Forum     Ryty tybetanskie Strona Główna

Zasady dynamiki Newtona, a wzrost duchowy

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Ryty tybetanskie Strona Główna -> Rozmowy ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Uniwersum
Myśliciel
Myśliciel



Dołączył: 06 Gru 2010
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Skąd: Z wiecznej teraźniejszości:)

PostWysłany: Pią 12:35, 08 Sty 2016    Temat postu: Zasady dynamiki Newtona, a wzrost duchowy

I zasada dynamiki czyli dlaczego i po co tu jesteśmy (w tym fizycznym wymiarze czasoprzestrzeni)
„Jeżeli na ciało nie działa żadna siła lub siły działające równoważą się to ciało to pozostaje w spoczynku lub porusza się ruchem jednostajnym prostoliniowym”
Jeśli materialne ciało pozostaje w spoczynku to oznacza, że nie zmienia swego miejsca położenia w przestrzeni. Gdyby inne ciała znajdowały się w takim samym bezruchu to znaczyłoby, że dla nich wszystko jest niezmienne i na stałe określone. To jak martwy obraz i nieruchomy obserwator naprzeciw niego, wiecznie kontemplujący jego nieruchome, ale martwe piękno. Brak ruchu to brak życia. Dla Ducha człowieka, wieczne i niezmienne Teraz oznacza tkwienie w jednym doświadczeniu i związany z tym brak możliwości rozwoju i samopoznania. Nie zmienia tego zrównoważony układ sił, bo jego konsekwencją może być również bezruch (brak rozwoju) lub jednostajny i monotonny ruch, co w przestrzeniach duchowych oznacza to samo. Tkwienie w jednym miejscu, choćby było ono mitycznym rajem, jest dla Ducha stagnacją, jest bezruchem, który zna i ma o nim pełne wyobrażenie (koncepcje o sobie), ale nie może przełożyć tej koncepcji na doświadczenie, czyli poznać siebie, z tej prostej przyczyny, że nie ma punktu odniesienia. By poznać i doświadczyć siebie potrzebna mu jest przestrzeń, w której zaistniałoby coś, co byłoby przeciwieństwem owego niezmiennego stanu rzeczy.
Pierwsze Źródło, Ojciec Wszechrzeczy, ze swoich cząstek, w pierwszej fali życia, stwarza przestrzeń, w której jego dziecko - samoświadomy Duch ludzki (cząstka Ducha Całości), poprzez doświadczenie mógłby poznać siebie. Dziecko to (wyższa Świadomość) ma kompana, drugie boskie dziecko – Umysł, jako narzędzie i wsparcie we wspólnym akcie tworzenia i doświadczania siebie. Oboje w procesie multiplikacji siebie wnikają w stworzone i przygotowane dla nich przestrzenie i w miliardach różnorodnych siebie samych podejmują wyzwanie – poznanie i doświadczenie siebie.
I oto jesteśmy w jednym z tych dwubiegunowych i względnych światów, gdzie wszystko ma swoją opozycję, gdzie dynamika zmian jest zależna od wzajemnych wpływów i powiązań, różnic i podobieństw, poziomów i głębi. Gdzie w nieskończonej różnorodności powstało i ciągle powstaje życie – ruchomy obraz i ruchomy obserwator, który jednocześnie stał się malarzem.

II zasada dynamiki czyli wzrost człowieka i jego kierunek zależy od układu sił działających na niego i co to ma wspólnego z cierpieniem
„Jeżeli na ciało działa siła niezrównoważona to ciało to porusza się ruchem zmiennym wartość przyspieszenia w tym ruchu jest wprost proporcjonalna do masy ciała i do wartości liczbowej działające siły”
Tak więc dwóch braci usiadło przy stole pełnym klocków i zaczęło tworzyć swoje własne różnokolorowe światy. Kiedy jeden z braci (Umysł) stwierdził, że jego wiedza jest pełna i nie potrzebuje więcej wsparcia Ojca w tworzeniu własnej wersji Edenu, nastąpiło odcięcie od Źródła Wszystkiego i wyłoniło się nowe centrum, które zaczęło żyć własnymi prawami i celami. Powstało przeciwieństwo dotychczasowego stanu rzeczy - dwubiegunowy wszechświat, w którym żyjemy. Od tego momentu mamy do wyboru dwa kierunki rozwoju. Pozytyw i negatyw, kierunek wspierający życie i jego różnorodność oraz mu przeciwny – tłumiący i ograniczający, jasność i ciemność, życie oparte na wolnym wyborze i przeciwne mu życie hierarchiczne, podporządkowane jakiemuś centrum. W sferze uczuć jest to życie oparte na miłości i dobrowolnym świadomym współdziałaniu oraz mu przeciwne oparte na strachu, wzajemnej rywalizacji i instynkcie przetrwania.
W momencie urodzenia startujemy z jakiegoś poziomu, który daje nam pewien potencjał rozwojowy. W kolejnych wcieleniach rozwijamy różne umiejętności i ugruntowujemy różnorodne postawy życiowe, a wszystko to kieruje nas do jednego z biegunów. Nasz potencjał zależy od czynników genetycznych, środowiskowych i własnej pracy nad sobą. To są owe siły przemieszczające nas z różną prędkością w początkowo nieuświadomionych kierunkach, gdzie stabilność ruchu zależna jest od sumy zgromadzonych doświadczeń (odpowiednik masy ciała).
Ponieważ początek drogi to stan bardzo niskiej świadomości jej celu i sensu więc zachowujemy się jak statek bez napędu. Rzucani sztormowymi falami w różnych kierunkach wpadamy na mielizny i rafy, wielu z nas rozbija się o skały lub dryfuje po bezkresach mórz poddając się celom niezależnych od nas oceanicznych prądów. Kimś o małym doświadczeniu łatwo manipulować i popychać w odpowiednim kierunku. Kogoś o dużym doświadczeniu bardzo trudno popchnąć w niewłaściwym kierunku, a jeśli już się uda to przemieszczanie (zbaczanie) go wymaga dużej siły zwłaszcza jak uruchomił już własne silniki i ma własne cele.
Gdy nie mamy tych silników i celów jesteśmy wtedy źródłem zasilania odciętej od prawdziwego Źródła – Ciemności. Zwodzi nas ona i utrzymuje w niewiedzy bo inaczej przestałaby istnieć. Karmi się naszymi niskim wibracjami i przedłuża swoje istnienie, ale jednocześnie jest elementem gry, bez którego nie byłoby doświadczenia. Jest owym punktem odniesienia, względem którego możemy zobaczyć i odczuć jacy naprawdę jesteśmy. Odkryć nasz poprawny wzorzec, wywodzący się z Pierwszego Źródła – naszą jedność i boskość, naszą radość wspólnego tworzenia, naszą duchową wolność. Gdy tego nie odczuwamy, gdy jesteśmy ograniczani, tłamszeni, wykorzystywani i ciemiężeni, powstaje w nas cierpienie. Nie jest ono jednakże zbędnym produktem ubocznym. Jest ono katalizatorem zmian, jest tym co pobudza nas do rozwoju, do zmiany i uświadomienia sobie własnego pochodzenia. Jest chwilowym zakłóceniem naszej wielowymiarowej struktury, które zmusza nas do wysiłku i pracy nad sobą. Wynika ono z chwilowej niewiedzy i tak naprawdę jest świadomym wejściem w nieświadomość by rozpoznać to czym nie jesteśmy. By poznać te stany nie tylko koncepcyjnie, ale i doświadczalnie. By uświadomić sobie swój prawdziwy stan, musieliśmy wprawić to wszystko w ruch i ponieść tego konsekwencje.

III zasada dynamiki czyli dlaczego spotyka nas to co nas spotyka
„Jeżeli ciało A działa na ciało b pewną siłą F to ciało B działa na ciało A siłą F o tej samej wartości i kierunku, ale o przeciwnym zwrocie”
Jeśli już wprawiliśmy ten cały układ przyczynowo skutkowy w ruch to ma on swoją kontynuację i samoczynnie nie może zatrzymać się (koncepcja grzechu pierworodnego) ponieważ nieustannie tworzymy działanie rodzące określone skutki, które tworzą kolejne skutki i tak w nieskończoność. Będzie to trwało dopóty, dopóki będziemy reagować zgodnie z trzecią zasadą. Czyli każda akcja rodzi reakcję. W świecie materialnym skutek działania jest natychmiastowy i widoczny więc poddaje się obserwacji i wnioskowaniu. W przestrzeniach energetycznych działanie również wytwarza przeciwnie skierowany skutek, którego jednak nie widzimy, gdyż potrzebuje on czasu by zaistnieć na planie materialnym. Gdy skrzywdzimy jakiegoś człowieka nie oznacza to, że on skrzywdzi nas w taki sam sposób. Pamiętajmy, że w aspekcie duchowym jesteśmy jednością i nie ma znaczenia komu sprawiamy cierpienie. Wraca ono do nas poprzez działania innej wersji nas, kiedy tylko zaistnieją odpowiednie okoliczności pozwalające na wyładowanie się energii, którą wprawiliśmy w ruch.
Ponieważ czasowa odległość między przyczyną a skutkiem działania jest znaczna (nawet kilkanaście lat w niektórych wypadkach), a samo działanie nie musi być identyczne jak nasze, więc większość z nas już nie pamięta, że cierpienie, które nas spotkało ma swoje źródło w naszych działaniach sprzed wielu lat.
Nie dostrzegając tej zasady, od setek lat ludzie dotknięci nieszczęściem pytają – dlaczego ja? Dlaczego mnie to spotkało? Nie pamiętają już tego co uczynili innym. To obecne cierpienie jest dla nich wyizolowanym doświadczeniem, którego nie wiążą z przeszłością. To dla nich ślepy los, pech, nieszczęśliwy traf, zły bóg, szatan czy wina innego człowieka. A to tylko dopadł ich skutek tego, co wprawili wcześniej w ruch. Bo każde działanie niesie za sobą skutek i nie ma od tego żadnego odwołania. By przerwać tę sztafetę cierpienia pokoleń trzeba przestać reagować w ten sam negatywny sposób. Nie należy odpłacać złem za zło, a we wspólnym przebaczeniu przerwać ten łańcuch wzajemnych, negatywnych więzów. Bo skoro wszystko wraca, to poniechawszy negatywnej reakcji, przerywamy ten łańcuch, a nadstawiając przysłowiowy drugi policzek (poprzez świadome zrozumienie przyczynowości rozpraszamy negatywną energię) tworzymy nowy łańcuch, jednak tym razem jest on wymianą pozytywną, która zmieni świat i usunąwszy z niego cierpienie, zakończy to doświadczenie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Uniwersum
Myśliciel
Myśliciel



Dołączył: 06 Gru 2010
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Skąd: Z wiecznej teraźniejszości:)

PostWysłany: Sob 21:06, 16 Sty 2016    Temat postu:

I po co to wszystko?

Wiele mitów i legend, starodawnych druków, dawnych i obecnych objawień czy przekazów z pozarzeczywistości fizycznej, mówi o wyjątkowości ludzi. Mówi oględnie i enigmatycznie o ważności tego kosmicznego wydarzenia jakim było stworzenie człowieka i dalekosiężnym celu z tym związanym. Lecz na czym ta ważność ma polegać?
1.Czy tylko na kreacji nowego lub kolejnego życia w pustym lub bogatym w to życie wszechświecie - by zmienić stan samotności lub zaspokoić potrzebę twórczości Stworzycieli?
2. Czy na kreacji dla ułatwienia sobie własnego bytu i zaspokajaniu swoich egoistycznych potrzeb przez tychże Stworzycieli?
3. Czy może było dziełem przypadku i wynikło z przypadkowych połączeń różnych składników podczas mieszania wielką kosmiczną chochlą w kosmicznym garnku?
Jak zawsze dostrzeżenie celu powstania jakiegoś procesu zależy od poznania wszystkich elementów biorących w nim udział (i wszystkich ich celów), a bogactwo poglądów na ten temat odzwierciedla różnorodność i wielobarwność samego kosmicznego życia. Nadrzędny cel stworzenia człowieka dla jego poszukiwaczy, zakryty jest mgłą niewiedzy i nieświadomości wielowymiarowych i wielopłaszczyznowych procesów zachodzących we Wszechrzeczy. Ponieważ poszukiwacz jest jednocześnie procesem i jego obserwatorem więc ma tylko do dyspozycji cele pośrednie, wynikające z kompilacji pierwszych dwóch przypadków oraz własnego poziomu świadomości wynikającego z doświadczenia i włożonej pracy w jego osiągnięcie. Innymi słowy, im więcej elementów biorących w grze (procesie) odkryje poszukiwacz, tym bliżej prawdy może się znaleźć.
Chociaż trzeci przypadek ma swoich zwolenników i propagatorów to jednak stopień skomplikowania wszechświata, dla duchowo zorientowanych ludzi, uniemożliwia istnienie bezcelowo prącej do przodu siły kreacji, więc dla tych rozważań można go odrzucić.
Więc jak by to mogło być z tą wyjątkowością człowieka?
Po pewnym czasie, kiedy wymienieni wcześniej dwaj bracia zabrali się za tworzenie swoich światów w przestrzeniach dla nich przeznaczonych, osiągnięty został poziom, z którego dalszy ich rozwój nie był możliwy. Owe światy rozwijając się dość harmonijnie osiągnęły swój maksymalny poziom. Były doskonałe w swej jednobarwności, ale dalekie od rzeczywistości Pierwszego Źródła - Ojca Wszechrzeczy. Czyżby to miał być koniec zabawy? Tylko parę miliardów lat i koniec? Nic z tych rzeczy.
Światy były rozdzielone bo każdy z nich rozwijał się na innych zasadach. W jednym obowiązywała zasada wolności wyboru i cały rozwój opierał się na takim kształtowaniu współpracy by każda jednostka współdecydowała i współtworzyła zgodnie ze swoją wolną wolą. Osiągnięto stan jedności w wolnym wyborze wielości.
W drugim naczelną zasadą było podporządkowanie. Każda jednostka działała niby samodzielnie, ale nie mogła podejmować takiej decyzji w swoim postępowaniu. Obowiązywało podporządkowanie decyzji swego Stwórcy i całość tak działała. Osiągnięto stan jedności w podporządkowaniu centrum.
Istoty w obu światach były szczęśliwe, wiedziały o wzajemnym istnieniu i nie wyobrażały sobie życia w czymś przeciwnym, ale i nie mogły tego doświadczyć (inkarnować w innym prawie) bo były stworzone we wzajemnie niekompatybilnych matrycach. I to jest moment podjęcia decyzji o stworzeniu punktu styczności (przenikania) tego co wcześniej przeniknąć (i wymieszać) się nie mogło.
Tym łącznikiem do wzajemnego doświadczania obu światów został człowiek. Stworzono Istotę posiadającą połączenie z Duchem i Umysłem oraz obleczoną w fizyczną formę z elementów planety, na której się zrodziła. To połączenie właśnie jest wyjątkowością człowieka. Jest on unikatem w Kosmosie bo przez niego ukazała się droga powrotu do Ojca, która wcześniej nie była osiągalna. Chociaż z pewnego poziomu wyglądało to na spisek i oszustwo, bo w człowieku umysł zapanował nad jego duchem, a odcinając go od jego wyższej świadomości, zaczął zajmować przestrzenie wcześniej zarezerwowane dla Ducha, to jednak z wyższego poziomu było to świadomą decyzją wejścia w stan nieświadomości by stworzyć nową jakość samodoświadczania i rozwoju ku Całości Wszechrzeczy.
W tym wspólnym tańcu Ducha i Umysłu wiele cywilizacji powstało i upadło, wiele Istot cierpiało i cierpi bo dla wolnego Ducha świat podporządkowania i rywalizacji Umysłu jest mitycznym piekłem tak samo, jak dla Istot zrodzonych w świecie umysłu, świat całkowitej wolności też nim się wydaje. Właśnie wszyscy razem malujemy nową rzeczywistość, którą jednocześnie doświadczamy, i w której przejściowe cierpienie zostało zaakceptowane przez „obu braci”, którzy zainicjowali rozwój Prawdziwego Człowieka – swój wspólny łącznik z Bogiem.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Uniwersum dnia Sob 21:11, 16 Sty 2016, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Uniwersum
Myśliciel
Myśliciel



Dołączył: 06 Gru 2010
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Skąd: Z wiecznej teraźniejszości:)

PostWysłany: Wto 18:59, 19 Sty 2016    Temat postu:

Na czym polega odcięcie od Boga?

No właśnie. Cóż to takiego jest to odcięcie? Czyżby ktoś uruchomił jakieś kosmiczne nożyczki i przeciął, dostarczającą wszystkiego co niezbędne do rozwoju, pępowinę? Tylko po co miałby to robić? Czyżby stracił rozum lub przestał jej potrzebować? A może nic nie zostało przecięte tylko zniknęło z pola świadomości? Więc ciągle istnieje i czeka aż, w procesie samorozwoju i samodoświadczania, to pole się poszerzy i obejmie to, co zostało utracone z jej pola (świadomości) widzenia?

Umysł w swym rdzeniu to żywa i ruchliwa, przepełniona pragnieniem poznawania – samoświadoma energia, której dominującą cechą jest, niczym wewnętrzny przymus, pęd do poszerzania wiedzy poprzez gromadzenie i analizowanie nowych informacji, które wykorzystywane są do tworzenia nowych jej (wiedzy) pól. Rozwój Umysłu jest więc ekspansją bo odbywa się na zewnątrz.

Umysł niczym dziecko z ADHD nie potrafi zatrzymać się i uspokoić. Jest ciągle w ruchu, poznaje i analizuje, wyznacza nowe cele, poszerza horyzont wiedzy i jest niespokojny gdy widzi, że ów horyzont w ogóle nie przybliża się. Ten proces zdobywania i analizy coraz to nowych informacji jest jego żywiołem lecz jednocześnie stał się przekleństwem, bowiem z każdą chwilą, napływająca z miliardów źródełek informacja, tworzyła coraz głośniejszy szum informacyjny, który niczym dorzecze olbrzymiej rzeki zbierające wszystkie wody wokół niej, utworzył u jej ujścia wodospad, którego hałas zagłuszył stałe połączenie z rzeczywistością prawdziwego Źródła.

Tworząc skomplikowaną, sieć analizy i przepływu informacji w swej wciąż rozwijającej się bazie danych (przestrzeni), Syn Boży stracił z pola widzenia swój początek, a tym samym zagubił się w labiryncie swej rzeczywistości i niczym mityczny Minotaur, w pędzie do poszerzania wiedzy, zaczął pożerać inne światy.

Ewolucja duchowa jest przeciwieństwem umysłowej (rozwijającej się na zewnątrz) bo rozwija się do wewnątrz ku swojemu prawdziwemu rdzeniowi. Poprzez rozwój wyższych uczuć ma nadzieję dostąpić łaski (osiągnąć boskie pasma i stany istnienia) Ojca w ponownym zjednoczeniu. Umysłowe poszukiwania Boga zawierają się w aspekcie poznawczym zewnętrznej rzeczywistości. Poprzez gromadzenie wiedzy Umysł ma nadzieję poznać i zrozumieć Boga, przez co w ten sposób dostąpić zjednoczenia z nim.

Obie drogi oddzielnie prowadzą tylko do częściowego sukcesu. Połączone ukazują wyższy wymiar całości. Dając zapanować nad sobą, Duch ludzki zespolił się z Umysłem i spowodował jego podział na dwie przeciwne energie. Męską – ukierunkowaną na zdobywanie, poszerzanie, panowanie i żeńską – ukierunkowaną na dawanie, poświęcenie i uległość. Od tej pory w człowieku Umysł uczy się i doświadcza tego co duchowe, a Duch doświadcza tego co umysłowe. Każde z nich poświęciło część siebie dla tego zadania. Te wspólne cząstki poprzez cierpienie uczestniczą w symbolicznym ukrzyżowaniu Boskiej Energii Chrystusa (wejścia w nieświadomość) i doświadczają odcięcia od Całości – odcięcia, którego w prawdziwej rzeczywistości nigdy nie było.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gragas
Obserwator
Obserwator



Dołączył: 22 Wrz 2016
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 14:28, 04 Paź 2016    Temat postu:

wydaje mi się że jedno z drugim nie ma nic wspólnego

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Ryty tybetanskie Strona Główna -> Rozmowy ogólne Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin