Forum     Ryty tybetanskie Strona Główna

Spotkania ze światłem
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Ryty tybetanskie Strona Główna -> Moje przemyślenia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Zbyszek
Poszukujący
Poszukujący



Dołączył: 22 Paź 2008
Posty: 69
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy

PostWysłany: Śro 10:28, 22 Wrz 2010    Temat postu: Spotkania ze światłem

Spontaniczne obe
Wchodzimy do przedszkola. Stojąc na korytarz, wołam córkę. Wstaje jak strzała, przy swoim stoliku, zastawionym kolorowymi literkami. Hannelore nie wytrzymuje, wykrzykując wręcz rozsierdzona,- „córka ciebie słyszy a mnie nie”. Też ją przecież zawołałam w drzwiach, językiem cieni.. Dostrajam się błyskawicznie do ciała fizycznego, uśmiechając z przekąsem. Hannelore jeszcze drga, starając się uspokoić Powiedziała to zdanie fizycznie, wzbudzając zdziwienie w mojej żonie i personelu. Wycisza się, zacierając zażenowanie. Oni nie słyszą przecież, spoglądają jedynie ironicznie, lustrując wzrokiem przybyszów. Ha, ha, wpadłaś, pomyślałem uśmiechając się szczerze od ucha. Odwróciłem niewinnie głowę w stronę żony, pytając,- co ta, twoja koleżanka miała na myśli?
Hannelore strzeliła płomieniem,- wieeeesz dobrze.
*
Siedzimy przy stole. Znajoma prezentuje masaże energetyczne na mojej czuprynie. Łaskocze za bardzo i chwytam sobowtórem jej ręce fizyczne. Gulgocze coś we mnie i wybucham wewnętrznym śmiechem. Znajoma odskakuje przerażona i wtyka ręce do wody w zlewaku. Słyszałam cię, słyszałam ciebie wyraźnie,- pierwszy raz potwierdziła.
Przeżyłam śmierć kliniczny, później się zwierzyła, teraz ich słyszę. Mówią najczęściej głupoty, zaczepiają mnie z rożnych stron. Gdy ktoś siedzi czytając gazetę, w kawiarni, to może się też do mnie odezwać. Mówi najczęściej bez znaczenia, bzdury. Oni ze sobą rozmawiają, robiąc w tym czasie coś innego. Każdy może być czymś zajęty a pomimo tego ze sobą rozmawiają, słyszę ich, zaczepiają mnie przecież czasami.
*
Znajomek na koncercie w Afryce, stal przy barku, dygocząc w rytm transowej muzyki. Przy drugim kieliszku wszyscy mu zniknęli. Rozejrzał się zatroskany i poszedł na pustynie ich szukać. Ocknął się, gdy sąsiad zaproponował trzecia kolejkę.
*
Kolejne spodnie nie pasują. Myśląc o żonie, przeszedłem przez zasłony do wielkiego sklepu. Sporo się w nim zmieniło, inne oświetlenie, stragany z innym ubraniem i pusto, nikogo nie ma. Halo jest tam ktoś?
Krzyczę jak obdarty ze skóry. Przecież nie mogli tak wszyscy zniknąć?
*
W knajpie, Wolfgang zajada obiad, skosztuj mówi do mnie, zachęca mlaskając. Nie, przecież nie wypada. Przyglądam się mu znudzony. On się zmienia, jaśnieje jakoś, oczy nabierają mu blasku i te neonowe sztuczne zęby. Chwyciłem krążek przysmażanej cebuli z jego talerza i wpycham do buzi.
Smaczny, mówię i trzymam w zębach już kalamary.
Dziwnie się ciągną, jak guma, a przecież miała być cebula.
*
Gdy babcia zmarła, staliśmy przed trumną, ja pięciolatek, w nogach dorosłych, sięgając im do pasa. Postrzegłem siedząca babcie na łózko, przy oknie. Trumna zniknęła, ona do mnie kiwa ręka, pozdrawia serdecznie. Obok niej stoją jacyś mężczyźni, nachylają się nad nią, mówiąc z uśmiechem. Cała sala była zapełniona dziwnymi, strzelistymi postaciami, przetkanymi dziwna strukturą, to oni, goście żałobni, ci co przyszli na pogrzeb, jak dziwnie wyglądają. Mój ulubiony wujek, jest również jednym z nich i mama również. Ze strachu zaczynam płakać.
Nie płacz, rozlega się obok mnie łagodny głos, uspokaja mnie mlecznym oddechem, budzę się rozpogodzony.
Na środku pokoju stalą nadal trumna.
*
Grubo po północy, pędzę szybko autostrada. Monotonia jazdy i znowu się mi to przytrafia. Postrzegam jak wysuwa się do przodu szarawe auto, zostawiając mnie na asfalcie. Stoję bez ruchu, nie rozumiejąc co zaszło. Auto samo mi odjechało, zostawiając mnie na drodze. Wpadając w panikę pędzę za nim, cucąc się wkrótce za kierownica. Nic się nie stało, minęła zaledwie chwilka i auto jechało nadal równiutko, trzymając się swojego toru.

Wynudzony szarością asfaltu, przesunąłem się obok kierownicy na boczne siedzenie. O, nie teraz, przecież prowadzę szybko auto na autostradzie. Nie słucha się mnie ciało, huśtając niesfornie rozkołysane. Szyby mnie powstrzymują, czuje ich ostrą powierzchnie, staram się trzymać kierownicę ze wszelkich sił, przecież z tyłu na siedzeniach śpi żona z dziećmi. Nieznośne huśtanie po chwili ustaje.
Jakie to jest niebezpieczne!!!
*
Maluje obraz, potykając się na nieudolnych decyzjach. Z oporem,… nie wyszedł mi kolejny obraz.
Fala żalu mnie usypia.
Jest, dostaje wsparcie, ktoś jest we mnie i mnie wspomaga. Śmieję się, potrafiąc o wiele lepiej postrzegać, i ten żar w sercu i ta łatwość przy podejmowaniu decyzji. Przemalowuje w pospiechu obraz, dobierając pięknie kolory, wiem, ze nie będzie trwać wiecznie , spieszę się.
Po wielu latach poszukiwań, rozumiem coraz lepiej otaczające mnie duchowe zjawiska. Wyciszyła się we mnie chciwość ciekawości, umożliwiając większy oddech.
Poza pełniejszym wglądem w rzeczywistość, nie wyniosłem jakichś szczególnych korzyści, z przeżywanych, odmiennych stanów swiadomosci.
Wieloświaty przestały mnie już interesować, nie robią na mnie wrażenia. Również dzielenie siebie na wiele poziomów swiadomosci akceptuje bez sprzeciwu, potrafiac harmonijnie zintegrować swoje dolne plany osobowe.
Zastanawiam się teraz, jak najpiękniej przeżyć kolejne chwile w życiu i na co zwracać większą uwagę.
Szczególnie interesujące stały się dla mnie spotkania ze światłem.
W górnych planach wieloświata robi się coraz jaśniej, cała przestrzeń się świeci, rozjaśniając zmysłowe mroki.
Właśnie tam ogarnia mnie wspaniała radość i wesołość.

Czym jest to miejsce i czym jest ten niezwykły stan?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Zbyszek dnia Śro 12:35, 22 Wrz 2010, w całości zmieniany 6 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zbyszek
Poszukujący
Poszukujący



Dołączył: 22 Paź 2008
Posty: 69
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy

PostWysłany: Czw 8:36, 23 Wrz 2010    Temat postu:

Odświeżam stara tabelke
Po paru latach , gdy ja przeglądam, to widzę spory postęp, w międzyczasie znalazłem odpowiedzi na wiele pytań i sporo bym w niej zmieniłWesoly))

TABELKA WYPIERANEK I RADIACJI CIAŁEK NIEFIZYCZNYCH
Przedstawiam stara i prowizorycznie spisaną tabelkę oddziaływań niefizycznych miedzy istotami żywymi - stany swiadomosci i połączenia telepatyczne. Jest ona oparta na moich wojażach po świecie niefizycznym. Postrzegłem w nich ,ze wszystko, co w sobie zawieramy, jest wypadkowa wszystkich płaszczyzn - dymensji oddziałujących na nas jednocześnie. Wszelkiej zmianie naszych doznań ,towarzyszą zmiany w naszej strukturze ciał niefizycznej. Stabilne i niby tak nierozerwalne połączenia ciał niefizycznych ,okazało się dla mnie wielka roztańczona karuzela ,wprawiająca nas w zawieruchę życiową..
Tracąc stopniowo zdolność postrzegania ciał niefizycznych , zmuszony zostałem jedynie do obserwacje zachodzących we mnie zjawisk psychicznych.Na szczęście, zapamiętałem dosyć dobrze ich związek z powstającymi doznaniami we mnie, co jest mi bardzo pomocne teraz w rozumieniu cialkowego szaleństwa.
Umęczyłem się moja samotnią i marzą mi się teraz grupowe poszukiwania. Wspólnie uda nam się ja popchnąć trochę szybciej do przodu. Połączyłem ciało przyczynowe z mentalnym w jedno, gdyż nie znalazłem sposobu, by je wcześniej rozróżniać. Sporo kłopotu nastręcza mi rozpoznanie, czy wyłączyłem ze strefy wpływu pojedyncze ciałko, czy ich większa ilość. Szczególnie trudne jest do określenia, kiedy zachodzą wypierania ciałek a czy tylko zaburzenia w ich polu.- radiacje jak to Robert nazwał. Mam nadzieje ,ze nadchodzące miesiące będą bardziej owocne i doczłapiemy się wreszcie do mety..
Samo przesuwanie swiadomosci- fazowanie, nie zostało jeszcze przez nikogo definitywnie określone, pozostając tematem pod dyskusje.Przedziwne zjawisko, zachowujące zasady popchnij kopnij, występuje w świecie niefizycznym tak jak w fizyku, druzgocząc życzenia pobożnych.



TABELKA WYPIERANEK I RADIACJI CIAŁEK NIEFIZYCZNYCH.

I).
Najłatwiej jest wyrwać się ciałem mentalnym. Zamyślamy się wtedy i możemy wykonywać w międzyczasie codzienne czynności,.Np: jazda autem, czytanie książki, oglądanie filmu i rozmyślanie o kimś. Astralne ciało przebywa w ciele fizycz. i koordynuje łatwe czynności. Wnikając c.mentalnym w znajomych informujemy ich o chęci kontaktu z nimi..Zagapimy się wspólnie w tym samym czasie myśląc o sobie .(Potwierdzane dzwonieniem telefonów..)

II)
Jeśli towarzyszy nam większe zaangażowanie emocjonalne ,wypieramy 2 ciała jednocześnie. W ciele fiz, zamieramy w bezruchu ..Pozostała cześć ducha w ciel fiz, ma już utrudniony kontakt z ciałem fizycznym. Cześć zarządzająca ciało ment. i cześć odczuwająca 3D- ciało astralne -jest w podroży szukając z kimś lub czymś kontaktu. Cały czas my jako duch przebywamy w ciele fizycz. Jakas cząstka naszego ducha odrywa się i towarzyszy wypartym ciałom ment-astralnym.
Patrzymy wtedy jak przez teleskop. Początek jego jest w ciele fizycz. a koniec przytwierdzony w wypartych ciałach niefiz. Komu się uda przepchnąć więcej ciała duchowego w tych wypartych astr-ment- ciałach to przeżyje przygodę w astralu-oobe. Bez naładowania energia wypartych ciał niefiz. możemy się tam utrzymać tylko chwilkę. Wspaniałym przykładem było by tutaj zaciąganie Contichi prze ze mnie do kuchni. Postrzegając jakiś ruch ,odzyskała świadomość na sekundę w wypartych ciałach ,oceniła sytuacje jako zagrożenie-niezamierzone działanie i wyrwała mi się z reki,
Brak 2 ciał niefiz, w pozostałym pakiecie ciał powoduje zamarcie funkcji psychicznych w ciele fiz,. Odwiedzamy w tym stanie widoczne miejsc lub osoby mając silne odczucie przemieszczenia się, odczucie bycia sobą w poza.Odwiedzane osoby z łatwością rozpoznają nasz ident i towarzyszące nam zamiary i emocje. Przy dużym ładunku emocjonalnym w ciele astralnym, ident zostaje zatarty. Napływające sprzeczne informacje dotyczące obcego ciała , powodują zaburzenia naszej koordynacji (ciapowatość, tracenie z rak przedmiotów czy nawet wypadki przy pracy.Przykładem było by moje spotkanie na schodach z Joanna(warsztaty Brucea).
Spieszać się na papierosa przebiegła obok mnie niefizycznie ,potrącając mnie na schodach.Widząc jak się przewracam ,chwyciła mnie nieświadomie ,niefizycznie za rękę chcąc uchronić przed upadkiem
III /
rodzajem wyparcia jest :eteryczno astralno mentalne-Wszystko jak w II. plus Odbywa się w niewielkiej odległości od ciała fizycznego i przytrafia się nam w chwilach gniewu czy wielkiej euforii. Towarzysza mu bardzo silne doznania ruchu i przemieszczania się w przestrzeni.

IIII/
Wypieramy wszystkie ciała włącznie z fizycznym. Pozostaje sam duch, ledwie mogący siebie postrzec.
Przebywajac w duchowej przestrzeni, może postrzegać przez wszystkie dymensje , rejestrując wspaniale wszelkie ingerencje ciał niefizycznych w jego powierzchnie. Stan pełnej hipnozy.

IIIII,-
wypierane może byc również tylko samo ciałko astralne . Ubytki w naszych zdolnościach umysłowych będą wtedy łatwe do określenia. Postrzeżemy je jak zanik siły życiowej, i zamarcie w bezruchu. Rożni się ono od wyparcia astralno mentalnego brakiem celu w naszym działaniu i bezmyślnością,- stanem spoczynku
Ostatnio edytowano Wt cze 10, 2008 8:31 pm przez Zbyszek, łącznie edytowano 12 razy
*
kronopio
To tylko teoria ale póki co najlepiej opisuje niefizyczne oddziaływania. Musimy być świadomi jej niedoskonałości a zarazem podziwiać geniusz i prostotę myśli. Przydało by się też stworzyć inną tabelkę zawierającą jak najwięcej przykładów konkretnych sytuacji z odpowiadającymi im "wypurkami" np.
*Czytanie książki bez rozumienia jej treści. Zorientowanie sie po kilku stronach ze uciekamy gdzieś myślą.
*stany wywołane narkotykami, kiedy mamy niezwykłą jasność umysłu jednak ograniczoną wolę. Nie możemy wykonać ruchu
*Upuszczanie szklanki przez bliskich podczas głębokiego kontaktu emocjonalnego (podczas wypadku itp)
*rozwiązywanie problemu (matematycznego)
*praca twórcza (malowanie obrazu) automatyzacja ruchów
*wykonywanie czynności na "autopilocie" w czasie komponowania w myslach listy zakupów
*etc


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Zbyszek dnia Czw 9:14, 23 Wrz 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zbyszek
Poszukujący
Poszukujący



Dołączył: 22 Paź 2008
Posty: 69
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy

PostWysłany: Pią 20:28, 24 Wrz 2010    Temat postu: cialkofrenia, ciag dalszy

PRZENIKAJĄCE SIĘ ŚWIATY: dla tych co wytrzymują dużo pisanego wyszperane z notatnika forum oobe:))

1,- Fragment:
Kiedy wizualizacja staje się niebezpieczna?
W ciągu ostatnich kilkunastu lat rozwinąłem w sobie zdolność postrzegania ciał niefizycznych w świecie fizycznym. Zatrważająca wydala mi się zdolność wytwarzania człekokształtnych myslokształtów, wyrażających złożona forma treść moich pragnień. Przyglądając się ludziom jak i zwierzętom, dostrzegłem w nich naturalna łatwość z jaka oni również je wytwarzali. Wyrażali przy ich pomocy swoje pragnienia w rożnych postaciach, od mentalnych poprzez astralne do eterycznych tworów, potężnych w swym oddziaływaniu na otoczenie. Jedna z ich form są nasze ciała subtelne, będące źródłem doznań.

Bez swiadomosci ich istnienia, informujemy się o naszych pragnieniach, myślach jak i fobiach. Szczególnie te ostatnie, fobie, są bardzo niebezpieczne. Wytwarzane z obawy , nasze, spontanicznie ,człekokształtne, eteryczne i astralne formy myślowe, są w stanie wywołać szkody, przewracać dzieci z rowerów a nawet wywołać poważne kontuzje, gdy bez szacunku ktoś z naszych bliskich profanuje, miejsca dla nas szczególnie ważne. Wyrażamy wtedy niemy protest, który może zamanifestować się uszkodzeniem czyjegoś ciała.

Ćwiczenia eksploracji z ograniczona świadomością, rozwijają w nas niebezpieczne dla otoczenia zdolność wyrażania swoich myśli poza ciałem fizycznym. Znaczy to, ze myślimy sobie coś w duchu znajdującym się w ciele fizycznym, gdy tymczasem, nasze osobowe części,- ciała subtelne, realizują treść myśli w warstwach niefizycznych. Ta zdolność żywego człowieka do kreacji poza ciałem, umożliwia mu szybki sukces, stajać się jednocześnie przyczyna wielu nieszczęść.

Zjawisko to jest szczególnie niebezpieczne, gdy nie mamy jeszcze rozwiniętej w pełni kontroli nad naszymi nieświadomymi reakcjami.

Najlepsi z nas, okładają pięściami niefizycznymi partnera rozmowy, gdy nas zbyt długo zanudza. Zdejmują mu założona przez niego czapkę z głowy, gdy na dworze świeci słońce. Poprawiamy mu ubranie, gdy wystaje mu koszula, lub czeszemy rozczochrane włosy na bujnej czuprynie, gdy nie weźmie z rana do reki grzebienia.

Najczęściej takie uwagi maja miejsce w planie mentalnym i są jedynie niewinna myślą, naszym spostrzeżeniem. Gdy te spostrzeżenia uaktywnia nasz system obronny to wyrażamy je ciałem astralnym. Uwagi takie staja się wtedy łatwo postrzegalne osobom na których skupiamy nasza uwagę. Odnoszą one wtedy często wrażenie dotyku w miejscach na swoim ciele , w których jątrzy się jakiś problem, lub wydaje im się, ze ktoś zwrócił na coś w nich uwagę, jakaś cechę lub przywarę.



W rzadkich wypadkach, udaje się nam wyrażać je nawet w ciele eterycznym, co staje się szczególnie niebezpieczne.

Gumociasto- ciało eteryczne, wnika w materie z oporem, mogąc wywołać zaburzenia energetyczne jak i skaleczenia w czyimś ciele fizycznym.



Gdy jesteśmy świadkiem wypadków, obserwując kogoś bliskiego, często sami jesteśmy jego sprawcami. Jako przykład posłużę się przygoda na schodach. Joaśka, chcąc zapalić papierosa, wybiegła tylko myślą w wyobraźni, przemykając obok mnie. Niby tak niewinna sprawka a udało jej się mnie potracić gnającym po schodach ciałem astralnym. W momencie wyobrażania sobie siebie w palarni, rozkoszując przyszłym paleniem, wymknęła nieświadomie ciałem astralnym i przebiegając obok mnie, spowodowała we mnie zaburzenie równowagi. Malo znacząca przygoda umożliwiła jej postrzec spontaniczność tego zjawiska. W momencie, gdy nasze pragnienia fobie są symulowane w ciele astralnym to jeszcze pól biedy. Gorzej jest, gdy ktoś z doświadczeniem w eksploracjach ma łatwość w osiąganiu zmiennych stanów swiadomosci, łatwość wyobrażania sobie nawet w ciele eterycznym. Wyobrażanym myślom towarzyszy niepostrzeżenie wykonanie ruchu ciałem niefizycznym na którym jesteśmy skoncentrowani, czy do niego chwilowo dostrojeni. W przypadku urzeczywistnienia myśli w ciele eterycznej, wywołujemy nawet zmiany fizyczne w ciele obserwowanych osób. Zjawisko jest niepostrzegalne nawet dla najbardziej wprawionych i utalentowanych podróżników, czego dowodem jest brak dostępnych tekstów poruszających zagadnienie.

Przykłady: podawanie reki astralnej przy hamowaniu spontanicznych emocji gdy spotkamy kogoś bliskiego, nawyki zawodowe- wykonywania mechanicznych ruchów ciałem astralnym , bicie pięściami z wściekłości partnera rozmowy, erotyczne dotyki podglądanych osób, ponaglanie- przepychanie osób stojących w przejściu , upominanie, rzucanie się komuś na szyje z radości.

Przykłady te obrazują tylko częściowo złożoność zjawiska, ukazując ich związek z przezywanymi spontanicznie emocjami.



KIEDY STAJE SIĘ TO NIEBEZPIECZNE?

Nie będąc świadomym ruchów ciałek poza naszym ciałem fizycznym, stajemy się groźni szczególnie, gdy gnani poczuciem sprawiedliwości pragniemy wymierzyć komuś kare. Zdarzyć się wtedy może , ze nasi podopieczni dostana rozstrojenia wnętrzności, często mdlejąc a nawet lądując w szpitalu z utrata swiadomosci , z diagnoza lekarska,- HISTERIA.
Jedynym ratunkiem przed tym nieświadomym wymierzaniem sprawiedliwości jest wyciszenie w nas gwałtownych emocji, nadgorliwej chęci pomocy, oświecania bezrozumnych, czy przekonywania do czegoś kogoś na sile.
We wszystkich wyżej poruszanych przypadkach, stajemy się wkrótce sami ofiarami, gdy skaleczona osoba zada zemsty w nieswiadomym planie i zmyśla dla nas przyszłe katusze, zastanawiając się jedynie co się stało, ze tak bolało.
Szukanie przyczyny tych dolegliwości jest przyzwoleniem naszym podświadomym planom osobowym do szukania sprawcy naszych dolegliwości i gdy nadarzy się sprzyjająca okazja to ruszymy na niego jak rozsierdzony nosorożec. Sprawca naszych tarapatów nie domyśla się oczywiście w tym swojej roli i jedynie strasznie biadoli.

Gdy przegapimy wymierzanie kary, zajęci obowiązkami, to wielokrotnie na sama myśl o naszym nieszczęściu łączymy się ze sprawca, opróżniając go z jego życiodajnej energii. Przelana częściowo w nasza baterie, wzmacnia nas, co odczuwamy satysfakcji.



2 ,-ODMIENNE STANY ŚWIADOMOŚCI

Wyciszanie się i zagłębianie w stanach swiadomosci , jest wspaniała zabawa. Jest postrzeganiem naszego wnętrza wypełnionym działaniem. Ciałka stanowią rodzaj załadowanej naczepy, dostarczającej nam zajęcia. Rozbudzają nas i gromadzą w sobie pamięć życia. Zawarta w nich wspomnienia są podstawa naszego myśleniu, charakteru i źródłem intuicji.Przedstawiam mały zestaw odczuć jaki osiągamy w naszej wieloczłonowej konstrukcji nie wnikając czym są lub czym chciał bym by były..
Stany te osiągałem w najdalszych podróżach jak i przez wyciszenie w sobie wszelkiego ruchu.. Jest to o tyle interesujące ,ze te same doznania występują przy 2 rożnych oddalonych od siebie miejscach sytuacjach i , wskazując wyraźnie ich wspólne pochodzenie ..........Wnioski proszę samemu z tego wyciagnac.

ATMA-CIAŁO DUCHOWE.
Zamierając w stanie czystego ducha, tracimy nasze przywary i stajemy się wolni od naszych trosk. Nie zazdrościmy sąsiadowi nowego auta ani koleżance drogich ciuchów. Jesteśmy od tej życiowej treści wolni. Hm,- jest to wolność kastrata.
Poza trwaniem i hipnotyzowaniem nie znalazłem jakiegoś sensownego zastosowania tego stanu swiadomosci bo jest to stan pozbawiony celu. Jest wewnętrznym rodzajem schowka przed życiem, wrotami w niepamięć i stanem bezmyślnej bezczynności. Gdy staje się nam strasznie przykro i ból rozrywa nasze serce , to wpadamy często w niego. Jest on stanem nie bycia w świecie trosk i ucieczką przed obowiązkiem. Moze być odczuty jako brak czegokolwiek z utrata czasu i przestrzeni albo jako pęczniejące odczucie siebie ,stające się jedyna płaszczyzna postrzegania. Gdy pęcznieje, to wzrastające odczucie siebie jest zaspokojeniem wszelkich potrzeb, dążeń, czy wytyczeniem sobie celów.

Zawężając swoja płaszczyznę duch może przestać trwać, może nie być , stajać się chwilowo zgubionym smile.gif)) .Ta jego właściwość jest postrzegana w przypadku wielu chorób. Często osoby tracą wszelki kontakt , gubiąc się w nietrwaniu. Wywołuje to chyba w nas największa panikę, utrzymując w niepewności. Gdzie jesteśmy gdy nas nie ma? Gdzie podziała się nasza wieczna istota? Czy może istnieć coś czego może nie być?



CIAŁO PRZYCZYNOWE

Nie mogąc się przedrzeć w wyższe części poza ducha , przyglądałem się odzyskiwaniu procesów umysłowych, całej mojej struktury osobowej. Pojawiały się one we mnie skokowo. Z tego niezwykłego stanu duchowego , cuciło mnie wzrastające życie we mnie. Jako pierwsze odzyskiwałem rodzaj wewnętrznego ruchu i zdania sobie sprawy ze istnieje i już jestem. Zmysły fizyczne zastąpione były jedna wielka pulsująca przestrzenią a ruch myśli był odczuwalny jako stalowy ucisk , stający się wyraźnie postrzegalny, będąc moim jedynym wypłenieniem. Z tej perspektywy nie bylem w stanie odczuwać zainteresowania treścią mojego życia, gdyż nie miałem do dyspozycji , żadnych konkretnych o nim informacji. Cala pamięć mojego indywidualnego trwania, znajdowała się gdzieś po za mną, pozwalając mi się pławic w uczuciu wypełniającej mnie samowiedzy.Rodzące się chcenie było już ukształtowane ale jeszcze nie zdecydowane, pojawiając się bez osobistych życzenio-korzysci . W kolejnym ciele mentalnym, dostawałem pożywkę-pamięć , mogąc już coś konkretnego osiągnąć i potrafiąc postrzec swoje indywidualne cele i sposoby ich realizacji.



CIAŁO MENTALNE

Cucąc się z tego stanu, odczuwałem aktywowanie się dodatkowej zdolności. Mogąc się delikatnie ruszać przestrzennie postrzegałem ,ze wzrastająca we mnie wola, z łatwością ukierunkowuje uwagę w rożne strony a jej ruchowi towarzyszy wyraźne rozpoznawanie kierunków. Zainteresowanie bieżącymi sprawami wyraźnie się poprawiało i moglem już swobodnie zając się rozmyślaniem dotyczącym moich życiowych problemów. Brak zaangażowania emocjonalnego umożliwiało mi beztrosko wnioskowanie bez uczuciowego obciążenia myśli.
Bez towarzystwa uczuć , moglem wyszukiwać nowe rozwiązania i zależności miedzy frapującymi mnie zjawiskami. Operacje myślowe, ciężkie na codzien do przeprowadzenia, stawały się dziecinnie łatwe, nie zakłócane ciężarem objęcia wszystkich danych w pamięci.
Towarzyszące temu uczucie lekkości zachwycało mnie latami. Gra na instrumentach czy malowanie stawało się proste . Recę same prowadziły bez zbytniego zastanowienia , podsuwając genialne rozwiązania. Ciało fizyczne dawało się doskonale koordynować , wyczuwając moje najmniejsze intencje.
Wykonywane ruchy były szybkie i pewne. Ich precyzja nie wymagała zbytniej mojej świadomej kontroli a pomimo tego osiągałem w ułamku sekundy zamierzony cel. Jedyne co dawało się wyraźnie odczuwać to było uczucie zadowolenia , rodzaj euforii, jakiegoś rozchodzącego się ciepła na całej mojej postrzegalnej powierzchni. Oczy miałem wtedy utkwione w nierzeczywistej przestrzeni , nie odczuwając ich fizycznego braku. Treść jaka się zajmowałem nie potrzebowała ich otwarcia. Nie potrzebowałem również słuchu ani pozostałych zmysłów. Były mi zbędne wszelkie zmysły , odciągające jedynie moja uwagę a może raczej niedostępne dla mnie ,tak jak by świadomość ich istnienia była mi odebrana.

Była to dla mnie oaza twórczości.



CIAŁO ASTRALNE

Gdy starałem się dogłębnie zrozumieć jakieś przeszłe wydarzenia to moim myślom towarzyszyły intensywne wspomnienia. Ożywały , otoczone całym wachlarzem doznań. Moglem wtedy przeżywać je w pełni, przypominając sobie okoliczności w jakich zachodziły. Dostrzegałem wtedy uśmiech na twarzy i napięcia jakie towarzyszyły moim rozmówcom, ich emocjonalne nastawienie. Myśląc o przykrych sprawach odczuwałem ból lub rodzaj rozlewającego się współczucia. Te doznania mogły zastąpić wystarczająco rozmyślania, stajać się wyłącznie postrzegalną prze ze mnie treścią. Tak jak by rozmyślanie nie dotrzymało w atrakcyjności z uczuciom.

Spotkanie z kochanymi ludźmi stawało się wielka uciecha a z wrogami wstrząsającymi spięciami. Pojawiające się wyraźne uczucie ciała dawało mi możliwość przemieszczania się w trójwymiarowej przestrzeni. Rozpoznawaj w niej strony świata moglem w nich realizować swoje zamierzenia. Stawały się one często jednocześnie ruchem, tak jak by pomyślenie o jakiejś czynności było jej jednoczesnym wykonaniem. Mogąc już korzystać selektywnie z ciał wyższych od astralnego ,przesuwałem świadomość w 3 rozpoznawalne mi stany bycia, przeżywając razem lub każde z osobna przenikające się ich funkcje



CIAŁO ETERYCZNE

Gdy moje zaangażowanie w napływających we mnie emocjach wzrastało i dawałem się im unosić to miłość wybuchała płomieniami a nienawiść rozrywała mnie w gwałtownej eksplozji na strzępy. Nabierając dystansu do emocji moglem je odczuwać osobno i osobno myśleć. Myśl stawała się niezależna od jej natychmiastowej realizacji. Za to gdy towarzyszące mi emocje stawały się wystarczająco intensywne , zostawały natychmiast realizowane w ciele eterycznym. Chęć uściśnięcia bliźniego stawała się tym uściśnięciem. Chcąc kogoś przytulic wychylałem się w przestrzeni natychmiast to wykonując. Intensywność doznania przekraczała przezywanie tego w ciele astralnym.



CIAŁO FIZYCZNE

Otwierając fizyczne oczy, chwytałem łapczywie za papierosa. Łykając kłęby dymu, milkłem przygaszony, nie wiedząc gdzie się te wszelkie wspanialosci podziały. Zajęty codziennym zajęciami, nie postrzegałem obezwładniających mnie ich wpływów. Stawały się one moimi przemiennymi stanami swiadomosci, wypełniającymi mi treść życia. Otaczały mnie przemiennie a ich zmienność umykała mej uwadze , gdyż każdy z tych stanów był samo wystarczającym dla mnie stanem bycia.
7 ciał niefizycznych, umożliwia nam przezywanie kilkadziesiąt stanów swiadomosci. Mogą być aktywne w nas pojedynczo, w grupach lub wszystkie razem jednocześnie.

2,- ŚWIADOMOŚĆ DRZEWA



Siedząc na starym pniaku, pacnąłem gałęzią w potoku. Rozpryskująca się woda, chlapała pociesznie na boki. Wysunąłem astralne stopy ,zanurzając je w zimnej wodzie. Leniwie płynąca woda, dawała się odczuć rwącym chłodem. Doznanie było zbliżone do fizycznego, choć odbywało się w niefizycznym planie. Zanurzyłem ręce w potoku, wskoczyłem cały w niego. Uniosłem się jak balon na jego powierzchni, kręcąc jak roztańczone liście na wietrze. Zamierając w bezruchu, mam skupione oczy w jednym punkcie, ale przesuwam postrzegająca uwagę w miejsce, w którym unosi się na wodzie moje ciało astralne. Nie widzę go, ale doskonale czuje jego pozycje i ruch w jaki został wprawiony płynącą, chłodną woda. Znikające za zakrętem potoku wyobrażona cześć mnie, wprawia mnie w panikę. Gdzie jestem, nic już nie widzę, ruch , kręcenie i zimna woda. Zaniepokojony wpadam na chwilkę świadomością w to miejsce, ale niczego nie potrafię rozpoznać. Jakieś rozedrgane zamazane plany i bezszelestna pustka. Powrót do ciała.

Siadam wygodnie na pniaku, rozluźniam się i obserwuje ruch zielonkawej wody, zagraconej po brzegi mchem .

Czy można widzieć z zamkniętymi oczyma?

Kieruje głowę do tylu, starając się wywołać pod powiekami obraz otoczenia. Dwie szare , bezkształtne linie, pojawiają się mi nagle przed oczyma, wprawiając w zdumienie. Otwarłem je szybko, chcąc sprawdzić, co się tam znajduje. Dwa wielkie drzewa stoją dokładnie w tym miejscu. Rozbawiony, sprawdzam ponownie, tym razem spoglądając w przeciwna stronę. Pod powiekami pojawiają się mi tym razem trzy szare , rozmazane pnie,- rozpoznaje ich proporcje. Dwa razem i jedno pochylone z lewej strona. Sprawdzam, znowu trafienie. Robię to wielokrotnie. Drzewo przy strumyku ma złamanie na wysokości 2 dwóch metro, widzę je dokładnie, schylone korzeniami w wodę. Sprawdzam,- kolejne trafienie. Śmieje się do rozpuku, ponieważ tak się nie da. Nie można przecież widzieć z zamkniętymi oczyma.
Oczywiście, przyglądałem się drzewom i gdzieś w pamięci siedzi ich obraz. Przywołuje go teraz i wydaje mi się, ze je widzę. Ha ha, nie nabiorę się.
CO NIE WIERZYSZ- wesoły głos narratora. Nie dostrzegam go , przejęty sytuacja.
Jeśli to działa to przejdę się po lesie, przeskakując strumyk z pniami z zamkniętymi oczami. Wydawał mi się trochę szeroki, pełno dziur, można złamać nogę, -pojawia się ostrzeżenie.
NIE ROBIŁBYM TEGO- teraz uświadamiam sobie obecność niefizycznego towarzysza.
Ha ,ha ,śmiejemy się złączeni w jednym.
TRZEBA W INNYM MIEJSCU SPRÓBOWAĆ, podszeptuje, ALE TYM RAZEM NIE ROZGLĄDAJ SIĘ PO OKOLICY.
A jak można być drzewem, ziemia , ptakiem? Czytałem, ze ludzie utożsamiają się z przyroda , wyczuwając ich świadomość, ruch, ich energie.
Podchodzę do gigantycznego drzewa i staram się do niego przytulic. Nie idzie mi to zbyt dobrze. Czuje gruba korę jak papier ścierny na dłoniach, błoto pod stopami i wilgoć. Cos wciąga mnie pod obrzydliwa ziemie, zapadam się niknąc w ciemności. Brr ,brr, paskudne doznania.
Eh to jakaś lipa, z tym byciem drzewem. Chciałem z tym drzewem porozmawiać, jak rosło, jak padał deszcz i otulał je zimny śnieg a wciągnęło mnie jak pokarm w korzenie. W odpowiedzi ściąga mi oczy na rosnące drzewko, rosnące niedbale w cieniu wielkiego olbrzyma. Jest karłowate i zżółknięte.
DLATEGO.
Przedzieram się przez las aż znajduje polankę z wyciętymi drzewami. O jak pięknie. Można usiąść wygodnie na powycinanych pniach i się powygrzewać jak kocur na słońcu. Siadam na półmetrowym , podciętym przy ziemi olbrzymie.
Sprawdzam widzenie z zamkniętymi oczami. Tym razem widzę wszystko odwrotnie. W miejscach gdzie postrzegam grube pnie, rosną same kije a w miejscu widzianych poszarpanych patyków rosną potężne drzewa. Dziesięć prób , wszystkie chybione.
TEZ DZIWNE.
Ach to ty to robisz. Nie poznałem, zagapiłem się.Ha ha ha.
Spoglądam na wprost z zamkniętymi powiekami. Pojawia mi się obraz rozmazany, obraz dwóch, cienkich, zrośniętych drzewek. Spoglądam w tym kierunku, nie postrzegając niczego co by je przypominało. Gdy to sobie uświadamiam, moja uwaga zostaje przeciągnięta o 30 stopni w prawo. Widze je, dwa bliźniaczo zrośnięte drzewka, tak jak sobie je wyobraziłem
A TERAZ JE WIDZISZ ?,- ach to ty to robisz ?)) Nie rozpoznaje twojego głosu, jego dźwięczna barwa wydaje mi się anonimowa,- kim jesteś?
STAN NA PNIU,- wstaje z niego posłusznie i wskakuje zabłoconymi buciorami.
JESTEŚ DRZEWEM- wypowiadamy wspólnie. Natychmiast jak na rozkaz , unoszę astralne ręce do góry i ruszam nimi, starając sobie wyobrazić jak z nich wyrastają małe gałęzie. Kołysze się na boki, wewnętrznym nakazem, rozciągam ręce, mam ciągle dwie, rosnące wielkie balony o nieokreślonym kształcie.
Trace poczucie mojej formy, nie odczuwając już fizycznego ciała. Jakas pustka wnętrza , staje się moim kształtem. Jestem rura, balonem, wyplenionym szarością, bez wnętrzności. Wyczuwam wyraźnie moja granice, jakąś otoczkę udzielającą mnie od zewnętrznego świata. Jestem ślepa świadomością Zbyszka w stanie atmy, bez woli. Odczuwam siebie jako monolit z jedna dolna częścią, to moja noga, gruba i potężna.
Czy ono ma ducha? Gdzie się on znajduje. Wyczytałem, ze każda istota, włącznie z roślinami go posiada, włącznie z minerałami. On ma być zalążkiem życia, przyczyna istnienia napędzająca swoja energia wzrost roślin , zwierząt i człowieka.

W odpowiedzi unoszę się na parę metrów i spoglądam pod swoja mocarną stopę. Z wysokości, dostrzegam otoczenie na 360 stopni. Jest rozmazane ale da się z tego obrazu wyciagnac jakieś spostrzeżenia. Jedna wielka powierzchnia z zarysowanymi i ledwo widocznymi małymi kształtami.
Rozpoznaje w sobie percepcje duchowa. Obserwator, postrzegający całym polem widzenia, bez zdolności koncentracji uwagi na fragmencie widzianego obrazu.Tak ma drzewo? On tak ma?
Stawiam pytania, co zmienia moje postrzeganie, tracę pozycje świadka, biernego obserwatora, stajać się sobą, porównującą i myśląca istota. Czy zapamiętam- wpadam w panikę. Dlaczego się wyrwałem, chcąc zapamiętać, zgubiłem stan odczucia się drzewem. Nie wiem teraz jak odczuwa się wole drzewa, zmieszałem ja z moja, moja jest inna , wartka i samodzielna. Masa pytań ciśnie mi się na usta.
Gdzie jesteś?
Stojąc na pniu porządkuje myśli. Odczuwam szelest z prawej strony,- idą, zatrwożenie. Odwracam spontanicznie głowę z szeroko otwartymi oczami, kierowany impulsem, koniecznością, wychwytuje wzrokiem spacerujących w oddali. Sto metrów, to za daleko, by usłyszeć cichutkich po sześćdziesiątce spacerowiczów, trzymających się za rękę. Zamykam oczy, skupiam się na wrażeniach, słyszę jak idą. Ach jak głupio, stoję jak lampa na pniaku, co tez oni sobie o mnie pomyśleli.
Uff , jak dobrze, ze nie widać przyrośniętych do mnie gałęzi:)))
3,- Wyzsza JAZN
Sprawdzając ciałka, zlokalizowałem siebie w ciele atmicznym. Bylem tam jaźnią, odczuwającym się podmiotem , zamarłym w bezruchu, pozbawionym władz umysłowych. Wchłaniając w siebie ciało mentalne( przyczynowe z mentalnym niższym) uzyskiwałem w tym samoświadomym bezruchu wole i zdolność do myślenia, rozumowania. Pojawiała się ona we mnie świadoma siebie Jaźni,- zachodziło to pod wpływem obecnosci we mnie ciała ment. Odrzucając z ciała mentalnego płaszczyk z pamięcią, traciłem pamięć siebie, Zbyszka ze swoimi doświadczeniami. Tracąc wtedy ego , zapominałem o sobie Zbyszku , tak jak by zawarta pamięć w płaszczu mentalnym , umożliwiała mi uświadomienie sobie mojego indywidualnego trwania, z wypracowanymi prze ze mnie wnioskami w tym życiu.
Nie wielka to różnica ale umożliwiała mi wyrażać się słowem, nadając moim myślom konkretna, łatwo wyrażalna treść myślą., określając mój charakter.
Wchłaniając ciało astralne, odżywałem w 3D przestrzeni, mogąc odczuwać w niej emocjonalne uzupełnienie myśli, odczuwać powstający we mnie ładunek uczucia.
Nabierałem wyraźnie odczuć ciała, bardzo lekkiego i z łatwością wytwarzałem formy swoich myśli w otaczającej mnie modelinie astralnej, otaczającej mnie przestrzeni.
Wchłaniając ciało eteryczne, postrzegałem wzrost ciężaru ciała i towarzyszyły mi zbliżone doznania jak w ciężkim ciele fizycznym. Moglem przezywać bardzo silne emocje i silne przepływy energii. Traciłem elastyczność i odczucie lekkości. Odczucie ciała atmicznego- JAŹNI przykryte zostało wypełniająca go treścią myśli.
W ciele fizycznym, utraciłem swobodę , tracąc wgląd w zakryte dla mnie wyższe plany. Moje decyzje ograniczone zostały twardymi ramami fizycznymi, wymuszając odpowiedzialność za myśli stające się czynem i czułem się , ze spacer po lesie miedzy drzewami, zamienił się w jazdę rowerem leśną dróżką, pełna piachu.



4,- Fragment
ROZBICI MOŻEMY WIĘCEJ DOŚWIADCZEŃ ZEBRAĆ ALE JESTEŚMY ROZSYPANYM PIASKIEM NA KTÓREGO POWIERZCHNI NIE UTRZYMA SIĘ NASZ WSPÓLNY ŚWIADEK

Również konstrukcja WJ jest mi nieznana, Jak zgromadzona jest w dysku szczegółowa pamięć cykli reinkarnacyjnych, każdego z jego elementów?
Czy MTJ- INSPEKTOR ,istota scalona ze swoich elementów, które ukończyły cykle, stanowi formę tego nadzoru, będąc samemu malutka cząstka jeszcze wyższej części?
Atma bez ruchu, jak się połączy z innymi, to stanowi wykonawcza cześć W.J,j nie biorącą udziału w cyklach, tej rozbitej ,indywidualnie przezywającej świat,
Rozbite części określić by można poszukującymi aspektami W.J.smile.gif)
O talencie rozbitych elementów świadczyć dorobek całej grupy, co udało mi się wielokrotnie doświadczyć na własnej skórze, wykorzystując te umiejętności w rożnych momentach mojego życia.
MOCARNY INSPEK TO GRUBY INSPEKTOR, mający sporo wchłoniętych drobin z zakończonym cyklem.
Stajać się oddzielona cząsteczką od W.J, tracimy jej władzę umysłowe. odzyskując zastępcze i aktywujące się wniknięciem w wielowymiarowy świat.

Energia poziomów dostarcza nam coś w zamian, co tracimy, odcinając się od źródła. Stajemy się kropelka kondensacji swiadomosci wyszczególnionej z wszech -przenikającego zbiornika substancji duchowej. Będąc maciupka cząstka duchowego środowiska ,mamy zawsze możliwość się z nim połączyć w jedno i to szczególnie w niezwykłych chwilach naszego życia.
Mały otworek sznura, przytwierdzony na czubka głowy lub ramionach, otwiera wrota, sugeruje nam kierunek podroży w głąb siebie.
Stan atmicznego bezruchu, nie powinniśmy brać jako ostatni z dostępnych nam stanów naszego bytu. Jest on jedynie ostatnim stanem z możliwych do wyszczególnienia w naszym jednostkowym trwaniu, przed wywróceniem podszewki jestestwa na odwrotna stronę. Cześć znajdująca się poza stanem atmicznym jest rdzeniem naszej JAŹNI, filarem jego drzemiącej istoty.
W jego byciu bez treści trwania , zatracone zostaje wyobrażenie naszej indywidualnej przestrzeni, która staje się na tym poziomie ledwo postrzegalnym punktem, ostatnim tchnieniem przed zlaniem się w jedno. Nie kłopoczmy się wiec, że jest bez czegokolwiek, gdyż nawet ona jest złudzeniem, reprezentantem czegoś, co się skrywa gdzieś indziej i wygląda jeszcze inaczej, niż nam się daje rozpoznać przed złączeniem ze źródłem.


***
Wchodząc do obiektu natrafiłem na młodą parę, lezącą na chodniku. Te dziwne oczy, co im się stało?
A , oczywiście jestem przecież w Holandii, nikt na nich nie zawraca uwagi. Spojrzałem chłopcu prosto w oczy, jakieś dziwne , zamglone. Dziewczyna leży na nim nim, bez żenady, spoglądając nieobecna na pobliskie filary.
Chlopcy palili wieczorami trawę w hotelu, głupawo się podśmierdując. Spaliśmy w wielkim pokoju i to ich chichranie stawało się meczące, kolejna fala śmiechu z byle powodu
A dajcie zapalić. Stronie od tego, coś mnie uwiera w sumieniu, ale nadarzyła się przecież okazja , by samemu przetestować, te sztucznie wywołane stany.
Przy smrodzie palonej trawy, pociągnąłem skręta parę raz,y oczekując atrakcji. Nic się nie działo. Zniechęcony wskoczyłem do łózka , przyglądając się kolegom.
Chwilka relaksu , wzrok skierowany przypadkowo na Janusza.
Ooo, ściemniało mi się przed oczyma, widzę jak się jego kontury rozmywają a on przybiera formę giganta. Trzymetrowa postać, w skłonie, siedzi na wyrku, bez ruchu. Przypomina rozczochranego Yeti, jakiejś dryblasa, zastygłego w szarości.
Akcja jak w śnie, toczy się własnym torem. Uwagę kieruje mi w stronę grzejnika. Jego mleczna , kwadratowa forma, rozciąga się, stajać całym tłem za postacią. Wywraca się jak podszewka zamieniając w monstrualnym salcie, w wielką tafle, szarego jeziora.
Cały czas jestem w ciele fizycznym, znam doskonale ten poziom, wielokrotnie śniąc świadomie , postrzegałem deformujące się przedmioty w moim otoczeniu.
Ha, ha, a wiec to są te ich zwiechy. Bierny pomiot, z szeleszczącym ściskiem w głowie, uwikłany w wewnętrzną akcje, postrzega zmiany w otoczeniu, przyglądając się im, jak w świecie fizycznym.
Idę zniechęcony spać.
Myślałem , ze to coś innego, to przecież zwykle haluny, deformujące się formy, przetrzymywane w umyśle a nie jakieś oobe.
Rano spytałem znajomych, czy im się coś fajnego przywidzialo. Nie, a dlaczego, my się jedynie hihralismy.
Ha, myślę sobie, a wiec nie potraficie świadomie śnic, stad ten brak wyobraźni, w pracy na budowie.

*Innym razem.
Budzę się w śnie. Naprzeciwko mnie stoi namalowany za dnia, obraz kwiatów.
Umieszczony w szarej przestrzeni , trochę przywiędły, robi na mnie mizerne wrażenie. Mój był , piękniejszy, pełniejszy w formie i w wielu barwach. Kto zrobił tego knota, zastanawiam się po chwili, jakiś początkujący artysta, umęczony życiem malarz? A co pod ziemia, czy ma korzenie?
Lapa wchodzi w szara podłogę bez trudu, trafiając w pustkę. ha ale to malarz , nawet korzeni nie potrafił namalować. Śmieję się ze swojego ,roztopionego obrazu. Właśnie tak, bym namalował kilkadziesiąt lat temu.
*
Dokoła szaro, nic się nie dzieje. Nie czekam za długo. Na ciemniej powierzchni ziemi, powstaje rysa, wypływa z niej lawa , wspaniale iskrzy w wąskim strumyku , pulsuje . ha a co teraz, uśmiecham się do siebie. Szczelina się rozchyla i wyskakuje z niej ciemna postać i gna na opak ,w sina dal. ha , myślę sobie pewnie rozpląsany diabeł, szkoda ze uciekł tak szybko.
*
Budze sie w starym mieszkaniu, siedząc na sofie. Naprzeciwko mnie stoją trzy monstra. ha, jakie śmieszne, oczy na bakier, gęby wykręcone, Szkoda mi się ich zrobiło i wysłałem im serdeczne pozdrowienie,, w życzliwym uśmiechu. Zmory stały i się mi przyglądały. Zaczęły się zmieniać, rozjeżdżać pod moim wzrokiem. Traciły fragmenty twarzy, w momentach gdy je lustrowałem, rozpuściły się. Hm, szkoda były przecież takie kochane.
*
Budzę się w domu z dzieciństwa, stojąc pod ścianą. Nie mogę się ruszać, wola szwankuje. Przygląda mi się elegancki facet, ubrany w w ciemny sweterek. Te oczy, postrzegam w nich błysk swiadomosci, jjakiś podróżnik, chyba mnie rozbudził. Nie poznaje go, wcięło mi pamięć, ale wiem , ze go znam. Do pokoju wchodzi, zona, pytając go,- co on tutaj robi. Śmieje się serdecznie, wymachując rękoma, trochę zwiększona prędkość jej ruchów, a nie mogę się dostroić dobrze, jestem spowolniony. Gościu patrzy na żonę i znowu na mnie. A patrz sobie, mowie na głos i zdejmuje ciało astralne jak kombinezon, wchodząc w plan mentalny, Znikają mi widoczne formy ich ciał, rozmawiam z facetem , wlasciwie to ja mowie , głośno myśląc.





[link widoczny dla zalogowanych]
Alternatywne światy rzeczywiste rodzą mnóstwo pytań. Kto jest pierwowzorem, wytwarzającym rożne warianty jednego zdarzenia, manifestujące się kolejnymi światami czym jest decyzja, czy już starczy, czy zbyt mało w sobie zawiera inicjatywy sprawczej. Czy jakieś inne ja, również wytwarza swoje kopie? A co ze zmarłymi i ze zwierzętami i?
Jeśli dziadek wybierze inna żonę co wtedy?
A jeżeli wulkan zmieni swój tor wycieków i cala ziemia to zrobi , ba nawet fotosynteza się rozłoży, gdyż słońce wcześniej spłonie?
Wtedy każda planeta naszego uniwersum jest takim alternatywnym światem z innym przebiegiem i nie potrzeba by było odmiennych rzeczywistości fizycznych.
Obeloci wytwarzają swoje duplikaty astralne i potrafią w nie wnikać jaźnią. Znajomy wytworzył ich siedem. Siedem cieni, stających przy każdej z ćwiczących grup, robiących te same ruchy ręką, co pierwowzór, ten zawierający w sobie jaźń.
Wiadomo jest ezoterykom, ze w planie astralnym, przebywają zmarłe osoby, wytwarzające własne światy. Te potrafią się rozwinąć w przeróżne wersje, mieszcząc w jednej przestrzeni. Nie ściskają się i dają technicznie przeprowadzić w przenikających się na przedziwny sposób komnatach.
Nie zdziwiłbym się, gdyby te właśnie światy przebijały się w nasz świat fizyczny, manifestując anomaliami.
Wierząc w splecone elektrony, fale zamieniające w cząsteczki przy ich postrzeganiu, możliwe się mi wydaje, by właśnie jaźnie, tkwiące w tych astralnych jak i wyższych światach, mogły przyjąć w szczególnych okolicznościach fizyczne formy.
Pamiętacie kradzież mojej głowy przez Wolfganga na zlocie oobe?
On najzwyczajniej spal z moja głową, gdy ja sobie chrapałem metr od niego na łóżku. Nikt nie dotykał tej głowy i nie wiemy jaka miała ona konsystencje.
Myślę, ze jaźnie tkwią świadomością w rożnych planach przenikającego się świata, mając możliwość oddziaływania na pozostałe dymensje.
Żyjąc nie opuszczamy przestrzeni świata jaźnią, doczepieni do warstwy fizycznej. Mamy możliwość wyboru, testując rożne rozwiązania w pozostałych planach wieloświata.
To jest dla mnie faktem:)
Jedną z właściwości jaźni jest dopasowanie się do nowych warunków, często bez możliwości rejestrowania zmian, nawet z wytworzeniem odmiennej identyczności.
Tak jakby ten sam płomień swiadomosci przeniesiony został na kolejna świeczkę.
Sprawdzałem wielokrotnie takie zjawiska i mam parę przygód w zanadrzu.
Zjawisko dosyć zawile i musiałbym się lepiej przyłożyć, by brzmiało dla czytelników rozsądnie?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jolkaz
Gorąco dyskutujący
Gorąco dyskutujący



Dołączył: 16 Wrz 2010
Posty: 125
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Pon 10:30, 27 Wrz 2010    Temat postu:

Dziękuję Ci Zbyszku za ten ciekawy opis Swego czasu czytałam Monroa i Moena ale zawsze miałam opory przed ćwiczeniami choć bardzo chciałam poznać te inne światy ale wydaje mi się ,że jeszcze do tego nie dojrzałam i nie robię nic na siłę.Myślę jednak,że tego typu doświadczenia bardzo nam pomagają w zrozumieniu samych siebie i otaczającego nas świata ale myślę ,że trzeba być bardzo ostrożnym i otworzyć się na prowadzenie przez naszego przewodnika lub inne wspierające istoty bo można sobie narobić kłopotów.Przypomina mi się przykład naszego znanego tarocisty p.Suligi na któego stronę trafiłam gdzie opisuje swoją przygodę zawładnięcia przez negatywne istoty i co się działo w jego życiu w związku z tym.Po tym doświadczeniu stworzył test dla innych którzy mają podobny problem i pokazuje drogę wyjścia.Jeśli coś takiego przytrafiło się osobie widzącej duchowe światy to co mówić o zwykłym zjadaczu chleba który nie ma pojęcia na co się naraża trzeba być ostrożnym.Nie mniej podziwiam takie osoby jak ty i wyżej wymienieni,bo swoim doświadczenie oświetlacie drogę innym.To bardzo ważne abyśmy w życiu zwracali uwagę na własne myśli emocje zachowania i pozytywne myślenie,które chroni nas przeb komplikacjami którego najczęściej sami jesteśmy przyczyną.To bardzo ważne abyśmy mieli wiedzę o tym co robimy i bardzo cenię Twoją obecność tutaj jako osobę rozpraszającą mrok.Buziaczki i czekam na dalsze opisy Jola

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zbyszek
Poszukujący
Poszukujący



Dołączył: 22 Paź 2008
Posty: 69
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy

PostWysłany: Wto 9:10, 28 Wrz 2010    Temat postu:

Zzzłe licho!
Pierwsze obe zrobiło mi się samo, jakoś ze strachu, może z wzrastającego we mnie napięcia, którego nie potrafiłem okiełznać. Wyskoczyłem pod sufit, myśląc , ze umarłem.
Gdy miałem 34 lata, w wieku Jezusowym zaczęło mnie fazować samo, bezlitośnie, wyrzucając z ciała, jak bezmyślną ćmę tłucząc w rozświetloną szybę. Prażyło mnie przedziwnie i bulgotało jakoś we mnie. Kundalini mówią ludzie, -chyba dobrze mówią.
Po roku, jakoś przeszło, tyle ze zostawiło chyba odciski na czole. Ludzie się mnie trochę bali , bo jakieś zło lazło za mną. Śmiałem się ze głupole, choć miałem trochę stracha, bo bylem jakiś podmieniony.
U, nie w tym wieku, myślę sobie, nie może zaczekać choć rok, by się lata nie zgadzały!!!

Zzzłe licho!

Szykując się do czata na Infrze, rozłożyliśmy leptopa w biurze, no pospiesz się mazgaju, mowie do zirytowanego ździebko Wolfganga, za 12 minut zaczynamy. Wolfi ciśnie guziki, widzę, ze się spieszy i stara, ale nie idzie jakoś połączenie z netem.
Gdy pakował go do skrzynki, huśtałem się znowu, licząc minuty. Obserwując go towarzyszyłem jego ruchom wzrokiem. Gdy wsadził leptopa do skrzynki, pomyślałem sobie a teraz gumę z bąblami, no zakryj go szybko , bo będziesz jeczal, ze się podrapie w tym pakunku.
Ech, nie wytrzymałem, chwytając tą gumkę i na leptopa, by było szybciej. Właściwie, to sobie, to jedynie wyobrażałem jakoś, gubiąc się w bezruchu , wyobrażałem co powinien Wolfi jeszcze zrobić, by było szybciej
Następnego dnia zadzwonił z nutka żalu w glosie, powiedział, ze lepto mu siadł, coś mu zrobiliśmy wieczorem, bo się system zaciął a drogi był strasznie i niezawodny.
Parę dni wcześniej, przegapiłem 17 godzinę. Za parę minut miała wejść zona do domu a gary w zmywarce. Uuuu, dostałem śmigła w rekach i zacząłem wyciągać je w zawrotnym tępię. Jeszcze te szklanki z górnej polki, smyk, smyk, skakałem jak wielgaśny kangur w wąskiej kuchni miedzy szafkami.
Zdarzyłem.
Po chwili, wola mnie zona zrozpaczona. Zmywarka się zepsuła, a przecież nowa ,świeżo kupiona.
Następnego ranka pomyślałem o modłach. Nie działało walenie ręką , to jedynie ona mi pozostała, zanim wezwę majstra.
Ale jak?
Matkę Boską wzywać na pomoc, czy po swojemu, tak jak zepsułem to i może sam zreperuje.
Staje przy niej i myślę sobie o niej. Obserwuje ja aż się zagapiam, gubiąc w bezmyślności. A teraz mowie do siebie, leć i ją reperuj. Nie wiem jak to zrobisz, ale reperuj jak zepsułeś.
Wysuwam się z ciała astralnym, pozostając świadomością w ciele fizycznym i wsadzam w zmywarkę ręce w guziki. Reperuj, mowie i nie gadaj. No dobrze rób to sam , ale by działało, mnie nie obchodzi jak to zrobisz, byle było znowu dobrze.
Odchodzę w stronę kompa poczytać duperele.
Za godzinę przychodzę, a tu cud w kuchni. Zmywarka odzyskała rozum, przemówiłem jej i świeci po staremu. Ha, ha to się zona ucieszy pomyślałem sobie, trzymając łapy , te zmyślone za plecami, z ostrożności oczywiście.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Zbyszek dnia Wto 9:40, 28 Wrz 2010, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jolkaz
Gorąco dyskutujący
Gorąco dyskutujący



Dołączył: 16 Wrz 2010
Posty: 125
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Wto 9:36, 28 Wrz 2010    Temat postu:

Bardzo mi się Twój opis Zbyszku podoba i tak sobie myślę,że gdyby mnie się coś takiego przytrafiło byłabym nieźle wystraszona.
Chciałam Cię zapytać czy stosujesz Cnoty Serca a jeśli tak to jak to wygląda od strony energetycznej.Wydaje mi się,że taka wiedza bardzo by mi pomogła a tak pomimo tego,że widzę w swoim życiu doskonałe efekty ćwiczeń to chciałabym widzieć jak to działa w energii-ach ten umysł wszystko musi wiedzieć a myślałam,że nad nim choć trochę panujęPomimo ciągłych poszukiwań ciągle mam niedosyt wiedzy.Takie życie!
buziaczki


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zbyszek
Poszukujący
Poszukujący



Dołączył: 22 Paź 2008
Posty: 69
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy

PostWysłany: Wto 11:03, 28 Wrz 2010    Temat postu:

Myślę, ze tak. Nie znam co prawda ich treści, choć się domyślam o co w nich chodzi. Wklej jakiś ich szkic, chętnie skomentuje.
Właśnie poszukałem w necie:
[link widoczny dla zalogowanych]

Przeczytałem zaciekawiony. Cześć z tych cnót, przerabiałem w towarzystwie niefizycznego towarzysza, nie wiedząc ze to są jakieś cnoty serca.
Tak mam sporo spostrzeżeń.
Jedno rzuciło mi się w oczy , to te wizualizacje, jak kokony wytworzone sztucznie mysloksztalty geometryczne.
Trzeba by zmyslec coś praktyczniejszego. Takie twory blokują napływające informacje z zewnatrz i sa jakoś dla mnie sztuczne, jak każde mentalne szyldy. Sztucznie, świadomym wysiłkiem wzbudzane cnoty, rozgrywają się w środku nas, naszej wewnętrznej płaszczyźnie i nie wymagają wspomagania balonami, cnoty same dokonają zmian w naszych ciałach. daje sie to odczuć jakością swiadomosci, utrata łapczywości, a nie szerokością zmyślonego ekstra balonu. Cialka najzwyczajniej szlachetnieją, stajać się te dolne mało aktywne. W astralnym ciele widzę wyraźne zmiany w natężeniu , rozjaśnianiu się, jakoś bielejąc , tak jakby przepuszczały więcej światła z duchowej części człowieka,- jazni. Osoby takie nie sa w stanie przezywać brzydkich emocji, ich ciało nie wytwarza czegoś takiego. Pojawia się słyszenie wyższej jaźni, ta ma możliwość wpływania na losy takiego człowieka. Trochę mechaniczne ale się daje. W innym wypadku, gdy ciało jest ciemnawe, to człowiek się nieświadomie stawia, wytwarzając reakcje obronne, tz, reaguje emocjonalnie na ingerencje duchowe, jakby samoczynnie, nie rozumiejąc sensu takich ingerencji.
Gdy kogoś dotknie palec boży to dostaje najczęściej wciry, az zmądrzeje.
Mialem niefizyczne spotkanie z umierającym Józefem, chorującym wiele lat na dotkliwego raka. Odszedł w świetle, nawet rodzina widziała jak przyszło, pare godzin przed jego śmiercią, zaglądając przez okna w nocy. na pogrzebie ciągnęły się 3 tęcze, z cmentarza w stronę domu:) Przemyśle temat i popatrzę co się dzieje w pozostałych cialkch, Jest tak , ze nie trzeba zebrać dużo rozum i można być nawet głupim a wzbudzić płomień w duchu.
Lepiej jest być samemu mądrym i mieć światło Wtedy można się załapać na rożne społeczne funkcje, będąc wspomaganym Wyższa Jaźnią. Piękne jest umiec rozsadnie samu decydować, co robić a nie stawać się malomadrym, narzędziem Boga. A wiec trzeba umiaru , również się uczyć, nie tylko wzbudzać płomienie na serduchu. Uczenie idzie dobrze, gdy świeca jest trochę przygaszona, a astralniak szarawy:)) Ma się wtedy więcej siły na niezależne eksperymenty życiowe. Wspaniale jest zintegrować wyczytana wiedzę z ta, którą sami posiadamy, ta nasza, zdobyta w doświadczeniach. Znikają napięcia, bardzo ważne, bo to kolejne utrudnienia, by światło się zaświeciło. Każde ciałko wymaga higieny i to inna szczotka.Wesoly))
Napisz coś więcej, jakieś własne spostrzeżenia.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Zbyszek dnia Wto 12:03, 28 Wrz 2010, w całości zmieniany 14 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jolkaz
Gorąco dyskutujący
Gorąco dyskutujący



Dołączył: 16 Wrz 2010
Posty: 125
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Wto 11:59, 28 Wrz 2010    Temat postu:

Cnoty Serca są opisane na stronach Wing Makers.Ja sobie wydrukowałam gdyż często do nich zaglądam Jak wejdziesz na stronę to mam nadzieję,że znajdziesz dużo ciekawego tekstu nie tylko dotyczącą cnót ale całej filozofii.
Mnie tecznika ta-jeśli tak można ją nazwać pomogła uwolnić się od srtachu i wyciszyła emocje,które były rozchwiane-opisałam ten proces w temacie Cnoty serca-jeśli masz ochotę to zajrzyj.
Ja też odczuwam Cnoty jako energię wewnątrz i tak ją stosuję wysyłając do innych z głębi serca energetycznego,które jes odpowiednikiem serca fizycznego
Ciekawi mnie czy widzisz u innych ludzi energie które ich otaczają i czy to jest widoczne dla osób widzących aurę w postaci światła blasku czy czymś podobnym bo zauważyłam,że ludzie bardzo dobrze odbierają mnie jako osobę używająca Cnót w codziennych kontaktach


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sun999
Gość






PostWysłany: Śro 2:38, 29 Wrz 2010    Temat postu:

.....

Ostatnio zmieniony przez sun999 dnia Wto 12:52, 05 Lip 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zbyszek
Poszukujący
Poszukujący



Dołączył: 22 Paź 2008
Posty: 69
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy

PostWysłany: Śro 14:38, 29 Wrz 2010    Temat postu:

Jasne , rozumie obawy.
Poruszam jedynie problemy, które sami sobie robimy, unikam tematow bhp,- zewnętrznego zagrożenia. Ludzie się boja, czytając takie teksty i robi się im jeszcze gorzej niż było.
Mam gdzieś pełno rożnych opisów, które zainteresują pewnie czytelników.
Teraz gonie robotę i muszę przycisnąć. Poszukam coś pasującego i wkleję, jeżeli nie znajdę czasu na pisanie.

Jezeli ktoś ma zacięcie to może poszukać w gotowych tekstach z mojego bloga, sa tam tysiące wypowiedzi rożnych ludzi, również o tych meczących przypadkach, stanach zagrożenia z zewnatrz. Trzeba jednak sporo szukać , gdyż w dziale eksperymenty jest sterta relacji. zwłaszcza te początkowe, mogą sie wydać interesujące..
Daje Wam zgodę na penetrowanie i wklejanie samemu, tutaj na forum interesujących kogoś fragmentów z mojego bloga, jakieś wspólne napisane teksty, eksperymentującej grupy, które możemy tutaj ponownie obgadać, ha, jeżeli ma ktoś na tyle czasu, oczywiście:))

[link widoczny dla zalogowanych]

cześć tekstów( kilkanaście pierwszych) jest udostępniona w pliku do ściągnięcia, sa to opisy kilkunastu wspólnych eksperymentów otwartej grupy obeowcow.
A to wnikanie umysłem w świat fizyczny?
Mysloksztalt,czy jedynie "energia" mknąca za punktem uwagi ma możliwość się zamanifestować w świecie fizycznym, elektrony staja się cząsteczką , gdy są przez nas nagabywane, to właśnie ten moment historyczny, gdy zaczynamy cenić ducha człowieka.

pozdro i dobrej zabawy.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Zbyszek dnia Śro 14:49, 29 Wrz 2010, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zbyszek
Poszukujący
Poszukujący



Dołączył: 22 Paź 2008
Posty: 69
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy

PostWysłany: Czw 13:23, 30 Wrz 2010    Temat postu:

Przeczytałem wnikliwiej twój tekst, z pytaniami, odnośnie naszego nieświadomego planu.
Wyrządzane przez nas krzywdy są upiorne. W przeważającej mierze, to my sami winni jesteśmy naszym nieszczęściom. Byty doczepiające się, to zaledwie margines, wzmocnienie tego, co sami sobie wyrządzamy nieświadomie. Byty negatywne , nazwane prze ze mnie pospolitymi nygusami, nie potrafią nas widzieć w naszym fizycznym planie, one jedynie rejestrują nas w tym poziomie, w którym się same poruszają. My tez przecież tam jesteśmy, pomimo przytroczenia uwagą gdzieś indziej, w świat fizyczny..
Ktoś, kto szybuje pośród pięknych rzeczy, nie czując upodobania do brzydoty, staje się dla nich niewidoczny, przezroczysty, nie istnieje dla
osób zajętych własnymi problemami. Te byty, których winniśmy się obawiać, są często przyćmione, jakby spały, lgnąc do nas jak ćma do latarni. Ozywają w nas, korzystając z naszych skarbów duchowych jak ze swoich, w myśl WSZYSCY ZA JEDNEGO
Męcząc się, mogą być bezwzględne, w staraniach poprawy własnego samopoczucia, będąc częściowo ślepe, szukają rozwiązania palących je problemów.
Uniewinniam je jednym słowem, przypisując najczęściej nam samym, przyczyny wszelkich utrapień, gdyż ich ingerencja w nas, jest przyzwolono podobieństwem naszych upodobań.
Jazn jest dziwnym tworem, rodzajem swiadomosci potrzebującej napędu. Znajduje go za życia w strukturze wielodymensyjnego świata. To on ja wzmacnia, wzbudzając w niej zjawiska umysłowe.
Nie wnikam teraz w to, czym jest ten świat a jedynie potwierdzam trafność spostrzeżeń duchowych systemow, które sam poznałem penetrując niefizyczne światy.

W nieświadomym planie, mamy samodzielne części, wspomagające nas w dziennej swiadomosci. Potrafią one się porozumiewać miedzy sobą i wymieniać informacje. Przestrajać się samemu, doskonalić lub niszczyć w naszym imieniu.
Strasznym się może wydać ta ich niezależność i podmienianie nam naszego wypełnienia, -ich upodobanie w spełnianiu naszych życzeń. Jak to one robią, to temat rzeka, bez końca.
Ruch, zmiany w naszych ciałach niefizycznych, jak i ich środowisko są źródłem naszych procesów umysłowych.
Posiadają one jedna właściwość, potrafią się samodzielnie i niepostrzeżenie dla nas przemieszczać w przestrzeni świata. Niektóre z nich, mogą zaistnieć w wielu, tworząc w ten sposób dla nas utrwalacze wspomnień i zewnętrzną pamięć.
W tym momencie mowa o podobnym przyciągające podobne.
Potrafią one kogoś wesprzeć jak i go umeczyc, trafiając nawet przypadkowo spotkanych ludzi.
Utrzymywane przez ich twórce, pięknymi jak i paskudnymi wspomnieniami, są w stanie wpłynąć na inne osoby. Przestrzeń dla nich nie jest żadnym ograniczeniem.
Przyznaje, można trzaskać nimi swoich znajomych, po głowie, jak długimi gałęziami zakończonymi pazurami, nie wiedząc nawet o tym.
Zdarza się to nam często, co staje się wypełnieniem, treścią naszej intuicji, odciskiem, jakichś niefizycznych zdarzeń. Pozornie nieznaczące odczucia są półświadomym rejestrowaniem, wielodymensyjnych zdarzeń. W ciele fizycznym odczuwamy, to najczęściej jak zwiewne i delikatne wrażenie a tam, gdzieś daleko, w innej przestrzeni, mogą się toczyć boje, wybuchy potężnych wulkanów.
Wnikające w nas byty, czy obce ciała astralne, wytworzone w zawierusze życia, potrafią na nas wpłynąć na przeróżny sposób. Jednym z najczęściej spotykanych jet zaburzenie harmonii i koordynacji naszych ciał subtelnych. Doklejone do nas byty, jak i jedynie czyjeś ciała astralne, potrafią roztroić nasza strukturę, zaburzyć przebieg wydawanych poleceń, naszemu ciału. By podjąć jakaś decyzje, czy wykonać działanie, korzystamy z naszych ciał, dzięki nim się to wszystko wydarza, wszytko co nas tak zajmuje i nadaje naszemu życiu konkretna treść.. Jeżeli pojawi się jakiś obcy element, to zostaje zakłócony przebieg tego procesu, coś jak zatory w korycie rzeki.
Wpadają nam w życie, często stare pniaki, zmieniając strumienia wody, która rozlewa się na łąki, nie trafiając do celu, torując tym samym nasze zamierzone i świadome decyzje.
Jazn gubi się wtedy, tracąc koordynacje. Zatraca się w niesfornym chaosie, całkowity dyskomfort, jednym słowem człowiek szaleje, nie potrafiąc się dobrze zorganizować. W wielu przypadkach, można samemu rozsypać części własnej jaźni, rozstroić współdziałanie własnych osobowych elementów, Efekt jest taki sam.
Co zrobić, by wyeliminować takie zdarzenia z naszego życia. Jak wzmocnić samodzielność naszego nieświadomego planu i zaszczepić się przed taka ingerencja? Sporo literatury krąży już o programowaniu nasze podświadomości.
Dobrze byłoby zakreślić jakiś rodzaj zaradczych działań, wsparty świadomością zjawisk zachodzących miedzy subtelnymi ciałami, a na pewno, w żadnym wypadku, przekonywać kogoś, ze to się mu wszystko tylko wydaje.
Odbieranie choremu jeszcze bardziej kontroli nad sobą, proponując tabletki czy terapie, nie uwzględniającą istnienia tych mechanicznych wręcz źródeł zaburzeń to................
Jednym słowem, winniśmy się intensywniej zając sama treścią doznań i ich odczuwaniem, ich wizualizującym się wypełnieniem, by sprawniej sobie radzić w kłopotach.
Ludzie mówią , Gdy Bóg w sercu , to nic się nam złego nie przytrafi.
Tylko czy on jest już wystarczająco rozgoszczony w naszym sercu, by zaradzić przytrafiającemu się nam złu? Znam również przysłowie o dotykającym bożym palcu. Gdy ten nas dotknie, to się obraca wszystko w gruzy i plonie, by powstało w nas coś jakościowo odmiennego.
Co można rozumieć przez takie boże wsparcie i co należy zrobić, by uniknąć tak dotkliwej ingerencji a jednocześnie osiągnąć samemu ostateczny cel?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Zbyszek dnia Czw 14:45, 30 Wrz 2010, w całości zmieniany 8 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jolkaz
Gorąco dyskutujący
Gorąco dyskutujący



Dołączył: 16 Wrz 2010
Posty: 125
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Czw 14:54, 30 Wrz 2010    Temat postu:

Niesamowite jest to co napisałeś .
od dawna czuję że tak to działa pamiętam okres w moim życiu w który panował chaos to czułam że właśnie ktoś mną zarządza robiłam rzeczy które w spokoju nawet by mi nie przyszły do głowy wię wierzę w każde Twoje słowo.
Wszystko uległo zmianie od momentu pracy z Cnotami a potem Kwantowym oddechem i innymi technikami opisanymi na Wing Makers.
Teraz czuję się świetnie i widzę jak to działo wokół mnie jakbym roztaczała jaką aurę.Poza tym stałam się spokojną osobą i to mnie najbardziej cieszy więc polecam.
Myślę ,że to boże wsparcie zawiera się między innymi w tych technikach


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zbyszek
Poszukujący
Poszukujący



Dołączył: 22 Paź 2008
Posty: 69
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy

PostWysłany: Czw 16:58, 30 Wrz 2010    Temat postu:

Przypomniało mi się jak to na kursie u Brusa Moena, w Poznaniu,przy masowych odzyskach dokleiła mi się pewna babka. Lamalo mnie w kosciach i nie szlo za bardzo leżeć na plecach, ale się nie połapałem, choć widziałem wtedy, jak mnie łapała za nogę. Zignorowałem to.
Zaczęła na szczęście, po paru dniach łazić po mnie, wychylając na boki, przy stole, co dało się mi łatwo postrzec. Conchita z wrzaskiem odskoczyła od stołu a Roxana zbladła. miałem pierwsze potwierdzenie obeowcow, na dziwadła doklejone do ciała, Wyraźnie się odczuwało jak mi łaziła po karku.
O symbiozie wielu jaźni w jednym ciele spisze potem.( chyba nazywają je krokodylami)
Sporo wojen stoczyłem na rożne sposoby z dziwadłami, testując to zjawisko, teraz się nie wciągam w to, za żadną cholerę, wołając przewodników, no chyba ze daje się to coś wyciagnac wewnętrznym ruchem, bez wysiłku, czymś jak zasysaniem. Czesto te byty, czy człekokształtne astralne twory, dają się najnormalniej wyciagnac z kogoś.Zona pracując w domu stracow, towarzysząc umierającym, często to coś przynosiła.

A jak tam na polanie Jolu?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Zbyszek dnia Czw 17:31, 30 Wrz 2010, w całości zmieniany 12 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jolkaz
Gorąco dyskutujący
Gorąco dyskutujący



Dołączył: 16 Wrz 2010
Posty: 125
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Pią 10:35, 01 Paź 2010    Temat postu:

Zbyszku czy byłbyś uprzejmy mi wyjaśnić co miałeś na myśli pisząc ostatnie zdanie -jakoś ciężko kapująca dziś jestem.
Muszę Ci powiedzieć ze weszłam na Twoją stronę i okazało się że już na niej byłam dawniej i czytałam z zapartym tchem-jaki ten świat mały prawda? albo przyciąganie silne?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sun999
Gość






PostWysłany: Pią 11:09, 01 Paź 2010    Temat postu:

....

Ostatnio zmieniony przez sun999 dnia Wto 12:50, 05 Lip 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Ryty tybetanskie Strona Główna -> Moje przemyślenia Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin