. Jedyną jednak drogą naprawiania siebie jest pomaganie światu. Ale uważam, że człowiek wyzwolony przez prawdę nie podlega cierpieniom. Dlatego kładę nacisk na szukanie prawdy i unikam lęków oraz straszenia innych nieuchronnymi kataklizmami, które są przecież elementem rozwoju. Wierzę, że wyzwolona Istota jest niezniszczalna, twórcza i szczęśliwa.
Pozdrowienia, MW


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ven0m
Gorąco dyskutujący
Gorąco dyskutujący



Dołączył: 13 Lis 2005
Posty: 224
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Czw 9:31, 15 Cze 2006    Temat postu:

Witajcie

Wg. mitologii WM religie mają połączyć się na samym końcu procesu ziemskiej integracji. Obecnie można obserwować jak łączy się sztuka oraz po cześci ekonomi i nauka. Religie dzięki chociażby takiej postaci jak Jan Paweł II, nawiązują powoli dialog (to i tak bardzo dużo jak na dany moment).

Szutka zaczyna przenikać wiele kultur, ludzie zaczynają być coraz bardziej otwarci na oddmienność, różne rasy egzystują tuż obok siebie bez większych problemów, tolerancja rośnie. Poprzez sztukę zaczynamy zaznajamiać się z oddmiennością kulturową, poczym sami asymilujemy daną formę ekspresji.
Trudno teraz wymienić sztukę, króra jest ściśle związana z jedną kulturą i nie przenika do innych. To jest pierwszy etap.

Nauka rozwija się w takim tempie, że trudno nadążyć. Filozofia schodzi na drugi plan, jako, że rzadko oferuje taką wiarygodność jaką szczyci się nauka. Religie, powoli przestają pełnić swoje główne zadanie, którym oczywiście jest manipulacja. Ludzie coraz częściej wybierają z religi jedynie etyczne i moralne prawidła, reszte porzucając na rzecz tworzenia własnego światopoglądu. A tam gdzie religie odgrywają jeszcze pierwszorzędne rolę (np. Islam) widać jak są wykorzystywane w celach manipulacyjnych.

Połączenie religi moim zdanie nastąpi wówczas gdy zostaną niezbicie udowodnione pewne prawidła rządzące światem duchowym oraz wyższymi wymiarami. Wtedy religie nie będą miały innej możliwości jak tylko dopasować się do niezbitych dowodów. Wyłoni się wtedy coś w stylu religii globalnej. Gdzie ośrodek cieżkości zostanie przeniesiony z wiary, na wiedzę.

A co do wątku poruszonego przez Piramidiona na temat Bogów stwórców, są to spekulacje w stylu - czy w naszej galaktyce istnieje inteligentne życie a jak tak to na której planecie.

Pozdrawiam

MG


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marian Wasilewski
Poszukujący Drogi
Poszukujący Drogi



Dołączył: 20 Lis 2005
Posty: 110
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: USA

PostWysłany: Pią 0:45, 16 Cze 2006    Temat postu:

Cytat:
Religie, powoli przestają pełnić swoje główne zadanie, którym oczywiście jest manipulacja.

W tym względzie zachowałbym pewną ostrożnpść. Przypuszczam, że głównym zadaniem religii jest zapobieganie destrukcyjnym przejawom psychicznej energii ludzi kierujących się egoistyczną motywacją, a manipulacja jest jedynie narzędziem do uzyskania tego celu. Ustanowione przez Hierarchię religie wykorzystują zakodowany w człowieku lęk przed nieznanym. Grożą piekłem i innymi cierpieniami oraz nagradzają obietnicą nieba. Odcina to Istotę Ludzką od jej suwerenności, do której musi dorosnąć. Dopiero na to może nakładać się ludzka manipulacja członków pod-hierarchii (organizacji religijnych), którzy poprzez manipulację usiłują zachować swoją władzę. Myślę, że te dwie sprawy należałoby odróżniać. MW


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Piramidion
Poszukujący Drogi
Poszukujący Drogi



Dołączył: 29 Wrz 2005
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Skąd: Śląsk

PostWysłany: Pią 11:20, 16 Cze 2006    Temat postu:

Marianie, czy małe dziecko czegokolwiek sie boi? Do czasu aż dorośli nie zaprogramują go różnymi opowieściami o tym co złe a co dobre czego należy się bać a czego nie, nie zaczną go straszyć, jest jak czysta nie zapisana kartka. Jak więc można mówić, że mamy zaprogramowany lęk przed nieznanym, wręcz przeciwnie nieznane nas pociąga, jestesmy odkrywcami. Sądzę, że organizacje religijne są tylko ogniwem manipulacji same będąc manipulowane. Zgadzam sie natomiast, że lęk przed piekłem i karą bożą wiele choć coraz mniej osób wstrzymuje przed czynieniem zła. Dlatego jego rola musi ulec i ulega gruntownej modyfikacji. Przychylam się tu do Venoma, że systemy religijne zostaną zastąpione jednym systemem wiedzy. Wiedzy o naszych korzeniach opisanej w przytoczonej książce i dopiero na gruncie tej wiedzy powstanie "Zakon wiedzy duchowej" czy coś w tym rodzaju.
A propo Venom, jak sądzę uznajesz istnienie Jezusa? Na jakiej podstawie? przecież go nie widziałeś. Czyżbyś opierał się na Ewangeliach? Wszak były one przez 300 lat jedynie ustnym przekazem, nawet gdy zostały już spisane były zmieniane wielokrotnie. A poddajesz w wątpliwość autentyczny przekaz sprzed 4000 lat który czytamy dzisiaj tak jak został napisany. To nie uczciwe, nie godne poszukiwacza. Jak chcesz dojść do jakiejkolwiek prawdy jeżeli jesteś tak stronniczo ukierunkowany, czy to czasem nie oznaki manipulacji? W interesie tych, którzy nami manipulują jest tak skomplikować i ubrać w najprzeróźniejsze filozofie proste rzeczy abyśmy nie mogli się w tym połapać Historie zawarte w przedmiotowej książce są opisane również we wszystkich religiach świata tyle, że w nieco zniekształconej formie a to dlatego, że spisywali je ludzie na podstawie ustnych przekazów, podobnie jak ewangelie.
Nasz pra Ojciec- Enki (fizyczny ojciec Adama (Adapy) i Ewy (to imię też jest zmyslone) twierdzi, że wszystkie wydarzenia dzieją się w cyklach dlatego można przewidzieć przyszłość. To co się działo niegdyś na jego planecie Nibiru, dzieje się obecnie na ziemi, być może powtórzy to się kiedyś np. na księżycu?!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kinddevil
Forum Admin



Dołączył: 06 Wrz 2005
Posty: 68
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Skąd: Katowice

PostWysłany: Pią 13:10, 16 Cze 2006    Temat postu:

Witam
Małe dziecko się boi. Sam poród jest dla dziecka bardzo trudnym wydarzeniem. Więc to nie do końca jest tak, że dziecko jest "czystą kartką" choć, rzeczywiście, nauczono nas w procesie socjalizacji pewnych sposobów reagowania, które są oparte na strachu. Uczymy się nawet kochać innych ludzi w lęku "nie rob tego bo mamusia cie nie bedzie kochac"
Co do integracji religii w jeden system duchowy, jestem bardzo sceptyczny. Ludzkość nie jest na to jeszcze przygotowana. Ja raczej widzę ostatnio krok wstecz. Choćby w naszym kraju, część ludzi jest troche przestaraszona nową sytuacją, najchętniej zamkneli by się w kręgu własnego narodu, własnej kultury, własnego kraju - tu im dobrze, tu są oni - tam są tamci, tamci są źli bo są inni, nie myślą tak jak oni
A to nie tak: człowiek rodzi się jako mała istota, właściwie słabo świadoma samego siebie, dopiero po pewnym czasie ta świadomość się pogłębia, wie gdzie kończy się jego ciało, a zaczyna np. grzechotka, choć proces "indywidualizacji: wciąż trwa. Później przychodzi okres w którym dziecko potrafi być bardzo egoistyczne, do czasu w którym nauczy się współodczuwać. Wtedy jego świat poszerza się po raz pierwszy, jest bardzo związany z najbliższymi - to on i oni są jego światem. Po kilku latkach idzie do przedszkola/szkoly gdzie uczy sie byc czescia grupy, wiec jego swiat sie poszerza po raz kolejny. W tym swiecie jest on, jego bliscy i grupy do ktorych nalezy - nalezy do chlopcow/dziewczynek, nalezy do swojej klasy itd itp. W nastepnej kolejnosci zaczyna identyfikowac sie ze swoja ojczyzna. Jego/nasz swiat sie jest coraz wiekszy, wewnatrz jego jest/jestesmy: on, jego najblizsi, grupy do ktorych nalezy, jego rodacy. Pozniej powinien nastapic, choc nie zawsze nastepuje nastepny wielki krok w naszym rozwoju - dochodzimy do momentu w ktorym, zaczynamy sie utozsamiac z kazdym czlowiekie bez wzgledu na jego rase, kolor oczu, przekonania czy religię, którą wyznaje. Do tego etapu musi dojść każdy z nas, żeby mógł myśleć o tzw."rozwoju duchowym". Wbrew pozorom na świecie wcale nieduży procent ludzi jest na tym etpie - a więc myślenie o integracji wszystkich religii jest przedwczesne. Nie dorośliśmy do tego.
Ale cały czas rośniemy, więc kto wie...
Przepraszam jeśli post jest fragmentami mało składy. Śpiesze się troche. pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Piramidion
Poszukujący Drogi
Poszukujący Drogi



Dołączył: 29 Wrz 2005
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Skąd: Śląsk

PostWysłany: Pią 18:24, 16 Cze 2006    Temat postu:

Nikt nie powiedział, że to nastąpi za rok czy chociażby 10 lat. Należy to rozumieć jako kierunek zmian.
Jak sądzisz, dlaczego Jezus tak często powtarzał "Bądźcie jako dzieci!"? "Kto za mną chce iść, musi wyprzeć się ojca swego i matki swojej"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Piramidion
Poszukujący Drogi
Poszukujący Drogi



Dołączył: 29 Wrz 2005
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Skąd: Śląsk

PostWysłany: Sob 0:46, 17 Cze 2006    Temat postu:

Marianie, Twoje pojęcie "wyzwolonej istoty" jest piękne czy jednak twierdząc, że świat jest taki jak powinien nie powinniśmy tego samego powiedzieć o osobie (ludziach), że są tacy jak powinni (jako element tego świata) a jeżeli tak to czy istnieje jakikolwiek suwewrenny rozwój? Tak sobie myśle, że dla Boga Wszechrzeczy(jak istotę wyższą nazywa nasz pra ojciec Enki) jest wszystko jedno jak potoczy się nasz świat. To co się z nami dzieje ani go smuci ani cieszy, co najwyżej ciekawi. Nie ma dla niego żadnego znaczenia czy wysadzimy się w powietrze bronią nuklearną czy stworzymy komunę miłości. Dla niego to tylko gra, przygoda, doświadczenie bez żadnego znaczenia dla jego jestestwa, potęgi, bytu. Dusza istnieje poza czasem i przestrzenią. Nie będzie grać jako aktor w folmie pt "Ziemia" to będzie grać w innym filmie np. o tytule "Orion" Syriusz, itp. Jest ich wystarczająco dużo w fizycznym wszechświecie. Nie będzie Kowalskim to będzie kimś X w galktyce X w fizycznym ciele o wyglądzie X. Jeżeli mówimy, że Bóg jest miłością, dobry, zły, ładny, brzydki, itp mówimy tylko i wyłącznie o Bogu a raczej bogach z Nibiru. Oczywiście słowo Bóg należy tu traktować umownie, właściwiej byłoby nazwać ich starszymi braćmi. Nie mniej wszystkie religie modlą się własnie do nich. Zignorowano słowa Jezusa, który w Ewangeli Judasza mówi, iż "Królestwo o którym mówię jest nienazwane i żaden anioł go nie widział" Zgadzam się z Tobą, iż człowiek wyzwolony przez prawdę nie cierpi, bo wie, że wszystko jest grą. I nie ma dla niego żadnego znaczenia jako cząstki Boga. Płacimy jednak za to wyzwolenie utratą swojej indywidualności (siebie samego) zatracamy się (rozpływamy) w oceanie boskiej nicości. Wyzwolenie nie ma też nic wspólnego z miłości jak wielu sądzi. Chyba nie wielu jest takich, którzy naprawdę w pełni świadomości tego pragną. Większość chciałaby jednak coś ze swojejego indywiduu zatrzymać.
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ven0m
Gorąco dyskutujący
Gorąco dyskutujący



Dołączył: 13 Lis 2005
Posty: 224
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Sob 1:06, 17 Cze 2006    Temat postu:

Marianie napisałeś "Przypuszczam, że głównym zadaniem religii jest zapobieganie destrukcyjnym przejawom psychicznej energii ludzi kierujących się egoistyczną motywacją, a manipulacja jest jedynie narzędziem do uzyskania tego celu. "

Korzeniem każdej religii są nakazy moralne, ponieważ wzrost duchowy człowieka zależny jest od jego zachowania względem przejawów życia oraz możliwości emitowania wyższych uczuć.
Każdy ma to głeboko zapisane w sobie, ponieważ w każdym z nas tli się boska iskra, utwierdzająca nas co do tego przekonania. Twórcy systemów religijnych zdawali sobie z tego sprawę. Aby stworzyć opowiedni system
nadający się do manipulacji, musi być on jak najbardziej wiarygodny. Korzystając więc ze znajomości praw duchowego wzrostu, stworzyli oni wokół skrawka prawdziwej wiedzy kokon otwierający drogę manipulacji. Człowiek zostaje przyciągnięty przez ten urywek wiedzy jawiący mu się za sprawą wglądu w swoją duchową naturę jako prawdziwy aby następnie zostać owinięty kokonem. Poczym naturalne prawa moralne, zostają zastąpione sztucznymi, służącymi manipulacji. Nie wiem, czy nie lepsze były by egoistyczne dążenia, niż "święta wojna" , krucjaty, masakry i konflikty na tle religijnym a takża prosta droga do zdobycia i utrzymania władzy poprzez wykorzystanie autorytetu religii. Polegało to więc na skierowaniu psychicznych energii ludzkości na pewne tory, umożliwiające łatwiejszą kontrolę człowieka.

Nie wiem, czy jednostki motywowane egoistyczymi dążeniami były by w stanie dokońać tak wielu destrukcji jakich dokonały i dokonują masy manipulowane religią oraz wzbudzić taki lęk jaki wzbudzają dogmaty niektórych religii.
Mam na myśli oczywiście religie dominujące na naszej planecie.

Napisałem "Religie, powoli przestają pełnić swoje główne zadanie, którym oczywiście jest manipulacja. Ludzie coraz częściej wybierają z religi jedynie etyczne i moralne prawidła, reszte porzucając na rzecz tworzenia własnego światopoglądu."

Chodziło mi o to, że kokon umożliwiający manipulację rozpada się pod naporem stale poszerzającej się świadomość wśród ludzi, którzy intuicyjnie wyczuwają prawa duchowego wzrostu. Jeżeli pójdziemy takim torem myślenia, to rzeczywiście korzenie religii wywodzą się z nakazów moralnych, więc głównym zdadaniem religii było także ich głoszenie. Było tak teoretycznie, praktycznie nakazy te zostały wykorzystane jak wabik.

Jeśli więc głównym zadaniem religii było "zapobieganie destrukcyjnym przejawom psychicznej energii ludzi kierujących się egoistyczną motywacją" a manipulacja była narzędziem do tego celu, z moich obserwacji wyszło na to, że narzędzie stało się celem.

W glosariuszu WM na temat Hierarchi można przeczytać.

"U podstawy drzewa wyrastają pierwsze gałęzie, które są najstarsze i reprezentują rodzime religie gatunków. Środkowe gałęzie są ortodoksyjnymi religiami i instytucjami, natomiast górne gałęzie reprezentują współczesne systemy wierzeń, które dopiero wyłaniają się poprzez wszechświat"


Odnosząc się do tego napisałbym tak: rodzima religia naszego gatunku opiera się na znajomości praw moralnych i wyższych uczuć otwierających drogę do Jaźni. Środkową gałęzią byłyby religie otoczone kokonem umożliwiającym manipulację (pomagając jednocześnie w uzyskaniu iluzji oddzielenia), natomiast teraz jesteśmy na etapie wyłaniania się nowych sytemów wierzeń, gdzie stajemy się świadomi naszej suwerenności i jednoczesnie tego jak jesteśmy połączeni z całym życiem, poprzez naszą najgłeszbą istotę.

Jak dla mnie jest to dosyć ciekawy konstrukt i całkiem spójny. Jednak jego prawdziwość będą w stanie potwierdzić jedynie kolejne pokolenia.

Piramidionie napisałeś "A propo Venom, jak sądzę uznajesz istnienie Jezusa? Na jakiej podstawie? przecież go nie widziałeś. Czyżbyś opierał się na Ewangeliach? Wszak były one przez 300 lat jedynie ustnym przekazem, nawet gdy zostały już spisane były zmieniane wielokrotnie. A poddajesz w wątpliwość autentyczny przekaz sprzed 4000 lat który czytamy dzisiaj tak jak został napisany."

Jezus mówił o tym jak żyć by stać się lepszym człowiekiem, natomiast z tego co pisałeś Enki przekazuje badziej rozległą wiedzę (inne planety, bogowie stwórcy itd) nie dającą się sprawdzić w praktyce (przynajmniej teraz). Automatycznie bardziej autentyczny wydaje mi się przekaz, ktory traktuje o tym co mogę wykorzystać dla swojego dobra, niż domniemania nie dające praktycznych korzyści.

Pozdrawiam wszystkich serdecznie

MG


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ven0m dnia Sob 1:16, 17 Cze 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ven0m
Gorąco dyskutujący
Gorąco dyskutujący



Dołączył: 13 Lis 2005
Posty: 224
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Sob 1:10, 17 Cze 2006    Temat postu:

Piramidion nawet jeżeli to wszytko jest grą i boga a także duszę nie obchodzi co się z nami stanie. To czy wolisz żyć w świecie pełnym strachu i cierpienia czy miłości?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Piramidion
Poszukujący Drogi
Poszukujący Drogi



Dołączył: 29 Wrz 2005
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Skąd: Śląsk

PostWysłany: Sob 1:19, 17 Cze 2006    Temat postu:

Nie chodziło mi o istotę ich nauk lecz o kryteria kwalifikowania czegoś jako wiarygodne lub nie. Natomiast ty opirasz się na swoich subiektywnych odczuciach a nie na faktach co prowadzi.. do nikąd.
Poza tym jak pisałem wcześniej sądzę, że Jezus był wcieleniem któregoś z Bogów-Stwórców. W/g słów Enki potrafili dzielić swoją duszę i zasiedlać nią kilka ciał na raz. To samo potrafią mistrzowie mieszkający w Tybecie dlatego sądze, że są oni właśnie owymi Bogami, którzy wycofali się w cień i obserwują nas a może i wpływają jakoś nadal na wydarzenia na ziemi choćby pomagając w szerzeniu nowych folozofii i dogmatów jak WM


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Piramidion dnia Sob 1:32, 17 Cze 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Piramidion
Poszukujący Drogi
Poszukujący Drogi



Dołączył: 29 Wrz 2005
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Skąd: Śląsk

PostWysłany: Sob 1:29, 17 Cze 2006    Temat postu:

Oczywiście, że miłości i chwała naszym Bogom-Stwórcom z Nibiru za jej wpajanie ludziom. Przypuszczam, że chcą w ten sposób uchronić nas przed losem jaki niegdyś zgotowali sami sobie, wojną nuklearną i cierpieniem. Jednak jak sami twierdzą częścią naszego życia - losem, kierujemu sami drugą częścią kieruje przeznaczenie, którego nie możemy zmienić. Nasuwa się pytanie, co jest losem a co przeznaczeniem. Być może oni zgłębili już tą tajemnicę.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Ryty tybetanskie Strona Główna -> Moje przemyślenia Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 4 z 7

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin