Forum     Ryty tybetanskie Strona Główna

Moja droga ku Jaźni. Część II
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Ryty tybetanskie Strona Główna -> Moje przemyślenia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Marian Wasilewski
Poszukujący Drogi
Poszukujący Drogi



Dołączył: 20 Lis 2005
Posty: 110
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: USA

PostWysłany: Pon 3:00, 26 Maj 2008    Temat postu: Moja droga ku Jaźni. Część II

GŁOSY W DYSKUSJI NA FORUM INTERNETOWYM
(na temat zapowiedzi książki "Moja droga ku Jaźni")


1. Doreen.

Nawiązując do schematu psyche: już jako dziecko rysowałam podobne wykresy. W wieku 10 – 12 lat były już naprawdę całkiem profesjonalne. Opisywałam w nich szczegółowo istotę człowieka, świadomość, itd. Tak się moje życie potoczyło, że w wieku 13 lat zamknięto mnie na dziecięcym oddziale psychiatrycznym, bo tak w domu jak w szkole nie rozumiano mego „nienormalnego” zachowania. W szpitalu moje rysunki zauważył jeden z lekarzy i spytał czy czytałam Junga. Odpowiedziałam że nie i nigdy przedtem nie widziałam takich wykresów. A jednak minęło kilka lat nim wycofano diagnozę schizofrenii i wypuszczono mnie na wolność.

W moim życiu najistotniejszą rolę odgrywa intuicja i wewnętrzne prowadzenie. Już w wieku kilku lat zrozumiałam, że wszystko jest we mnie i tylko muszę to sobie przypomnieć.

2. Rafał

Ja tylko o Stwórcach Skrzydeł. Reprezentują bardzo wysokie poziomy duchowe (bardzo wysoki rodzaj wibracji, jeśli ktoś potrafi je odczuć). Dla wielu osób są to jednak energie (jeszcze) zbyt dalekie od ich świadomości i dlatego często pojawia się tak dużo słów krytyki. To czego nie rozumiemy często wzbudza w nas strach - podobnie jak w człowieku średniowiecza paniczny strach mógłby wywołać np. nadjeżdżający samochód. Trzeba pamiętać, że duchowo żyjemy właśnie w epoce średniowiecza - jako ludzkość w sensie ogólnym - bo są już grupy i jednostki, które wyprzedzają swoje czasy i potrafią ogarnąć więcej niż tylko umiejętność radzenia sobie w problemach tak zwanego życia codziennego.

Istnieje wyższy rodzaj logiki, a ja ją nazywam „logiką pozazmysłową” i nie ma ona nic wspólnego z testami IQ. Pozwala jednak ogarnąć sprawy, które nijak nie mogą być udowodnione w świetle intelektu.

Materiał Stwórców Skrzydeł wywołuje w ludziach całą paletę reakcji: od skrajnego zaprzeczenia po zbyt utopijne podejście, ale po to dostaliśmy od Stwórcy zdolność rozróżniania i czucia, abyśmy jej używali w sposób pozwalający uzyskać zrównoważony wgląd w sprawy, które są poza kontrolą zmysłów.

3. Julian.
Do Doreen:
Intuicja należy do tych pojęć, które są trudne do określenia, a jednak niezaprzeczalnie istnieją i mają kluczowe znaczenie dla rozwoju człowieka. Niezależnie od ścieżki, którą sobie obieramy, prędzej czy później trzeba uruchomić pokłady intuicji i tego co wewnętrzne. W naszej kulturze doskonale te idee wyrazili Sokrates i Platon (nie da się ich oddzielić od siebie, gdyż tego pierwszego znamy prawie wyłącznie z nauczania platońskiego). Gnothi se auton - Poznaj samego siebie - to napis nad wejściem do wyroczni delfickiej. Według tych idei filozoficznych - wszystko już wiemy od urodzenia, musimy to tylko sobie przypomnieć. Przed życiem i po śmierci jesteśmy w stanie wszechwiedzy - jednak z chwilą gdy oblekamy się w fizyczne ciało, wchodzimy w stan podzielności (dualności), który nieuchronnie nas ogranicza. Jednak dzięki temu właśnie się rozwijamy - gdyż nie wiedząc wszystkiego, paradoksalnie mamy większe pole do rozwoju duchowego.

Porównując ze sobą intuicję i intelekt warto przypomnieć filozofię intuicji francuskiego myśliciela Bergsona. Przeprowadził on obszerną krytykę intelektu. Otóż intelekt deformuje rzeczy, tak aby uczynić je bardziej wygodnymi narzędziami poznania. Intelekt ma skłonności do:

- unieruchomiania tego co z natury jest zmienne i ruchome
- rozkładania rzeczy na części, bo to co jest złożone jest dla niego nieuchwytne
- upraszczania rzeczy i ich ujednostajniania - tym samym intelekt pomija i ujmuje tylko niektóre zjawiska z całości
- kwalifikowania i ilościowania; szczególnie w nauce, gdzie nieraz obliczenia wydają się ważniejsze niż poznanie
- mechanizacji rzeczy - i tym samym porzucania tego co żywe i twórcze
- relatywizowania rzeczy - każdą rzecz w nauce określa się w stosunku do innych, w zależności od innych.

Alternatywą dla ograniczeń intelektu jest intuicja. Paradoksem jest jednak, iż Bergson krytykę intelektu przeprowadził za pomocą intelektu, a nie intuicji, która z natury jest niewerbalna.

Do Mariana:
Bliskie mi są twoje doświadczenia i przemyślenia. Również podążam drogą intelektu, chcąc też wykorzystać poznanie przez mit i intuicję. Bliska jest mi także psychologia głębi oraz odrzucenie wpływów egregorycznych zarówno ścieżki katolickiej jak i materialistycznej. Nowością jest dla mnie filozofia Stwórców Skrzydeł, którą od jakiegoś czasu zgłębiam.

Piszesz: Wolna wola stanowi podstawę równowagi bytu. Wiem także, że brak miłości rodzi lęk, który jest korzeniem sił destrukcyjnych zarówno w skali osobistej jak i społecznej.

Zgadzam się z tym stwierdzeniem całym sercem i intelektem. Co do wolności dodać tu mogę następującą uwagę: chociaż wolność posiadamy zawsze i bezwględnie, to jednak nie każdy robi z niej użytek. Ludzie, którzy nie wierzą we własną wolną wolę i uważają, że są marionetkami, manekinami pozbawionymi woli - istotnie tacy są, gdyż sami siebie determinują. Można poprzez wolny wybór stworzyć sobie iluzję uwięzienia, zamknięcia w jakimś systemie przekonań. Dlatego należy z powagą traktować wszystkie fatalistyczne i deterministyczne przekonania - one zachowują ważność dla tego, kto w nie wierzy. Nie mówiąc o tym, że prawdopodobnie powołują do istnienia siły, które rzeczywiście zainteresowane są zniewoleniem człowieka - a o których tak dużo się pisze w ezoteryce. Niemniej w każdej chwili możemy porzucić taką wizję - nikt i nic na świecie nie może nas zniewolić bez naszej zgody.

Bliskie jest mi również pojęcie i doświadczenie Ducha, który jest pierwotny względem materii. Chociaż filozofia Stwórców Skrzydeł pięknie syntetyzuje i spójnie opisuje Ducha, to jednak historycznie rzecz biorąc jest tylko kolejnym ogniwem w długim rozwoju filozoficznym ludzkości.

Koncepcja emanacji, przechodzenia bytu z Jedni do Dwójni, pojawiła się wyraziście w nauce platońskiej. W średniowieczu tradycję tę kontynuowała teologia apofatyczna (negatywna), zapoczątkowana przez Pseudo-Dionizego Areopagitę, Jana Szkota Eriugenę, Mistrza Eckharta, Mikołaja Kuzańczyka, Jakuba Bohme, Anioła Ślązaka i wielu innych. Takie myślenie o Duchu jest powiązane z doświadczeniem mistycznym - mistycy zawsze wspominają o niepowtarzalnej i nieopisywalnej jedności z Duchem (Absolutem, Bogiem). Taką samą i dłuższą tradycję odnajdziemy także w Indiach. Myśl Stwórców Skrzydeł na nowo podejmuje prastare doświadczenie człowieka - i to jest wspaniałe w tej mądrej i mitycznej filozofii.

Ja sam od przeszło prawie roku doświadczam co jakiś czas namiastki tego stanu (najczęściej we śnie, chociaż zdarzyło mi się również kilka razy na jawie, przeważnie są to kilkunastominutowe doświadczenia). Doświadczenie Jedności Ducha jest niesamowitym przeżyciem, z którego pozostaje potężne wrażenie miłości i bezczasowości. Tu mogę tylko potwierdzić, że poznania intelektualne tylko w częściowym stopniu przybliżają do tego przeżycia. Bardzo pomocną rolę odgrywa tu sztuka - muzyka, obrazy, wyobrażenia mityczne, a także inspiracja innych ludzi.

Piszesz: W tym ujęciu chciałbym podkreślić, że każda Monada (Istota, Jaźń) jest „cząstką” Boga Osobowego. C.G.Jung nazywał Jaźń obrazem Boga (a nie Bogiem) w człowieku. Myślę, że po prostu nie chciał popaść w konflikt z teologią, bo mogłoby to unicestwić cały jego dorobek naukowy.

W tradycji hinduskiej istnieją analogiczne terminy Atmana (Jaźni) i Brahmana (Absolutu). Istnieją trzy możliwe rozwiązania relacji pomiędzy nimi:

- adwajta, pełna tożsamość, niedwoistość. Jest to doktryna Śankary, Jaźń i ostateczna rzeczywistość są tym samym. Nie istnieje mnogość świadomości, wszystko jest jednością,
- doktryna szczególnej niedwoistości - to nauka Ramanudży, oraz
- radykalniejsza doktryna Madhwy.

Dwaj ostatni krytykowali Śankarę, uważając, że istnieją różnice między Bogiem (który jest tu osobowy) a Jaźnią, gdyż ostateczna natura rzeczywistości jest wewnętrznie zróżnicowana.

Dla mnie obecnie bliższe jest to pierwsze stanowisko, uważam, że doświadczenie dualności (dualizm zakłada istnienie podwójnej rzeczywistości, dwóch bytów - materii i ducha) jest raczej konstrukcją intelektu, nie istnieje taki stan w pewnych fazach przeżycia mistycznego.

Piszesz: Możliwe, że system chrześcijański jest bliższy prawdy niż system buddyjski.

Tu jest jedyny chyba niejasny dla mnie fragment Twojej wypowiedzi. Nie bardzo rozumiem, dlaczego system chrześcijański miałby być bliższy prawdy, skoro samo pojęcie prawdy jest konstruowane na bazie danego systemu. Na przykład w tradycji zachodniej istnieje kilka różnych definicji prawdy, z których dwie są proweniencji chrześcijańskiej. Pierwsza mówi, że „prawdą jest to co jest” (to definicja ontologiczna, zaproponowana przez św. Augustyna), druga zaś powiada, iż „prawda to zgodność myśli z rzeczywistością” (św. Tomasz z Akwinu). Osobiście uważam, że definicje te są niepełne i niewystarczające, nie chciałbym jednak tu zanudzać krytyką tych klasycznych pojęć prawdy.

Na gruncie buddyjskim proponowane jest zupełnie inne ujęcie prawdy, mniej intelektualistyczne, a bardziej medytacyjne. Prawda nie jest tu konstrukcją intelektu, ale raczej pewną uważnością, obserwacją (a więc pewną czynnością). Można uprościć nieco problem tak, że prawda w systemie chrześcijańskim to rzeczownik, a czasownik w systemie buddyjskim.

Co do dialogu międzyreligijnego - papież o ile pamiętam, w wywiadzie Przekroczyć próg nadziei krytykował również buddyzm za soteriologię negatywną. Uważał, że buddyzm jest tu bliski gnozie, bo akcentuje głównie cierpienie jako zasadę rzeczywistości, podczas gdy nie proponuje, tak jak chrześcijaństwo, odkupienia tu i teraz po Chrystusie. Nie chciałbym jednak wnikać w istotę sporu pomiędzy tymi religiami - nie zajmuję się raczej klasyczną teologią, wydaje mi się, że niezrozumienie wynika tu głównie z nieznajomości specyfiki buddyzmu (który nie jest przecież wcale monolitem w sensie doktrynalnym) przez teologów chrześcijańskich.

Piszesz: Dedukcyjny system poznawczy, oparty na aksjomatach, dobrze służy także w wielu gałęziach nauk ścisłych. Na przykład geometria euklidesowa sprawdza się w praktyce, także w lotach kosmicznych. Nie przeszkadza to jednak rozwojowi innych geometrii, nieeuklidesowych, opartych na zmienionych zespołach aksjomatów.

Tak, istnieją również tzw. geometrie Łobaczewskiego i Riemanna - które zakładają, że suma kątów w trójkącie może mieć mniej lub więcej niż 180 stopni. Przestrzeń w takich geometriach ma inną formę - tworzy pewne trudne do wyobrażenia kształty hiperboliczne bądź kuliste.

Piszesz: Innym przekazem intuicyjnym, związanym z otwarciem archetypu Stary Mędrzec, jest pojmowanie istoty magii. ... Przykładem mogą być praktyki religijne, takie jak spełniona modlitwa.

Magia jest z pewnością uruchamianiem woli, skoncentrowanej na jakimś pragnieniu. Istnieje pewne podobieństwo magii i nauki - na przykład jedna i druga chciałaby podporządkować rzeczywistość, sprawić aby wola człowieka była prymarna względem reszty świata. Modlitwa niekoniecznie musi mieć magiczny charakter, gdyż w religii częstym aktem jest podporządkowanie się woli Bóstwa, czyli coś przeciwnego aniżeli w magii. Podczas gdy magia odwołuje się do siły, religia często odwołuje się do lęku. Nie łączyłbym więc tak jednoznacznie ze sobą tych dwóch różnych zjawisk. Niewątpliwie zaś np. w religii ludowej jest mnóstwo elementów magicznych, jest to ciekawy, choć zanikający teren badań dla etnologów. Niedawno wyszła ciekawa i dość profesjonalna od strony intelektualnej książka na temat magii: Dzieje magii J. Prokopiuka.

Poza tym, w innym miejscu, odróżniłbym od siebie religię w postaci egzoterycznej i ezoterycznej. Ta pierwsza jest taka jak ją opisałeś - pełna dogmatów, lęku, kontroli hierarchii. Jest skierowana do zewnątrz - doświadczenie mistyczne jest tu niemile widziane, albo traktowane co najmniej z dystansem. Religia ezoteryczna zaś jest skierowana do wewnątrz i ceni właśnie owo doświadczenie duchowe. Każda wielka religia historyczna ma swoją tradycję ezoteryczną - w chrześcijaństwie nieortodoksyjna mistyka i gnoza, w islamie - sufizm, w judaiźmie – kabała. Hinduizm i buddyzm stosunkowo najsilniej przechowały doświadczenia ezoteryczne ludzkości. Wielkim skarbem są przetrwałe tradycje szamanistyczne w wielu częściach świata. Religia ezoteryczna nie poddaje się zbytnio kontroli hierarchii, unika dogmatyzacji. Prawie każdy założyciel religii i prorok był jednocześnie ezoterykiem - Jezus, Mahomet czy Budda. Myślę, że w nadchodzących czasach potrzebny będzie powrót do „korzenia ezoterycznego”, do doświadczenia duchowego indywidualnego, które będzie wykorzystywało zwalniającą się energię starych systemów.


4. Tomek.
Piszesz: Osobiście przeżyłem dwukrotnie wyzwolenie się od wpływów egregorycznych ... nie była to łatwa sprawa.

Sztuką XXI w. jest zwrócić światu wolność – uwolnić go od siebie i żyć w nim. Ciągle się tego uczę.

Odnośnie do magii – tak, jeśli chodzi o tworzenie to kluczem może być rezonowanie z „obiektem” do tego stopnia, że możemy go jakby odczuć/stworzyć w sobie. Dlaczgo? Bo na własny świat mamy wpływ, a na świat „poza nami” już raczej nie. Przez „obiekt” rozumiem wszystko: przedmiot, sytuację, zdarzenie, istotę, energię.

5. Cinka.
Piszesz: C.G.Jung nazwał Jaźń obrazem Boga (a nie Bogiem) w człowieku.
Czytając apokryficzną ewangelię wg Tomasza zatrzymałam się na tym zdaniu: 83. Rzekł Jezus: Obrazy ukazują się człowiekowi, a światłość, która jest w nich, ukryta jest w obrazie Ojca. On ujawni się, a jej obraz ukryty jest w Jego światłości. Dlatego, być może to właśnie miał na myśli Jung i powodem nie był potencjalny konflikt z teologią, tylko jego rozpoznanie zależności.

Do Juliana:
Piszesz: Podczas gdy magia odwołuje się do siły, religia często odwołuje się do lęku. Jest jeszcze inny sposób kreacji. Ja nazywam to kreacją niesiłową. Siłową nazywam szeroko pojętą magię, której działanie znakomicie zdefiniowałeś.

6. Julian.
Napisałem religia często odwołuje się do lęku mając na myśli religię na poziomie zewnętrznym - egzoterycznym. To co Ty, Cinka, napisałaś odniósłbym już do religii na głębszym poziomie duchowym - ezoterycznej, skierowanej ku wnętrzu (oczywiście nie ma osobnej religii egzo i ezoterycznej - one się przenikają i splatają). Zgadzam się z tym, co napisałaś, chociaż nadal uważam, że modlitwa oparta na lęku (a więc „ciemniejszych” wibracjach) jest częściej spotykana w religiach.

W naukach religioznawczych istnieje pojęcie bóstwa, przeżywanego jako numinosum - jest to tajemnicza, sakralna moc, napawająca człowieka przerażeniem i lękiem (mysterium tremendum), a jednocześnie pociągająca go i zniewalająca (mysterium fascinosum).

Może zamiast kolejnych pojęć, coś z mojego doświadczenia życiowego. Pamiętam, iż najsilniejsza modlitwa jaką kiedykolwiek wykonałem, zdarzyła mi się podczas topienia się w morzu koło Helu. Miałem wówczas 12 lat i pływałem wtedy w morzu razem z moim ojcem. Pogoda zaskoczyła nas tego dnia, gdyż bardzo szybko fale się zwiększyły, wiatr przybrał na sile i wyrzuciło nas na głębię - straciliśmy piasek pod nogami. Sytuacja wyglądała bardzo nieciekawie - z sekundy na sekundę traciliśmy siły, próbując utrzymać się na powierzchni. Mimo, iż jesteśmy z ojcem dobrymi pływakami, wiedzieliśmy, że zostało nam może kilkadziesiąt sekund życia. Wtedy zacząłem się bardzo silnie i intensywnie modlić - w myślach - prosząc Boga, żeby nas uratował, aby pomógł nam w tej ciężkiej chwili. Jednocześnie walczyliśmy dalej z falami, chcąc wydostać się z tej pułapki, jaką nam zgotowało morze. Podpłynęliśmy resztkami sił do ostatniego pala, wbitego w dno morskie - na Helu są w odstępach ustawiane takie drewniane paliki - i bardzo mocno zaczęliśmy się ich trzymać, próbując przechodzić z jednego na drugi, aż do plaży (a były bardzo śliskie i ostre - ale nie mieliśmy niczego innego do chwycenia się). W połowie drogi między palami przypłynęło dwóch młodych i silnych mężczyzn - którzy pomogli nam się dalej wydostać ze wzburzonego morza. Gdy już odzyskaliśmy grunt pod nogami chwycili nas pod ręce i tak doszliśmy do brzegu. Podziękowaliśmy im, a oni szybko zniknęli - nie spotkałem ich już później. Padliśmy wykończeni na ziemię, a ja w myślach podziękowałem Bogu. Tego dnia na tej plaży utonęły trzy osoby - ciało jednej z nich widziałem osobiście oraz rozpacz córki. Mieliśmy pokaleczone ręce, ale zagoiły się po paru tygodniach. Od tego czasu żywię wielki respekt do wody - nadal pływam, ale zawsze z dużą ostrożnością, a do morza nigdy nie wchodzę głębiej niż po pas. Doświadczenie to bardzo silnie wpłynęło na mnie, byłem wtedy jeszcze wierzącym katolikiem - chociaż prawie zawsze pociągała mnie wiara indywidualna w Boga, a nie w Kościół.

Oczywiście, modlitwa może być niezależna od religii, zresztą zależy to od tego czym jest religia, jak ją rozumiemy. Spotkałem się na tym forum z tak szerokim rozumieniem religii - jako „zbioru wszystkich wartości”. W tym ujęciu religia byłaby obecna w bardzo wielu przejawach życia codziennego, nie tylko w kościołach i w dniach świątecznych. Jednak ja z takim ujęciem się nie zgadzam - wartości tworzą także mit (który jest najwcześniejszym stadium rozwoju człowieka) i świecka filozofia metafizyczna.

Modlitwa może mieć różny charakter - może być werbalna lub myślna, indywidualna bądź kanoniczna. Są modlitwy dziękczynne, błagalne czy uwielbiające. Modląc się, zwracamy się do sfery sacrum - np. bóstw, aniołów, świętych. Ale możemy także się modlić do własnego Wyższego Ja, które można uznać za tożsame z częścią lub całością Boga.

7. Marian.

Dziękuję Julianie za tak cenne i wzbogacające wypowiedzi. A co do niejasności w moim zdaniu: Możliwe, że system chrześcijański jest bliższy prawdy niż system buddyjski – to piszę poprzednio: Chrześcijaństwo ma inny system, w którym połączone jest pojęcie Ducha (Absolutu) z Pierwotnym Źródłem (Bogiem Osobowym), któremu przypisuje się wszystkie cechy Ducha.

Przyznaję, że słowo „prawda” jakoś mi się wplątało. Nie wnikam tu w definicję prawdy. Mam jedynie na myśli kwestię poznawalności, o czym piszę w następnym zdaniu: Niepoznawalność maleje bowiem w świetle logiki wielowartościowej, która, także w fizyce, dopuszcza możliwość tzw. przemieszczeń wirtualnych (z pominięciem ciągłości drogi, co może pozwoli w przyszłości zrozumieć procesy wieloprzestrzenne i pozaczasowe). A więc, być może, człowiekowi dane będzie poznanie nie tylko Pierwotnego Źródła lecz także Ducha.

Piszesz: Odróżniłbym od siebie religię w postaci egzoterycznej i ezoterycznej. Ta pierwsza jest taka jak ją opisałeś - pełna dogmatów, lęku, kontroli hierarchii. Jest skierowana do zewnątrz - doświadczenie mistyczne jest tu niemile widziane, albo traktowane co najmniej z dystansem. Religia ezoteryczna jest zaś skierowana do wewnątrz i ceni właśnie owo doświadczenie duchowe.

Ja nie mówię o religiach lecz o organizacjach religijnych, a więc o ich aspekcie egzoterycznym. Oczywiście podzielam Twoje zdanie o ezoterycznym aspekcie religii.

Natomiast w odniesieniu do magii - rozumiem magię nieco szerzej: nie tylko jako narzędzie woli lecz jako prawo naturalne. Celowo nie używam słowa „wola”, tylko „wyobraźnia”. Na przykład w życiu codziennym często widzimy, że człowieka spotyka to, czego nie życzy sobie lub czego boi się, ale wyobraża to sobie. Po jakimś czasie ściąga w ten sposób nieszczęście.

Opowiem tu coś z własnego życia. Byłem najmłodszy w rodzinie. Mój najstarszy brat, Kazik, spotkał po wojnie swego kolegę szkolnego, lekarza. Kolega ten, w luźnej rozmowie, zwrócił uwagę na małą brodawkę na twarzy Kazika i powiedział, że tego nie powinno się lekceważyć, bo może to być tkanka rakowa. Wpuścił mu więc „pchłę do ucha”. Po ośmiu czy dziesięciu latach Kazik zmarł na raka żołądka. Mama bardzo się tym martwiła i także zmarła na raka. Drugi brat, Heniek, bał się jazdy samochodem. Wstydził się tego i swoje obawy obracał zwykle w żart. Zginął wjeżdżając trabantem pod rozpędzoną ciężarówkę.

A teraz coś o magii służącej jako narzędzie woli. Rzecz niewiarygodna przytrafiła się memu koledze Ryszardowi (imię zmienione) i jego rodzinie. Stało się to w 1949 roku. Otóż jego rodzice byli naszymi sąsiadami. Zamieszkali, wraz z inną rodziną, we wspólnym domu. Jeden pokój w tym domu zajmował dotychczasowy lokator, który właśnie miał się wyprowadzić. Kobiety bardzo mocno pokłóciły się o to kto zajmie po nim pokój. Na koniec kłótni matka Ryszarda usłyszała: teraz mnie popamiętasz! Według lokatora, który przepadkowo także słyszał ten fragment kłótni, nie była to czcza pogróżka. Grozicielkę znano jako osobę potrafiącą "odczyniać uroki". W poprzednim miejscu zamieszkania wzywano ją do "zdejmowania uroków" z chorych zwierząt.

W styczniu 1949 roku ojciec Ryszarda wieczorem, w czasie zamieci śnieżnej, wpadł pod pociąg na niestrzeżonym przejeździe. Wraz z Ryszardem zbierałem jego szczątki na torach kolejowych. Ryszard był moim rówieśnikiem. Razem studiowaliśmy na Politechnice Wrocławskiej, właśnie przebywaliśmy wtedy na feriach zimowych.

Ostatniego maja 1949 r. opalaliśmy się we Wrocławiu nad Odrą. Zaczęły tonąć dwie dziewczyny. Ryszard rzucił się na ratunek. Dziewczyny zostały uratowane przez nadpływających łodzią ludzi, a Ryszard utonął. Później jego trzyletni braciszek, chyba już niespodziewany, bawiąc się na podwórku został bardzo mocno pogryziony przez własnego psa. Tego matka już nie zniosła. Doznała przejściowych zaburzeń psychicznych i zaczęła zapadać na zdrowiu.

Wszystko to wydarzyło się w ciągu niespełna połowy roku. Rodzina współlokatorów, widząc co się dzieje, w panice wyprowadziła się z tego domu. Poprzedni lokator opowiadał później, że widział jak owa kobieta nocą, przy zapalonej świecy, w wielkim skupieniu łamała łuczywa i coś tam mamrotała.*

Wtedy też zrozumiałem jak wielki strach był przyczyną palenia czarownic. Strach, że z oprawcami można walczyć bronią wobec której są bezradni i której sami nie potrafią użyć.

Do Cinki:
Co do cytatu z ewangelii wg Tomasza – podzielam zdanie Juliana. Natomiast w owej wypowiedzi, podobnie jak Jung w swoich pracach, posłużyłem się pojęciami egzoterycznymi. Obraz żywego przedmiotu nie jest żywy. Moja fotografia nie jest mną. Chyba że uznamy, że owa „światłość” jest świadomością lub życiem, które w jakiś tajemny sposób udziela się obrazowi. Wtedy słowo „obraz” powinno być zastąpione innym słowem lub jakoś zaznaczona jego odmienna treść.

Bardzo serdecznie dziękuję Wszystkim Uczestnikom tej dyskusji za wnikliwość i cenny wkład do tematu.

Marian Wasilewski

-------------------------
*) Przebieg wypadków po śmierci Ryszarda znam z opowiadania sąsiadów, gdyż w tym czasie mieszkałem już na stałe we Wrocławiu.
Ostatnio przypadkowo skontaktowałem się z byłym lokatorem tego domu, od którego otrzymałem dokładniejsze informacje o ówczesnych wydarzeniach. Dlatego wprowadziłem tu poprawki do tekstu. Dowiedziałem się też, że braciszek Ryszarda wyzdrowiał, a matka zmarła w 1952 roku, nie odzyskawszy zdrowia.

===============================================


ZAKOŃCZENIE KSIĄŻKI

Opowiem teraz trochę dziwne zdarzenie sprzed kilkudzisięciu lat. Kupiłem książkę zachęcony tym, że w tytule, o ile pamiętam, było słowo „Absolut”. Trochę się rozczarowałem, bo treść książki specjalnie mnie nie zaiteresowała. Ciekawe natomiast było motto, które natychmiast skopiowałem (był to jakiś starożytny tekst). Dziwność polegała na tym, że gdy wkrótce chciałem ustalić autora tego motta – książki (wtedy i już nigdy) u siebie nie odnalazłem. Pozostało mi tylko nazwisko chyba tłumacza na łacinę Pico della Mirandola oraz tytuł O godności człowieka. Szukając później w bibliotekach znalazłem książkę o najbardziej prawdopodobnym tytule: Zmierzch Absolutu, ale bez tego motta (może coś przeoczyłem). A oto jego treść (oraz tekst łaciński):

„Nie dałem ci ani określonego miejsca, ani własnego oblicza, ani żadnego daru, który byłby tobie właściwy, o Adamie, ażebyś sam zapragnąwszy swojego oblicza, swojego miejsca i swoich darów, zdobył je i posiadał. Określona granicami natura posłuszna jest prawom przeze mnie ustanowionym. Ale ciebie nie zamyka żadna inna granica jak tylko twój własny sąd, w którego moc cię oddałem, ty sam naturę określasz. Postawiłem cię pośrodku świata, ażebyś lepiej mógł widzieć, co się na nim znajduje. Nie uczyniłem cię ani niebiańskim, ani ziemskim, ani śmiertelnym, ani nieśmiertelnym, abyś ty podług własnej woli i godności, niby dobry malarz albo zręczny rzeźbiarz, sam kształt swój uczynił ...”

[Nec certam sedem, nec propriam faciem, nec munus ullum peculiare tibi dedimus, o Adam, ut quam sedem, quam faciem, quae munera tute optaveris, ea pro voto, pro tua sententia, habeas et possideas. Definita ceteris natura intra praescriptas a nobis leges coercetur. Tu, nullis angustiis coercitus, pro tuo orbitrio, in cuius manu te posui, tibi illam praefinies. Medium te mundi posui, ut circumspiceres inde commodius quicquid est in mundo. Nec te caelestem neque terrenum, neque mortalem, neque immortalem fecimus, ut tui ipsius quasi arbitrarius honorartiusque plastes et fictor, in quam malueris tute formam effingas …
Pico della Mirandola
Oratio de hominis dignitate]

Zwróćmy uwagę na słowa: Określona granicami natura posłuszna jest prawom przeze mnie ustanowionym. Niezależnie od tego czyje to są słowa – mówią o obiektywności praw natury. I dalej: Ale ciebie nie zamyka żadna inna granica jak tylko twój własny sąd, w którego moc cię oddałem, ty sam naturę określasz. A więc człowiek jedynie „określa”, nie ustanawia praw natury (tak jakby mógł używać samochodu w dowolny sposób, ale nie mógł tego samochodu zbudować). Prawa natury nie są więc subiektywnym tworem człowieka, obojętnie na jakim szczeblu samoświadomości człowiek przebywa.

Wszechświat podlega tym „obiektywnym” prawom, ustanowionym przez Ducha. Zgodnie z prawem rytmu, na przykład w hinduiźmie, mówi się o manwantarze i pralai, jako o przejawieniu wszechświata - i o jego wchłonięciu przez Ducha, wraz ze wszystkimi bogami i demonami. Zgodnie z hermetyzmem Duch (Absolut) jest jedyną, najwyższą substancją, nazywaną także Wszechrozumem. Nawet Świadomość Kosmiczna jest jedynie odbiciem Wszechrozumu w pramaterii, tworząc w ten sposób formy materialne.

W prawie analogii mówi się: jak na górze tak i na dole. Spróbujmy więc przyjrzeć się temu „dołowi”. Porównałem poprzednio Ziemię do pieca hutniczego w którym z żywej materii wytapia się szlachetny kruszec Ducha. Paliwem jest cierpienie. Czyli funkcjonuje jakaś „technologia duchowa”.

Z drugiej strony owa żywa materia w zorganizowany i rozumny sposób trwa w czasie i rozwija się. Istnieje tu piękno, radość i szczęście. Każdy oddech, każdy ruch bywa fascynujący, jak u dziecka. Nie jest tak źle w tym piecu hutniczym. O co więc tu chodzi?

Sprawy te mogą być jasno zrozumiane przez człowieka w stanie głębokiej medytacji (w zmienionym stanie świadomości). Jeżeli jednak posługujemy się jedynie współczesnym ludzkim rozumem, wyobraźnią i językiem, to musimy polegać na własnym obrazie prawdy, traktowanym niejako hipotetycznie. Chyba, że bezwarunkowo zaakceptujemy, zwykle uproszczony, symboliczny światopogląd religijny. W takim przypadku mamy do czynienia z wiarą, co jest zresztą zjawiskiem powszechnym.

Ciekawe spostrzeżenie uczynił C.G. Jung. Czytając biblijną Księgę Rodzaju zwrócił uwagę, że Stwórca (Elohim, nie Jahwe) po każdym dniu stwarzania stwierdzał, że dzieło Jego jest dobre. Nie uczynił jednak tego stwierdzenia po dniu drugim, gdy stworzył dwójnię, podstawę wszelkiego dalszego stwarzania, w tym także dobra i zła. Dwójnia stała się też „korzeniem grzechu pierworodnego”, widocznie zawinionego jedynie na najwyższym szczeblu rozwoju.

Wracając do cytatu o godności powtórzmy, że człowiek w procesie rozwojowym ma wielką władzę nad materią i nad swoim losem. Istnieje jednak przekraczająca władzę człowieka siła, która wiedzie go ku Jedności. To jest nierozerwalna więź, narzucona przez komplementarność związku między Świadomością Kosmiczną i pramaterią. To jest miłość właśnie.

Tu się kończy to co potrafię powiedzieć. Teraz oddaję głos poecie przepraszając, że przytoczę go z pamięciowej wiązanki. Jedną z najmocniej przeżywanych dwójni jest rozdzielenie płci, gdzie miłość dochodzi do swej pierwiastkowej natury. Gdzie zmyślony, porzucony wygnaniec Gustaw (vel Konrad) cierpi przez swą rzeczywistą Marylę:

... Idę, jak swoją własność – do piekła zagrabić!
Idę!!!
... O nie, nie –
odrzuca sztylet – nie żeby ją zabić ...
Trzeba być gorszym niż pierwszy z szatanów.
Idę, lecz idę bez broni, idę tylko spojrzeć na nią ...

Wszystko mi, wszystko niebiosa zabrały –
Lecz reszty dumy nie mogą odebrać!
Żywy o nic przed nikim nie umiałem żebrać,
Żebrać litości nie będę umarły !!!


Po krótkiej zadumie:

Jeśli w milion ludzi krzyczących: ratunku!
Patrzysz jak w zawiłe zrównanie rachunku –
Kłamcą, kto ciebie nazwał Miłością!
Ty jesteś tylko mądrością ...

Gdybym swą siłę i wolę wyświecił –
Może bym sto gwiazd zgasił! A nowe sto wzniecił ...

DAJ MI RZĄD DUSZ !!!

Ja chcę je posiadać jak ty je posiadasz !
Ja chcę nimi władać jak ty nimi władasz !



To jest wołanie Lucyfera, największego artysty wszechczasów. Jego wołanie zostało wysłuchane i spełnione, bo takie jest prawo natury. Wtrącił się w ziemski padół rozkoszy, łez i cierpienia.

Wołanie to ubrał w słowa inny artysta, nam prawie współczesny Adam Mickiewicz, w swoich Dziadach i w Wielkiej Improwizacji.

A jednak Kriszna w Jodze powiedział: Ja mędrca nad karmą przeniosę.

Podobnie naucza Jezus: ... poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli.


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Marian Wasilewski dnia Sob 18:37, 05 Lip 2008, w całości zmieniany 6 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marian Wasilewski
Poszukujący Drogi
Poszukujący Drogi



Dołączył: 20 Lis 2005
Posty: 110
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: USA

PostWysłany: Wto 18:06, 09 Wrz 2008    Temat postu:

Witam!

Z przyjemnością zawiadamiam, że książka już się ukazała. Dystrybucją zajmuje się wydawca: [link widoczny dla zalogowanych] .

Pozdrowienia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zbyszek
Poszukujący
Poszukujący



Dołączył: 22 Paź 2008
Posty: 69
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy

PostWysłany: Wto 12:09, 28 Paź 2008    Temat postu:

Pozdrowienia panie Marianie.
Sporo wiedzy zawarł pan w swojej książce.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marian Wasilewski
Poszukujący Drogi
Poszukujący Drogi



Dołączył: 20 Lis 2005
Posty: 110
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: USA

PostWysłany: Pią 19:59, 24 Kwi 2009    Temat postu: Książka "Moja droga ku Jaźni"

Witam ponownie, po dłuższej przerwie!

Dziś chciałbym tylko zawiadomic, że książkę "Moja droga ku Jaźni", w poprawionej wersji, można w całości uzyskać pod linkiem:

[link widoczny dla zalogowanych]

Pozdrowienia, Marian


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jolanta Niemczuk
Poszukujący Drogi
Poszukujący Drogi



Dołączył: 24 Paź 2008
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Skąd: z gwiezdnego rozprysku

PostWysłany: Pią 22:42, 24 Kwi 2009    Temat postu:

Witam Marianie !

Ciesze sie niezmiernie, ze zagladnales tutaj i obdarowales nienachalnie porcja swoich przemyslen.
W namolnym "zgielku i pomieszaniu..." otaczajacym nas wokol jestes jak balsam.

Dziekuje Ci. Jola


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Jolanta Niemczuk dnia Sob 10:37, 25 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Szperacz
Myśliciel
Myśliciel



Dołączył: 29 Wrz 2005
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy

PostWysłany: Śro 20:52, 01 Lip 2009    Temat postu:

Panie Marianie dobrze sie pan trzymasz jak na te latka he he Mruga
Lubie czytac to co pan pisze. Konsekwentne liberum inteligento.
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marian Wasilewski
Poszukujący Drogi
Poszukujący Drogi



Dołączył: 20 Lis 2005
Posty: 110
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: USA

PostWysłany: Czw 2:23, 02 Lip 2009    Temat postu: Moja droga ku Jaźni. Część II

Dziękuję Panie Szperaczu za wyraz uznania dla mojej kondycji, chociaż na Forum zwykliśmy zwracać się nawzajem do siebie w drugiej osobie. Proszę mi nie brać tego za złe, ale w czasie który jeszcze mi pozostał nie oczekuję oceny mojej osoby, ani innego osobistego pożytku. Chcę tylko podzielić się tym co mogłoby komuś przydać się. Dlatego cieszyłbym się, gdybyś powiedzieł co w moich wypowiedziach przydało Ci się, a z czym nie zgadzasz się i dlaczego? Sam także mógłbym się czegoś nauczyć.

Jeżeli nie miałeś możliwości zapoznać się z całością mojej książki pod adresem [link widoczny dla zalogowanych] bo jest podana w stanie skompresowanym - to polecam inny adres: [link widoczny dla zalogowanych] w portalu Biblioteka.

Serdecznie pozdrawiam i życzę pomyślności.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Marian Wasilewski dnia Czw 13:11, 02 Lip 2009, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Szperacz
Myśliciel
Myśliciel



Dołączył: 29 Wrz 2005
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy

PostWysłany: Nie 21:20, 05 Lip 2009    Temat postu:

Dobrze, Marian.

Spodobalo mi sie w drodze do Jazni przypomnienie platonskich bryl geometrycznych . Do tych bryl nawiazuje tez Dann Winter nazywajac je "geometrycznie swietymi" Uwaza on , ze sa podstawowym budulcem tego co widac. Ten filmik co Admin zapodal jest juz wygasly ale znalazlem inny,jest to ciekawa sprawa .
Co dalej...a no to , ze okresliles Dwojnie jako posrednika problemow ( tak ja to widze) . Piszesz o ciemnym kirze ...hmm... to mnie zastanawia,bo to jest nowosc godna uwagi i przemyslen . Jeszce jak bys mnie skierowac mogl , do tekstu w ktorym opisales jak sie dobrac do tego i zniszczyc ta skorupe , to bym byl rad.
To na poczatek. Ach, i nie przeczytalem jeszcze calosci ksiazki. Ale zrobie to za jakis tam czas.

To dowidzenia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marian Wasilewski
Poszukujący Drogi
Poszukujący Drogi



Dołączył: 20 Lis 2005
Posty: 110
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: USA

PostWysłany: Nie 23:51, 05 Lip 2009    Temat postu: Moje przemyślenia

Dziękuję Szperaczu za post. A jednak bardzo zachęcam do przeczytania całej pracy "Moja droga ku Jaźni". Opisuję dość szczegółowo swoje doświadczenia. Może znajdziesz tam odpowiedzi na poruszone w poście sprawy. Poza tym w Portalu: [link widoczny dla zalogowanych] w dziale Parapsychologia; Rozwój duchowy, jest także otwarty przeze mnie temat: Struktura przejawienia. Może znajdziesz tam coś dla siebie. Pozdrowienia.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zbyszek
Poszukujący
Poszukujący



Dołączył: 22 Paź 2008
Posty: 69
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy

PostWysłany: Śro 23:25, 29 Wrz 2010    Temat postu:

Szukam i szukam i się nie mogę doszukać. Sa jakieś fragmenty za darmo do ściągnięcia?
Prosiłbym o wklejenie bezpośrednio linków, bo się gubię w wielkim necie.
Przeczytałem pospiesznie zamieszczone teksty rożnych autorów i tak sobie myślę, ze wiele zagadnień poruszanych jest nieistotna, jakby wydumana, zajmująca czas człowiekowi, szukającemu własnej jaźni. Sporo pytań, bez wielkiego znaczenia. Latając poza ciałem rozwinąłem w sobie najprostsze wyrażenia , unikając jak diabeł wódy, wielkiej filozofii. Ta ściąga na pobocze, utrudniając zrozumienie, rozmienia na drobne i zasłania najprostsze rzeczy.
Dyskusje o wolnej woli, intuicji są rozmiękczone, i ciągną uwagę w bezkresne przestrzenie. Człek się gubi nie potrafiąc odnieść takich treści do siebie.
A tak , to fragmenty się fajnie czyta, jeszcze trochę życiowych przykładów i było by super.

Pozdro


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
planetariusz
Uczestnik
Uczestnik



Dołączył: 22 Sie 2008
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Czw 2:22, 30 Wrz 2010    Temat postu:

Shaumbra jest to interesujące forum,dużo ciekawych artyk.i informacji,wykłady prof.Adamusa polecam Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marian Wasilewski
Poszukujący Drogi
Poszukujący Drogi



Dołączył: 20 Lis 2005
Posty: 110
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: USA

PostWysłany: Czw 3:11, 30 Wrz 2010    Temat postu: Moje przemyślenia.

Witaj Zbyszku.

Dwa posty wyżej podałem Szperaczowi linka na portal "Paranormalne". Zarejestruj się tam i sprawdź posty oraz tematy których autorem jest Marian, bo taki mam tam nick. Lub znajdź na tym Forum moją odpowiedź, którą dałem wczoraj Joli. Chyba nawet nie będziesz musiał się rejestrować, lecz wystąpisz jako gość.

Pozdrowienia.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Marian Wasilewski dnia Czw 13:54, 30 Wrz 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zbyszek
Poszukujący
Poszukujący



Dołączył: 22 Paź 2008
Posty: 69
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy

PostWysłany: Czw 10:47, 30 Wrz 2010    Temat postu:

Ściągnąłem książkę z pana bloga, dobrze wygląda. Przeczytam zaciekawiony spis treści, może znalazł pan coś, czego nie moglem sam odnaleźć.
Utknąłem w górnych planach struktury jaźni:)
Podzielę się wnioskami.

pozdro


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Zbyszek dnia Czw 10:48, 30 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jolkaz
Gorąco dyskutujący
Gorąco dyskutujący



Dołączył: 16 Wrz 2010
Posty: 125
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Pią 10:47, 01 Paź 2010    Temat postu:

Witaj Marianie!
Przeczytałam Twojego posta na tamtym forum i jestem pod wrażeniem -bardzo wysokie loty i ciekawa wymiana z Przemem którego wypowiedzi też śledziłam na innych forach.
Mam pytanie-czy byłbyś uprzejmy napisać coś (jeśli mogę o to prosić) o swoim codziennym życiu w bliskim kontakcie ze swoj Jaźnią o zwyych życiowych sprawach i kłoporach.Myślę ,że wtedy znacznie łatwiej się żyje i podejmuje decyzje jeśli żyje się będąc prowadzonym.
Przeprasza,że sprowadzam temat na niziny ale uważam,że codzienne doświadczenia nasze i innych są bardzo pouczające i pozwalają rozumieć więcej jeśli są przekazane w prosty sposób poparte przykładami.
Buziaczki Jola


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marian Wasilewski
Poszukujący Drogi
Poszukujący Drogi



Dołączył: 20 Lis 2005
Posty: 110
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: USA

PostWysłany: Pią 13:49, 01 Paź 2010    Temat postu:

Dzień dobry Jolu.

Pytasz o moje życie codzienne. To bardzo miłe, ale dość kłopotliwe do opisania i nie jestem pewien że jest ciekawe. Znajdziesz coś o tym na mojej stronie internetowej ( [link widoczny dla zalogowanych] ), szczególnie w książce "Moja droga ku Jaźni".

A ze spraw codziennych - ostatnio byłem u optyka w celu zamówienia nowych okularów i dowiedziłem się, że mam kataraktę na lewym oku. W klinice wyznaczono mi tygodniowy termin na operację. Zabieg trwał 10 minut, bez hospitalizacji, usypiania i absolutnie bezboleśnie. To dzięki elektronice. Teraz widzę lepiej niż prawym okiem. Następnego dnia, zgodnie z tutejszym zwyczajem, przysłano nam (bo w klinice byłem w towarzystwie żony) do domu śliczny doniczkowy kwiatek. Czuję się jakby przeniesiony nad karmą.

Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Marian Wasilewski dnia Sob 21:57, 02 Paź 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Ryty tybetanskie Strona Główna -> Moje przemyślenia Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin