Forum     Ryty tybetanskie Strona Główna

List do redakcji "Nieznanego Świata"
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Ryty tybetanskie Strona Główna -> Moje przemyślenia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tomek
Forum Admin



Dołączył: 28 Sie 2005
Posty: 490
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Skąd: U.K.

PostWysłany: Czw 23:30, 24 Lis 2005    Temat postu: List do redakcji "Nieznanego Świata"

Witajcie

Poniżej na prośbe p. Mariana Wasilewskiego zamieszczam listy i teksty.
Tym samym tworzy sie nowy dział , który w większości będzie kierowany przez Mariana Wasilewskiego.
Forum"Moje przemyślenia" będzie poruszać temat treści WingMakers w ujęciu konceptualnym preferowanym przez autora M.Wasilewskiego.
Jak zaznaczył sam zainteresowany , jest otwarty na konstruktywną dyskusje ,krytykę czy polemikę.
Uczestniku-Jeśli pragniesz wyrazić własną opinie , czy też ustosunkować sie do już istniejącej , proszę byś formułował zdania na poziomie dającym sens dalszej ich wymiany .Ten dział jak i całe Forum powstało by łączyć teorie z doświadczeniem i pomagać zrozumieć treść WM.meterials. Uczestniczymy w tworzeniu podwalin nowej rzeczywistości...




Administrator.



Norwalk, dn. 30-go sierpnia 2005 r.

Szanowny Panie Redaktorze Rymuszko,

Zgadzam się z Państwa opinią, że temat Stwórcy Skrzydeł być może będzie wymagał "pogłębionej i wielostronnej publikacji". Jeżeli to nastąpi - chciałbym podzielić się moim aktualnym poglądem, który nie koniecznie miałby być opublikowany.
Obserwuję, że w naszych czasach zachodzi narastające nasilenie zjawisk paranormalnych, a także coraz bardziej pogłębiają się w tym zakresie badania naukowe. Do tego dochodzą masowe demonstracje parapsychicznych seansów uzdrowicielskich. Na przykład Benny Hinn, działający w USA duchowny (chyba protestancki, twierdzi, że działa w imię Jezusa) gromadzi na swoich spotkaniach po kilkadziesiąt tysięcy osób, a jego występy w Nowej Zelandii, na Ukrainie, a nawet w Izraelu ściągnęły setki tysięcy osób. Można to oglądać w telewizji, np. na nowojorskim publicznym kanale 9-tym - po pół godziny przez pięć dni w tygodniu (od 6:00 do 6:30 nowojorskiego czasu).
Nie bez znaczenia jest działanie instytutów badawczych, jak np. Instytut Monroe, który szkoli adeptów w podróżach poza ciałem. Coraz bogatsza także jest literatura związana z UFO i channelingiem. Zresztą, te sprawy są Państwu dobrze znane.
W tej sytuacji odpowiednie organy władz politycznych wystawione są na ciężką próbę. Współczesna wiedza naukowa nie może tych spraw wyjaśnić. Organizacje religijne, nawet posługując się dogmatami, też nie na wszystko mają odpowiedź. Ujawnienie materialnej prawdziwości wielu zjawisk naruszyłoby paradygmat naszej kultury, powodując niewyobrażalne skutki. Jest chyba oczywiste, że zmiana taka nie może dokonać się zbyt szybko, gdyż postawa zorientowana na przetrwanie jest głęboko zakorzeniona w psychice. Dokonało się to w procesie filogenezy pokoleń. Wystarczy spojrzeć na tak absurdalny i obłędny fakt jak istnienie wojen, gdzie z masowego zabójstwa tworzy się cnotę - i niewielu ludzi to zdumiewa.
Wracając do przekazów Stwórców Skrzydeł można sobie wyobrazić, że w procesie utajniania wydarzeń "niewygodnych", władzom politycznym wydarzył się "wypadek w pracy". Mianowicie nastąpił "niekontrolowany przeciek", raczej nieprzypadkowy, umożliwiony istnieniem internetu. Władze muszą tę "dziurę" załatać. W takich sprawach służą od dawna wypróbowane metody. Należy przejąć inicjatywę informacyjną i jak najmniej mówić o faktach materialnych, fizycznych, które mogłyby zakłócić istniejące związki i procesy społeczne. Uwagę natomiast zwrócić na mityczny charakter Przekazów, które mogą wprawdzie zaowocować zmianami w organizacjach religijnych, ale nie osłabią zdolności manipulowania gatunkiem ludzkim przez Władze.
Właśnie w tym względzie może istnieć chwilowa zgodność między Władzami i autorami Przekazów. Obu stronom przecież nie zależy na nagłym przyśpieszeniu wypadków. Autorom Przekazów - głównie dlatego, że mieszkańcy Ziemi nie są na razie przygotowani na przyjęcie tak istotnych objawień. "Kości" jednak zostały rzucone. Przy współczesnej technice informatycznej i demokratycznych ustrojach politycznych popularyzację Przekazów można opóźnić, ale nie da się ich wyeliminować.
Treść Przekazów jest związana ze zmianą postawy psychofizycznej Ziemian zorientowanej na przetrwanie - na postawę zorientowaną na eksplorację. Zbliża się okres w którym ziemska kreacja gatunku ludzkiego "wykluje się z jajka", chociaż echo postawy przetrwaniowej nie szybko zaniknie. W Przekazach czas trwania tego procesu rozciąga się na szereg pokoleń. Mówi się tam, że procesem sterują wysoko rozwinięte humanoidalne (a więc ludzkie) istoty pozaziemskie, które zostały w tym celu wydzielone przez Stwórców Skrzydeł i występują pod zbiorczą nazwą Lyricus. Część z nich jest już ponoć od dawna inkarnowana na Ziemi. Ilość tych inkarnacji w krótkim czasie ma się znacznie powiększyć.

W uzupełnieniu do tego listu załączam:
1. Fragment Przekazu zawierającego wyjątki z tzw. Kosmologii Liminalnej.
2. Wyciąg z mego udziału w Polskim Forum Dyskusyjnym WingMakers.

Z wielkim poważaniem i z najlepszymi życzeniami pomyślności dla Pana i Całego Zespołu Redakcyjnego,



Marian Wasilewski


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Tomek dnia Pią 0:11, 25 Lis 2005, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marian Wasilewski
Poszukujący Drogi
Poszukujący Drogi



Dołączył: 20 Lis 2005
Posty: 110
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: USA

PostWysłany: Pią 1:58, 02 Gru 2005    Temat postu:

Marian Wasilewski 11 X 2004 r.
Norwalk, USA


CZY WSZECHŚWIAT JEST KOMPUTEREM STWORZONYM I STEROWANYM PRZEZ "KOSMICZNĄ ŚWIADOMOŚĆ"?

W dzisiejszej informatycznej epoce myśl taka nasuwa sie jako "ekstrapolacja" pojęć związanych z internetem. Chciałbym nawiazać do badań nad efektami dorocznych medytacji Czytelników Nieznanego Świata, prowadzonych przez niemieckich astrofizyków Grażynę Fosar i Franza Bludorfa. Bardzo pragnąłbym zapoznać się ze szczegółami stosowanych przez nich metod badawczych.
Jak wiadomo w systemach komputerowych mamy do czynienia z urządzeniami materialnymi (hardware) jako nośnikami informacji oraz z oprogramowaniem (software), tj. systemami logicznymi sterującymi przebiegiem i przetwarzaniem informacji. W przypadku wspomnianych badań, jak mogę przypuszczać, rolę hardwaru pełnią biologiczne struktury DNA, natomiast istotnym elementem softwaru jest jakiś program doboru pewnych fraz z wczytanego (do współczesnego komputera) bogatego ich zasobu. Istotą zaobserwowanego zjawiska jest to, że na ów dobór ma wpływ nieznany rodzaj energii emitowanej przez zbiorową świadomość uczestników medytacji, powodując odchylenia od matematycznie oczekiwanych wyników. Odchylenia te mają pewien związek z treścią medytacji.
Jako matematyk mam pojęcie o rachunku prawdopodobieństwa. Chcę tu opowiedzieć pewną własną, może trochę dziecinną przygodę. W latach siedemdziesiątych, gdy studiowałem teorię gier, postanowiłem zabawić się opracowaniem systemu opłacalnej gry w totolotka. Oczywiście wiem, że system taki jest teoretycznie niemożliwy. Nie pozwala na to Prawo Wielkich Liczb. Cóż jednak może stać się jeżeli warunki, w których działa to Prawo, zostaną w jakiś sposób zakłócone? Zakłócenie takie może być spowodowane np. nieodpowiednim sposobem losowania lub przez czyjeś oszustwo (nie brałem wówczas pod uwagę przyczyn duchowych lub świadomościowych). Bez względu jednak na przyczyny zakłóceń, jeśli one zachodzą to może zdarzyć się, że rzeczywiste wyniki będą różniły się od przewidywań probabilistycznych. Różnice te będą polegały na uprzywilejowaniu jakiejś grupy liczb z czego można by już wysnuć praktyczne wnioski. System taki, wraz z jego schematem blokowym, opracowałem w końcu lat siedemdziesiątych, kiedy jeszcze mieszkałem we Wrocławiu. Oprogramowaniem zajęła się wspaniała programistka Bogusława Szajer. Niestety, mój wyjazd z Kraju nie pozwolił dokończyć tej zabawy.
Przypomina mi się także fragment powieści Jacka Londona (chyba Biały kieł) gdzie główny bohater opracował skuteczny system gry w ruletkę. W tej sytuacji właścicielowi kasyna groziło bankructwo, postanowił więc odkupić system od jego odkrywcy. Po dokonaniu transakcji okazało się, że stół ruletki stał za blisko pieca, co spowodowało jego odkształcenie i naruszało przypadkowość losowań.
Wracając do badań niemieckich astrofizyków można sobie wyobrazić, że nośnikami informacji (hardwarem) może być nie tylko DNA lecz także różne drobniejsze struktury materialne, nie koniecznie organiczne. Na przykład cząstki na poziomie atomowym lub subatomowym, czy wreszcie pramateria lub wyklęty przez współczesną naukę eter (gdzieindziej zwany też akaszą). "Kosmiczny komputer" mógłby więc funkcjonować w oparciu o różne poziomy budowy materii, kumulując wiedzę jak nieograniczona "biblioteka". Wielu myślicieli próbuje intelektualnie wyjaśnić te sprawy tworząc takie pojęcia jak Matrix, kwarki, czy wreszcie pole morfogenetyczne Ruperta Sheldrake'a. Praktycznie korzystają z tej "biblioteki" jasnowidzowie, a w poprzednim stuleciu, wśród wielu innych, szczególnie wsławił się jasnowidz i antropozof austriacki Rudolf Steiner*, czemu m.in. dał wyraz w swoim dziele Kronika Akaszy.
Inną sprawą jest jednak kumulowanie oraz odczytywanie informacji i wiedzy - a inną wpływ na procesy zachodzące w materii, sterowanej świadomą wolą. Może Kosmiczna Świadomość jest narzędziem woli Stwórcy, przejawianej przez Podmiot o naturze Jednościowej i mnogiej. W aspekcie mnogościowym czlowiek, a szczególnie zbiorowość ludzka, chyba może wywoływać skutki postrzegane przez niemieckich astrofizyków.

*) W którymś z numerów Nieznanego Świata podano wykaz dzieł Rudolfa Steinera wydanych w języku polskim. Nie dopatrzyłem się tam jednak książki o duchowych przesłankach budowy ustroju państwowego, o której wiem, że była też wydana po polsku. W językach obcych w internecie pod hasłem Rudolf Steiner figuruje 500 (piećset) publikacji tego autora, lub z jego autorskim udziałem.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Marian Wasilewski dnia Pią 0:00, 16 Gru 2005, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marian Wasilewski
Poszukujący Drogi
Poszukujący Drogi



Dołączył: 20 Lis 2005
Posty: 110
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: USA

PostWysłany: Pią 2:15, 02 Gru 2005    Temat postu:

List wysłany do redakcji miesięcznika "Nieznany Świat" dn.7 marca 2004 r. w celu ewentualnego zamieszczenia w rubryce "Kontakt nietelepatyczny".


Bardzo zainteresował mnie i ucieszył artykuł Marynelli Braszka (NŚ 3/04) dotyczący Nikołaja Rericha. Osobiście zetknąłem sie z jego malarstwem zwiedzając muzea w Moskwie i w Nowym Jorku, a także czytając związaną z tym lekturę. Wcześniej jednak poznałem dzieła jego żony Heleny Rerich, autorki cyklu książek "Agni Joga". Ułatwiła mi to we Wrocławiu pani Maria Błaszkiewicz, matka poległej w górach znanej himalaistki Wandy Rutkiewicz. Od p. Marii, która była w swoim czasie w osobistym kontakcie z Heleną Rerich, otrzymałem cenne trzy bruliony rękopisów Agni Jogi, a także inne trzy bruliony rękopisów Nikołaja Rericha "Ognista Twierdza" (wszystkie w języku rosyjskim). Zamierzam podarować je jakiemuś odpowiedniemu muzeum.
W artykule tym szczególnie mocno zwróciła moją uwagę wzmianka o wizji Jezusa Chrystusa w Himalajach. Koresponduje bowiem z opowieściami Bairda T. Spaldinga w jego sześciotomowym dziele "Życie i Nauka Mistrzów Dalekiego Wschodu", a także z rewelacją Nikołaja Notowicza o pobycie Jezusa w Indiach (patrz w internecie pod hasłem Notowicz, a także Notovitch, oraz wydane ostatnio w Polsce książki: Wacław Korabiewicz "Tajemnica młodości i śmierci Jezusa" i Fida M. Hassnain "Poszukiwanie prawdziwego Jezusa").
Serdecznie pozdrawiam,
Marian Wasilewski


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Marian Wasilewski dnia Pią 0:19, 16 Gru 2005, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marian Wasilewski
Poszukujący Drogi
Poszukujący Drogi



Dołączył: 20 Lis 2005
Posty: 110
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: USA

PostWysłany: Pią 23:03, 02 Gru 2005    Temat postu:

Załączam list wysłany do "Nieznanego Świata" w maju, a opublikowany (z małymi skrótami) w grudniu 2005 r.

Marian Wasilewski
Norwalk, USA

STWÓRCY SKRZYDEŁ


Intrygujący artykuł pod tym tytułem, zamieszczony w nr. 5/2005 miesięcznika Nieznany Swiat zachęcił mnie do wejścia na link internetowy <www.wingmakers.com > (polska wersja: <www.wingmakers.pl> ). Zorientowałem się w wielkim bogactwie zamieszczonych tam materiałów, porobiłem niektóre wydruki do spokojnego przeczytania, aby wyrobić swój pogląd. Żałuję, że moim sprzętem nie mogłem zrobić kopii barwnych obrazów do zilustrowania tej relacji.

Do wspomnianego artykułu chciałbym dodać, że przekazy Stwórców Skrzydeł są zgodne z licznymi przepowieściami astrologicznymi, religijnymi i ezoterycznymi. Przejście z Epoki Ryb do Epoki Wodnika ma się ponoć wiązać z wielkimi zmianami w psychice gatunku ludzkiego. Jest także mowa o tym w Jodze (przejście do nowej Jugi). Obserwacja tego co dzieje się na naszej planecie również skłania do zastanowienia się. Za moich lat chłopięcych liczba ludności wynosiła niewiele ponad dwa miliardy, a teraz ... już nawet nie wiem ile, chyba około siedmiu miliardów. Cywilizacja opiera się na ropie, której wystarczy na 30 do 50-ciu lat - a co potem? Gdy w Nowym Jorku zabrakło prądu działy się dantejskie sceny: zablokowane windy oraz pociągi metra na podziemnych trasach, brak benzyny, groźba braku wody. Nie działały telefony, radio i TV. W nocy masowo i bezkarnie rabowano sklepy. Policja nieudolnie reagowała jedynie na napady i gwałty. Słowem - przedsmak Armagedonu. Z drugiej strony, historia pisana w zasadzie nie przekracza okresu dziesięciu tysięcy lat, archeologia sięga dalej. Geologia i kosmologia zakreślają kolosalny horyzont czasowy - a życie trwa, jest chyba pod ochroną.

Wykryte w Nowym Meksyku artefakty wskazują na pomoc, jakiej mamy udzielić sobie my, ludzie z dalekiej przyszłości.

Człowiekowi naszej kultury bardzo trudno wyobrazić sobie podróże w czasie, gdyż pojęcia opierają się głównie na doznaniach zmysłowych. Na tej podstawie opiera się także język, logika dwuwartościowa (prawda - fałsz) i cały paradygmat współczesnej wiedzy. W mikroświecie jednakże fizycy, posługując się logiką wielowartościową i różnymi konstrukcjami matematycznymi, dostrzegają paradoksalne zjawisko, kwestionujące nasze pojęcia o przyczynie i skutku. Zdarza się tam, że skutek poprzedza przyczynę.

Zjawisko względności czasu astronomicznego dostrzegamy także na co dzień, nie zdając sobie z tego sprawy. Mam na myśli nie tylko czas psychologiczny, który przebiega w stałym kierunku lecz w różnym tempie, gdyż zależy od sprawności psychiki. Na przykład w ciągu jednego dnia dużo więcej zdarzeń odnotowuje i przeżywa dziecko niż człowiek dorosły. Chodzi mi o myślenie i działanie magiczne. Wielu ludzi nie myśli o tym, że cały rytuał religijny jest oparty na magii, w której czas może przebiegać w różnych kierunkach i w różnym tempie. Spełnienie modlitwy np. może wymagać zmian w wydarzeniach przeszłych, w których skutek ma wpływ na przyczynę. Myślę, że mówienie o cudach ma źródło w naszej niewiedzy. Nie wyobrażam sobie by Stwórca, poprzez czynienie cudów, łamał własne prawa.

Przekazy Stwórców Skrzydeł pochodzą od artefaktów odnalezionych w komorach podziemnych, o których jest mowa we wspomnianym artykule N.Ś. Jest tam bardzo szczegółowy i sugestywny opis działania władz politycznych, aby treść przekazów nie przedostała się do publicznej wiadomości. Treść ta została jednak ujawniona przez pracownika naukowego (dra Nerudę), który zdezerterował gdyż uznał, że sprawa jest tak wielkiej wagi, że musi być powszechnie znana. Stało się to możliwe dzięki internetowi który, zresztą nieprzypadkowo, rozwinął się w tak szybkim tempie. Wydarzenia te, oprócz wywiadów udzielonych dziennikarce o imieniu Sara, są także opisane w formie beletrystycznej.

Trzeba przyznać, że nie ma możliwości zweryfikowania sposobu w jaki przekazy zostały ujawnione. Jest to jednak sprawa drugorzędna. Pamiętam sens wypowiedzi C.G.Junga o UFO: Nie wiem czy są to fakty fizyczne, ale z całą pewnością jest to prawda psychologiczna. Podobnie można powiedzieć o przekazach Stwórców Skrzydeł. Sposób przekazania nie musi być fizycznie prawdziwy, ale może być prawdziwy psychicznie i duchowo, nawet jeśli nie da się go w pełni wyrazić dostępnymi nam środkami. Tak już jest, że pierwsze pytanie jakie nasuwa się po usłyszeniu niezwykłej wiadomości brzmi: skąd to wiesz? W przekazach wielkich prawd duchowych często posługiwano się mitem. Na przykład nikt nie musi wierzyć, że w Bhagawad Gicie długa rozmowa boga Kriszny, woźnicy wozu bojowego, z wodzem Ardżuną, odbyła się w obliczu zbrojnych nieprzyjaciół - a jednak wypełnia ona prawie całą treść tej hinduskiej ewangelii.

Wróćmy jednak do treści przekazów. Najogólniej chodzi w nich o przemianę psychiki Ziemian z postawy psychofizycznej skierowanej na przetrwanie na postawę skierowaną na eksplorację. Postawa ta jest zakodowana genetycznie. Jej przemiana musi dokonać się także w strefie instynktów. Do tego nie wystarcza wiedza intelektualna, logika i metafizyka. Aby osiągnąć masę krytyczną przebudzenia w skali społecznej, umożliwiającą odkrycie tzw. Wielkiego Portalu, niezbędne jest zwiększone wyczulenie na harmonię i piękno. Dlatego przekazy zawierają także bogaty zestaw specjalnych utworów muzycznych o określonej wibracji, malarstwo, utwory poetyckie i beletrystyczne, a także informacje o historii, kulturze i technice Stwórców Skrzydeł.

Trzeba zauważyć, że przemiana taka nie odbywa się bez poważnych i wielorakich oporów. Dla przykładu zacytuję opis zaczerpnięty z przekazu Stwórców Skrzydeł (skorzystałem z tłumaczenia Zespołu Polskojęzycznego):

IMPLIKACJE I SKUTKI ZWIĄZANE Z WIELKIM PORTALEM

Najważniejsze skutki Wielkiego Portalu sprowadzić można do trzech głównych podpunktów:
1. Instytucje naukowe, religijne i kulturowe ulegają reformacji celem ujęcia wielowymiarowych rzeczywistości jako swój trzon (rdzeń, jądro-przyp tł), przewodnią częstotliwość.
2. Rządowi przywódcy zobowiązani są zrestrukturyzować ich systemy polityczne pod kątem integracji z nowymi systemami wiedzy, w szczególności z wielowymiarowym wszechświatem i poszerzoną rodziną inteligentnych istot, które go zamieszkują.
3. Instytucje społeczne związane z przemysłem i handlem ulegają przebudowie pod kątem technologii, które pojawiły się wraz z odkryciem Wielkiego Portalu. Technologie te niesłychanie zmieniają sposób życia na skalę planetarną. Dotyczy to zarówno zdrowia, planowania dalszych poczynań gatunku, stabilizacji ekosystemu, jak i zharmonizowania systemu edukacyjnego.

Obszary oporu wobec Wielkiego Portalu są przewidywalne, o ile nie udało się ich uniknąć. Opór w dużej mierze zależy od trzech podstawowych czynników:
1. Energia cząsteczki użyta jako broń i/lub energetyczny zasób (surowiec).
2. Rozłam lub zjednoczenie w obszarze religii.
3. Czy inteligencja maszyn znajduje się pod kontrolą inteligencji gatunku?

Z dalszej treści przekazów wynika, że opór jest skierowany przeciwko osłabieniu motywacji egotycznej, które (osłabienie) nie dopuszcza do manipulacji gatunkiem przez przedstawicieli władz. Mogą więc być próby przemocy fizycznej, bądź opór bazujący na obronie dogmatów religijnych. Nowym obszarem oporu może być inteligencja maszyn. Chyba chodzi o kontrolę tempa rozwoju maszyn elektronicznych, które może okazać się szybsze od etycznego rozwoju umysłu. Być może, że w grę wchodzi też wszczepianie implantów do mózgu ludzkiego.

W efekcie, po przekroczeniu Wielkiego Portalu, nastąpi zaakceptowanie wiedzy przez religie. Rozwinie się także intuicja jako kolejny zmysł i zostanie utorowana droga rozwoju gatunku we współpracy ze społecznością pozaziemską. Zmiany te mają zachodzić w czasie szeregu najbliższych pokoleń.
Bardzo zachęcam do zapoznania się z przekazami Stwórców Skrzydeł.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Marian Wasilewski dnia Wto 0:05, 06 Cze 2006, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marian Wasilewski
Poszukujący Drogi
Poszukujący Drogi



Dołączył: 20 Lis 2005
Posty: 110
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: USA

PostWysłany: Sob 22:29, 17 Gru 2005    Temat postu:

W numerze 6/05 Nieznanego Świata zamieszczono mój list, który może kogoś zainteresuje:

Czytanie Nieznanego Świata zaczynam zwykle od wstępniaka Naczelnego, Marka Rymuszki. W ostatnim, marcowym numerze (3/05) w artykule ZNAKI autor, z ostrożnym dystansem, dotknął związku pewnych zdarzeń drobnych lub indywidualnych (poprzedzających) ze społecznymi lub politycznymi (następczymi). Od siebie chciałbym dorzucić jeszcze jedno zdarzenie: gdy Napoleon Bonaparte wylądował w Egipcie - potknął się i upadł na twarz. Chcąc zachować swą "personę" rozłożył ręce i zawołał z emfazą: Ziemio Afrykańska, biorę cię w swoje władanie. O późniejszych losach Napoleona nie ma potrzeby wspominać.

Ostrożność autora jest zrozumiała. Zjawisko synchroniczności prekognicyjnej leży bowiem blisko przesądu, zabobonu i jest związane z dość powszechnym myśleniem magicznym.

Proszę sobie wyobrazić jazdę samochodem, gdy coś trudnego trzeba załatwić. Podczas dojeżdżania do zielonych świateł czasem rodzi się myśl, że pomyślne załatwienie sprawy zależy od tego czy zdąży się przejechać przed zmianą świateł (zdrowy rozsądek nakazuje jednak nie dotykać pedału gazu). Innym razem, gdy wątpię czy uda się zaparkować w natłoku samochodów, pomaga skoncentrowane wyobrażenie sobie, że właśnie znalazło się odpowidnie miejsce. Radzę spróbować. W moim przypadku udaje się co drugi raz, chociaż późniejsza ocena szans wskazuje raczej na jedną do dziesięciu.

Synchronicznością zdarzeń w świecie psychicznym i fizycznym zajmował się C.G.Jung pomimo, że bardzo dbał o swój wizerunek człowieka nauki. Pamiętam jego opis sesji terapeutycznej z pacjentką, która opowiadała swój sen o skarabeuszu i w tym właśnie momencie zaczął dobijać się do okna jakiś duży chrząszcz. Z dużym uznaniem wypowiadał się także o chińskiej wróżbie, gdzie z rozrzuconych patyków (zjawisko fizyczne) odczytuje się przyszłe wydarzenia. Warto też wspomnieć, że tenże uczony uważał za szarlatanów lekarzy, którzy nie korzystają w diagnostyce z wiedzy astrologicznej.

Człowiekowi naszej kultury bardzo trudno jest wyobrazić sobie podróże w czasie. Język i logika są bowiem związane z wyobrażeniem czasu opartym na doświadczeniu zmysłowym. Przekazy channelingowe o skoczkach czasowych chyba nie dotyczą naszego świata fizycznego, a jednak można je sobie wyobrazić w oparciu o znane doświadczenia psychiczne. Mam na myśli regresję hipnotyczną. Przecież polega ona nie tylko na przypomnieniu zdarzeń, lecz przede wszystkim na przywołaniu uczuć i emocji z przeszłości, a więc na ponownym przeżywaniu, prawie zupełnie tracąc przy tym poczucie czasu rzeczywistego.

Cóż jednak można powiedzieć o podróżach w przyszłość? Może rozwój intuicji umożliwi korzystanie z synchroniczności prekognicyjnej, gdy dzięki znakom poprzedzającym poznaje się zdarzenia następcze.

W każdym razie czuję się poruszony artykułem Marka Rymuszki.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Marian Wasilewski dnia Nie 21:02, 09 Lip 2006, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marian Wasilewski
Poszukujący Drogi
Poszukujący Drogi



Dołączył: 20 Lis 2005
Posty: 110
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: USA

PostWysłany: Sob 8:09, 24 Gru 2005    Temat postu:

W POSZUKIWANIU JAŹNI

Ponad dwa lata temu, przy okazji mego pierwszego artykułu w N.Ś., opublikowano także krótką afirmację. Jest to syntetycznie ujęty dorobek wielu lat moich poszukiwań prawdy. Dla przypomnienia przytaczam ją w całości:

Jestem już po siedemdziesiątce. Chcę podzielić się darem, do którego doszedłem w ostatnich trzydziestu latach mego życia. Jest to dar Celu, bez którego trudno żyć. Nieczęsto człowiek poważnie pyta siebie: Kim jestem i do czego zmierzam?
Proszę Cię, Przyjacielu, byś czasem, szczególnie gdy jest Ci źle, spokojnie zastanowił się nad każdym słowem tej Afirmacji.

AFIRMACJA JAŹNI
Mój Opiekunie, Przewodniku i Nauczycielu. Pomagasz mi żyć według mej woli. Kierujesz, jeśli trzeba, moim życiem. Jesteś ze mną, choć przebywasz także w innym czasie i przestrzeni. Ufam Tobie i miłuję Cię, gdyż jesteśmy Jednością.
Mam intuicję otwierającą drogę ku prawdzie. Cieszę się życiem, pięknem świata i dobrym zdrowiem. Mam poczucie humoru. Dbam o moje ciało. Kontroluję odżywianie, dochodzę do prawidłowej wagi i sprawności. Porzuciłem palenie tytoniu i ograniczam używki, chociaż ich nie unikam. Szanuję życie rodzinne. Postawę konsumpcyjną równoważę postawą twórczą.
Nasze potrzeby materialne są zaspokajane z niewielkim nadmiarem. W miarę możliwości na bieżąco naprawiam ewentualne złe skutki mojej akywności, jako że trudno być nieskazitelnym w życiu ziemskim - i nie myślę o tym więcej.
Mam pokój w sercu. Darzę przyjaznym, ciepłym uczuciem wszystko co żyje i istnieje. Czuję się związany z otoczeniem. Dostrzegam losy bliźnich. Cieszę się ich sukcesami, pomagam jeśli trzeba i jeśli mogę, jednak nie naruszam ich woli (chyba, że czynią oczywistą krzywdę). Wolna wola stanowi bowiem podstawę równowagi bytu. Wiem także, że brak miłości rodzi lęk, który jest korzeniem sił destrukcyjnych zarówno w skali osobistej, jak i społecznej.
Wraz z Tobą jesteśmy nieodłączną, nieśmiertelną, holistyczną, stale uczącą się, jednoczącą świadomością i przeżywającą radość istnienia Cząstką WSZYSTKIEGO.


Chciałbym teraz opowiedzieć o drodze, która doprowadziła mnie do Afirmacji Jaźni. Dlatego, na początek, może zanudzę trochę opowieścią o sobie. Jeszcze w dzieciństwie miałem pewne, niezrozumiałe dla mnie przeżycia, które w czasie dorastania skutecznie wybito mi z głowy. W czasie "buntu młodzieńczego" w okresie szkolnym, po odrzuceniu dogmatów religii katolickiej, w której urodziłem się i byłem wychowany, i po późniejszym "urobieniu" mnie, na długi czas, przez magiel materializmu - doznałem wewnętrznej przemiany. Zaczęło się od poddania mnie (w 1964-tym roku) operacji chirurgicznej. Chyba byłem wówczas reanimowany, ale nikt mi o tym nie powiedział. Coś niecoś z tego pamiętam, ale niewiele. Nie odważyłem się jednak nikomu o tym opowiedzieć. Mój światopogląd był wówczas zdecydowanie materialistyczny i nie przypuszczałem, że ktokolwiek potraktuje moje zwierzenie poważnie. Dziś nie mam takich obaw.
Znalazłem się w jakiejś przestrzeni bez tła, otoczony mgłą, jakby parą wodną. Czułem się lekko i radośnie. Szedłem - i mgła się jakby rozrzedzała. Wiedziałem, że za mgłą czeka mnie coś wspaniałego, ale nie wiedziałem co. W pewnym momencie usłyszałem ostry, męski głos. Nie pamiętam słów, lecz treść była taka: "zatrzymać go" - po tym wszystko zniknęło. Dotychczas mam mocne przekonanie, że wizja ta była prawdziwa.
W 1973-cim roku odbył się Pierwszy Światowy Kongres Psychotroniki w Pradze czeskiej. Przeczytałem o tym obszerny artykuł w prasie (autorstwa Lecha E. Stefańskiego), po którym nie miałem spokoju. Obłożyłem się lekturą filozoficzną, a także psychologiczną i psychiatryczną, bo obawiałem się o stan mojej psychiki. Potem, mieszkając we Wrocławiu, co miesiąc przyjeżdżałem do Warszawy na spotkania Kółka Psychotronicznego. Uczęszczałem na różne odczyty organizowane przez Towarzystwo Przyjaźni Polsko - Indyjskiej, ćwiczyłem jogę, uczestniczyłem w warsztatach Zen i innych, a w 1975-tym roku byłem na Drugim Światowym Kongresie Psychotroniki w Monte Carlo.
Ukształtował się mój światopogląd, doszedłem do zgody ze sobą. Dużo zrozumiałem i starałem się podzielić tym z innymi. Stąd "Afirmacja". Wiem jednak, że język i logika formalna nie mogą w pełni przekazać doznanych przeżyć. Pomocny jest mit i sztuka, i właśnie dlatego nabrałem przekonania do przekazów "Stwórców Skrzydeł".

Poza tym "Stwórcy Skrzydeł" posługują się intelektem idąc do granic, do których może on doprowadzić. To mi odpowiada i chcę z tego skorzystać. W oparciu o znane mi zjawiska paranormalne i korzystając z wiedzy orientalnej oraz nauk ezoterycznych doszedłem do pewnych roboczych aksjomatów, pomocnych w dedukcyjnym uzasadnieniu doznanych przeżyć i faktów. Wiem o tym, że jest to zawiłe. Główną przeszkodą dla intelektu są sprzeczności związane z pojęciami czasu i przestrzeni. Ponadto ogranicza nas język. Substancja leksykalna, jak wiadomo, tworzy się głównie w oparciu o doznania zmysłowe, uczucia i rozumowanie, posługując się logiką formalną. Przy tym bywa wieloznaczna. Na przykład słowo "duch" jest używane w tak różnych dziedzinach i znaczeniach, że czasem nasuwa się myśl, aby go w ogóle nie używać. Można jednak podjąć próbę uporządkowania znaczeń.
Otóż odnośnie do wspomnianych aksjomatów: Duch jest najwyższą, niezmienną, niepoznawalną dla intelektu Substancją, Absolutem. Duch przejawia się głównie przez Pierwotną Dwójnię. Przejawienie Ducha jest czymś innym niż Duch, jest Pierwotnym Źródłem, zmiennym i, być może, poznawalnym w procesie ludzkiego rozwoju.
Elementami Pierwotnej Dwójni są: Świadomość Kosmiczna (ŚK) i Pramateria-Energia (PE). Oba te elementy są ze sobą związane komplementarnie tzn. ŚK nie może istnieć bez PE i odwrotnie, PE nie może istnieć bez ŚK. Oba elementy Pierwotnej Dwójni mają wzajemnie przeciwstawne cechy.
Cechami ŚK są: Inteligencja Źródła, inwencja twórcza (w tym wyobraźnia), niezmienność (istnienie poza czasem), bezprzestrzenność (nie zajmowanie przestrzeni) oraz zdolność do wyłaniania z siebie holistycznych Monad (Istot, Jaźni). Ta zdolność przejawia się podczas realizacji komplementarnego związku z PE. Może się ona kojarzyć z fizyczną cechą lepkości lub roztworu.
Cechy PE są, jak powiedziano, przeciwstawne do cech ŚK, są nimi: znamię czasu i przestrzeni, brak inteligencji i inwencji twórczej, mnogość i skłonność do chaosu.
Holistyczną naturę Monady łatwiej sobie wyobrazić gdy przypomnimy, że nawet niewielka część fotografii holograficznej zachowuje ten sam obraz co cała fotografia. (Ogólnie, poznając cechy materii i tworząc ich przeciwieństwa, otrzymujemy bogatą wiedzę o cechach świadomości).
ŚK, dzięki wyłonieniu z niej Monad (Istot, Jaźni) wiąże się z PE tworząc materialne formy. Tak powstają cząstki elementarne, które łączą się w atomy, pierwiastki, związki chemiczne, itd. Rozwój ten jest dokonywany przez Monady, które dążą do ponownego zjednoczenia się z Pierwotnym Źródłem. W procesie kreacyjnym materii stopniowo zmniejsza się spójność Monad z formami materialnymi. Daje to początek życiu i fizycznej ewolucji gatunków. W efekcie Monady dążą do zjednoczenia ze sobą i z Pierwotnym Źródłem jako z Bogiem Osobowym, wzbogacając Go doświadczeniem materii.

Trzeba przyznać, że opisany tu proces nosi fałszujące piętno materii, gdyż dzieje się on poza czasem lub w zmienionej relacji czasu. Tak jakby wszystko działo się zawsze (równocześnie), a jednak nie przebiegało jednakowo. Intelekt nie może tego objąć.
W tym ujęciu chciałbym podkreślić, że każda Monada (Istota, Jaźń) jest cząstką Boga Osobowego. C.G.Jung nazywał Jaźń obrazem Boga (a nie Bogiem) w człowieku. Myślę, że po prostu nie chciał popaść w konflikt z teologią, bo mogłoby to unicestwić cały jego dorobek naukowy.

Przedstawiony system aksjomatyczny nie musi być prawdziwy ani jedyny. Rzuca jednak światło na cały proces przejawienia. Jest zaczerpnięty z buddyzmu. Chrześcijaństwo ma inny system, w którym połączone jest pojęcie Ducha (Absolutu) z Pierwotnym Źródłem, któremu przypisuje się wszystkie cechy Ducha. Przy okazji chciałbym przypomnieć niefortunną (moim zdaniem) wypowiedź papieża Jana Pawła II, który nazwał buddyzm religią ateistyczną, gdyż Bóg Osobowy nie jest w niej Najwyższym Podmiotem. Później przeprosił i mądrze wycofał się z tego, nie szkodząc ekumenizacji.
Możliwe, że system chrześcijański jest bliższy prawdy niż system buddyjski. Częściowo przyjmują go także "Stwórcy Skrzydeł. Niepoznawalność maleje bowiem w świetle logiki wielowartościowej, która, także w fizyce, dopuszcza możliwość tzw. przemieszczeń wirtualnych (z pominięciem ciągłości drogi, co może pozwoli w przyszłości zrozumieć procesy wieloprzestrzenne i pozaczasowe). Ciekawe, że w ikonografii chrześcijańskiej Ducha Świętego przedstawia się jako gołąbka pomimo, że katecheza głosi trójosobowość jedynego Boga. Także w Ewangelii mówi się: Każdy grzech i bluźnierstwo będą odpuszczone ludziom, ale bluźnierstwo przeciwko Duchowi nie będzie odpuszczone (Mat. 12/31).
Dedukcyjny system poznawczy, oparty na aksjomatach, dobrze służy także w wielu gałęziach nauk ścisłych. Na przykład geometria euklidesowa sprawdza się w praktyce, łącznie z wykorzystaniem w podróżach kosmicznych. Nie przeszkadza to jednak rozwojowi innych geometrii, nieeuklidesowych, opartych na zmienionych zespołach aksjomatów. Algebra również sprawdza się w życiu, a jednak bez algebry G.Boole'a, opartej na innym zespole aksjomatów, rozwój techniki komputerowej byłby chyba niemożliwy.

Chciałbym teraz podzielić się swoim poglądem na zjawiska zaliczane do paranormalnych. W największym uproszczeniu można je sprowadzić do stwierdzenia, że Duch włada materią. Jeżeli Monada, jako cząstka Boga, kształtuje materię według swojej woli i wyobraźni to człowiek, potencjalnie, też może to uczynić, jeśli potrafi osiągnąć poziom Świadomości Kosmicznej. Jednak trójwymiarowe pudełko świata fizycznego jest bardzo szczelne i, w warunkach ziemskich, tylko niektóre osoby są w stanie to czynić. Można tu przytoczyć wyczyny Sai Baby. Myślę, że takich ludzi jest więcej, nie ujawniają jednak swoich możliwości. Przemianę lub kreację przedmiotów fizycznych dokonywał Jezus, mnożąc chleb i ryby lub zmieniając wodę w wino, nie mówiąc już o wskrzeszeniu Łazarza. Być może sięga się przy tym do subcząsteczkowej sieci (tła?) energetycznej, podatnej na wyobraźnię i wolę Świadomości Kosmicznej.
Czytałem niedawno o przekazie channelingowym, że maksymalny czas utrzymania absolutnej koncentracji człowieka na jakimś przedmiocie lub myśli wynosi kilka, do kilkunastu sekund. Do tzw. wyzwolenia trzeba jednak kilkudziesięciu sekund i tu ma leżeć klucz do Świadomości Kosmicznej. Życie jest jednak bardziej skomplikowane. Niemniej można przypuszczać, że u podstawy wszelkich zjawisk paranormalnych jest zdolność do koncentracji i twórczej wyobraźni.

Wydaje się to takie proste, a jednak praktycznie prawie niemożliwe do osiągnięcia. Na przeszkodzie stoi zapora umysłu genetycznego, zorientowanego na przetrwanie, zakodowana w każdej komórce ludzkiego ciała. Przebicie się ego przez tę zaporę umożliwia Jaźń (nadświadomość?), gdy ego z nią świadomie współpracuje.

No więc jak to jest z tą świadomą współpracą? Utrudnia ją niewiedza, utrwalona przez egotyczne emocje i pragnienia. Ego szuka drogi do Jaźni. Chcąc pokonać opory stawiane przez realia świata fizycznego - często zwraca się do magii (chwytając się "nitki" miłości). Chyba najpowszechniejszym przejawem magii jest modlitwa. Hierarchia toruje tę drogę poprzez organizacje religijne, które jednak, wykorzystując do sterowania gatunkiem ludzkim zakodowany w psychice lęk, osłabiają "boską siłę przebicia" ego.
"Stwórcy Skrzydeł" prezentują dwa modele istnienia, które kształtują wzajemne powiązania i przeznaczenie rasy ludzkiej. Są to:
- model ewolucyjno-zbawicielski, i
- model transformacyjno-samostanowiący.
W eseju Modele egzystencji czytamy: Każdy człowiek wytwarza swój system wierzeń z jednego bądź obu tych modeli egzystencji. Model ewolucyjno-zbawicielski jest dominującym modelem głoszonym przez Hierarchię. Jego podstawowe zasady są takie, że życie rozwija się dzięki stosowaniu metodologii Hierarchii typu nauczyciel-uczeń i że różni nauczyciele (zbawiciele) są darowani rasie ludzkiej, żeby umożliwić pod-hierarchiom przyswajanie sobie i kontrolowanie informacji. Przez takie działanie jednostki są pozbawione mocy i odłączone od swej suwerenności ...
W przypadku modelu transformacyjno-samostanowiącego egzystencji, jego podstawowe zasady są takie, że Istota jest bezgraniczna, nieśmiertelna i suwerenna. Cała informacja płynie od Inteligencji Źródła do Istoty i dlatego Istota jest odpowiedzialna za to by stać się samo oświeconą i samo wyzwoloną przez dostrojenie siebie do Inteligencji Źródła i "odstrojenie" samej siebie od Hierarchii. Każdy jest swoim własnym mistrzem i każdy przekształca się z Istoty ludzkiej w Suwerenną Całość wewnątrz kołyski czasu i przestrzeni
.
Zatrzymajmy się nad modelem transformacyjno-samostanowiącym. W ramach tego modelu można wyróżnić dwie główne drogi: drogę Jogi i drogę Huny.
Droga Jogi przygotowuje człowieka do zjednoczenia z Bogiem. W pierwszej kolejności, jako warunek wstępny, dba się o wychowanie moralne. Pośród różnych odmian Jogi dominująca mantra to: Jam Jest. Prowadzi do zjednoczenia z Bogiem Osobowym, który jest destylatem Świadomości Kosmicznej, jest Najdoskonalszym Flakonem ulepionym z gliny Świadomości Kosmicznej, zawierającym doświadczenia wszystkich Istot-Monad (przepraszam za porównanie, wynikające z odwrócenia głoszonej prawdy: "jak na górze tak i na dole").
Droga Huny jest drogą "na skróty". Nie przywiązuje zbytniej wagi do wychowania moralnego uznając, że boska Jaźń "nieuchronnie" dojdzie do Boga. Dominującą mantrą jest bezosobowe Jestem. Prowadzi ona do zjednoczenia ze Świadomością Kosmiczną, ale nie koniecznie od razu z Bogiem. Nie zjednoczone z Bogiem, nieoczyszczone Istoty posiadają jednak dużą władzę nad materią. Nie odcięte od pragnień egoistycznych (od ego), poddane są wielkiej pokusie zachowania indywidualnej egzystencji. Jeżeli ulegną tej pokusie (jeżeli nie przejdą "lustracji" podczas spotkania ze steinerowskim Drugim Stróżem Progu) wówczas stają się jakby komórkami rakowymi. Błądzą i stanowią źródło zła, zadając cierpienie swemu gatunkowi i innym.
Jest to chyba jednak nie cała prawda. Może część owych komórek rakowych, zjednoczonych ze sobą (np. w postać Lucyfera), kreuje światy oparte na znanym w przyrodzie łańcuchu pokarmowym. Tak może powstawać system zorientowany na przetrwanie.

To co tu napisałem może ktoś uznać za totalną herezję lub wymyślone bajdy. Nie zdziwi mnie to. Uważam się jednak za człowieka religijnego, chociaż dogmaty religijne uznaję za przekazy mityczne, zastępujące prawdę, która na razie nie może być powszechnie zrozumiana. Brak kontaktu z Jaźnią rodzi lęk, który jest korzeniem zła i cierpień. Jakże święte i głębokie są słowa papieża: Nie lękajcie się.

Przytoczę tu słowa o godności człowieka, nieznanego mi autora, tłumaczone przez Pico de la Mirandola:
Nie dałem ci ani określonego miejsca, ani własnego oblicza, ani żadnego daru, który byłby tobie właściwy, o Adamie, ażebyś sam zapragnąwszy swojego oblicza, swojego miejsca i swoich darów, zdobył je i posiadał. Określona granicami natura posłuszna jest prawom przeze mnie ustanowionym. Ale ciebie nie zamyka żadna inna granica jak tylko twój własny sąd, w którego moc cię oddałem, ty sam naturę określasz. Postawiłem cię pośrodku świata, ażebyś lepiej mógł widzieć, co się na nim znajduje. Nie uczyniłem cię ani niebiańskim, ani ziemskim, ani śmiertelnym, ani nieśmiertelnym, abyś ty podług własnej woli i godności, niby dobry malarz albo zręczny rzeźbiarz, sam kształt swój uczynił. "Oratio de hominis dignitate".

Przypominam sobie także wypowiedź Nisargadatty Maharay'a (a może Ramana Maharishi'ego), cytuję z pamięci:
Nie ma nic złego w naprawianiu świata. Świat jednak jest taki jaki być powinien. Naprawiać trzeba siebie. Jedynym jednak sposobem naprawiania siebie jest pomaganie światu. Gdy nadejdzie właściwy czas pojawią się ludzie obdarzeni wiedzą i mocą, którzy świat naprawią.
Może jesteśmy w obliczu pojawiania się takich ludzi.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Marian Wasilewski dnia Wto 0:08, 06 Cze 2006, w całości zmieniany 12 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ven0m
Gorąco dyskutujący
Gorąco dyskutujący



Dołączył: 13 Lis 2005
Posty: 224
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Sob 13:00, 24 Gru 2005    Temat postu:

Witaj Mariane
Bardzo ładny post:) Zgadzam się mniej więcej z twoim postrzeganiem kosmologicznym, widze że ubierasz mitologie WingMakers w pasujące twojemu umysłowi pojęcia, nie ma nic w tym złego skoro ty się dobrze z tym czujesz. Więc odnośnie tej części tematu zachowam milczenie.

Także miałem mistyczne doświadczenie, które z krnąbrnego imprezowicza, transformowało mnie w osobę, którą jestem teraz.
Dzięki temu, że lubiłem głośną muzyke, moja sąsiadka dostawała szału, niewiedziała co zrobić, aż pewnego razu wezwała miejskiego szamana, żeby coś ze mną zrobił. Ja wtedy praktykowałem troszke Hune , byłem na samym początku ścieżki, niezdając sobie sprawy za bardzo ze wszytkiego, ale jakoś tak wewnątrz mnie treść tej wiedzy idalnie rezonowała.

Pamiętam, że stałem koło okna, kiedy ów szaman, przesłał do mnie ogromny łądunek energii(chyba zobaczył że jestem otwarty), w tym momęcie przeżyłem kosmiczny wgląd, zobaczyłem przesunięcie ziemi i jej przyłączenie do Sieci Suwerennej Całości, chociaż wtedy niemiałem pojęcia o istnieniu WingMakers czy jakichkolwiek innych Istot Wyższych poza Wyższymi Jaźniami(Aumakua - opisanymi w Hunie) niemówiąc już Sieci Suwerennej Całości . Łzy ciekły mi chyba przez 15 minut i wiele spraw się przejaśniło, od tamtej pory nastąpiła wielka wewnętrzna zmiana, ezoteryka pochłąnęła mnie doszczętnie. Chociaż mój staż może wydawać się krótki, to uważam że w tzw. "rozwoju duchowym" czyli poznawaniu samego siebie, czas nie ma istotnej roli jako że Istota istnieje poza nim i to jak bardzo się znią zestroimy zależy od naszej determinacji.

Teraz po upływie około trzech kwartałów od tamtego zdarzenia, mam całkowicie inne spojrzenie na reczywistość. Zagłębiałem się w Hune , Joge oraz kilka innych systemów ezoterycznych jednak uważam, że WingMakers ofiarowali nam esencje, która jednak w początkowym stadium "rozwoju duchowego" może troche odstraszać ogromem i skomplikowaną terminologią, sam pod koniec wakacji uznałem, że jest jeszcze zawcześnie i zajęłem się bioenergoterapią.

Moim zdaniem, Joga i Huna są częściami tej samej wiedzy, rozsianej po naszej planecie, a najlepszą z możliwych opcji jest korzystanie z syntetycznego modelu egzystencji, nieograniczając się w żaden sposób do któregokolwiek fragmentu jakiejkolwiek wiedzy. Huna idealnie uczy nas kreowania naszej suwerennej rzeczywistości, która jest odbieciem Rzeczywistości Źródła upersonifiowanej do naszych preferencji. Dzieje się to głównie za sprawą Haipule, modlitwy polegającej na przesyłaniu do Wyższej Jaźni (Pary Rodzicielskiej, składającej się z Isoty oraz Wyższego Umysłu) , energii wraz z prośbą o cokolwiek czego potrzebujemy. Na własnym przykładzie zauważyłem jednak, że Wyższa Jaźń, kiedy przesyłałem modlitwy np, z prośbą o lepsze kotnakty z dziewczyną czy więcej pieniędzy, transformuję energię wedle swoich (wyższych) potrzeb (co w niektórych przypadkach jest częścią Haipule, proszenie o to by Wyższa Jaźń skorzystała z energi na swoje potrzeby). Ma wtedy miejsce idealne jak dla mnie przyśpieszenie integracji Instrumenu Ludzkiego z Istotą. Joga za to, idealnie wskazuje nam jak wychować swoje Ego, oraz kontrolować umysł, żeby całość naszej egzystencji została jak najszybciej zjednoczona i zestrojona z Pierwszym Źródłem oraz żebyśmy już więcej niemusieli powracać do Samsary obciążeni karmicznie. Ponadto , Joga uczy bardzo ładnie kontroli umysłu, czego w Hunie nieodnalazłem. Podsumowując, Huna pomaga nam tak ułożyć swoją rzeczywistość, żeby spokojnie bez problemów, móc zajmować się eksploracją swojego wnętrza w czym Joga jest mistrzyniąWesoly

Serdecznie Pozdrawiam

Michał Gruda


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marian Wasilewski
Poszukujący Drogi
Poszukujący Drogi



Dołączył: 20 Lis 2005
Posty: 110
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: USA

PostWysłany: Sob 17:44, 25 Mar 2006    Temat postu: List do redakcji "Nieznanego Swiata"

Bardzo ucieszyło mnie uhonorawanie Jerzego Prokopiuka tegoroczną Honorową Nagrodą Nieznanego Świata. Jego tłumaczenia dzieł Junga i Steinera, oraz odczyty i spotkania pozwoliły wyrobić bardzo mi potrzebny pogląd na wiele spraw niewidzialnych. W pewnym stopniu czuję się jego wychowankiem, chociaż jestem o rok starszy. Z zainteresowaniem przeczytałem wywiad z Laureatem, zamieszczony w numerze 12/05 NŚ.

Szczególnie zainteresował mnie cytat: Jedyny punkt, w którym mam poważne wątpliwości, to ilość cierpienia i zła, które - jako element rozwoju - zostało dopuszczone. Mój osobisty ból zasadza się w pytaniu, czy konieczna była aż taka maksymalizacja tych skrajnych doznań.

Takie wątpliwości miał także Budda przed jego Oświeceniem. Natomiast w Bhagawad Gicie czytamy słowa Kriszny: Zetknięcie nasze z materią rzuca nas w chłód i żar, w rozkosz i ból, lecz te są przemijające, pojawiają się i znikają. Tylko człowiek mężny, którego one nie udręczają i nie smucą, który jest równie spokojny w radości jak i w cierpieniu, staje się zdolen do nieśmiertelności. II/14,15.

Myślę, że genetyczny umysł, który jest zakodowany w każdej cząstce ciała, zorientowany na przetrwanie, może wymagać bardzo ostrych środków, aby wyzwolić się z narzuconej mu hipnozy świata obiektywnego. Dzieje się to także na skalę zbiorową, chociaż może się wydawać sprzeczne z ludzkimi pojęciami o karmie.

Przypominam sobie opowieść Carlosa Castanedy o naukach pobiranych od meksykańskiego szamana Matusa. Na początku Castaneda był "zmiękczany" halucynogennymi ziołami, aby podważyć jego materialistyczne przekonania. Nie potrzebował jednak tych zabiegów inny, meksykański uczeń Matusa, Pablito, ponieważ nie odebrał tak mocnego wychowania materialistycznego.

W przekazach Stwórców Skrzydeł natomiast (i nie tylko) mówi się, że inkarnowana Istota planuje czasem swoje życie ziemskie zorientowane na takie przeszkody, jakie tylko może sobie wyobrazić. Być może, że zgodnie z prawem jedności przeciwieństw, skala cierpienia jest równoważona ze skalą radości i szczęścia.

Pomimo to, uczuciowo rzecz biorąc, podzielam wątpliwości Dostojnego Laureata Nagrody.

Z poważaniem,
Marian Wasilewski
Norwalk, USA


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Marian Wasilewski dnia Nie 20:29, 09 Lip 2006, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
elżucha
Czytelnik
Czytelnik



Dołączył: 23 Mar 2006
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gdynia

PostWysłany: Pon 21:00, 27 Mar 2006    Temat postu:

"Byc moze, ze zgodnie z prawem jednosci przeciwienstw, skala cierpienia jest rownowazona ze skala radosci i szczescia."
Witaj Marianie!
Takiego właśnie przekonania nabrałam, że osoby, które bardzo cierpiały stały się zdolne do wielkiej miłości, dobra... tak jakby powiększenie skali natychmiast działało w obie strony. Miałam szczęście poznać kilka takich osób i pozostało we mnie zdumienie, że mając takie traumy w życiorysie można stać się takim kryształem, perełką, Istotą.
ciepłe i puchate pozdrowienia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marian Wasilewski
Poszukujący Drogi
Poszukujący Drogi



Dołączył: 20 Lis 2005
Posty: 110
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: USA

PostWysłany: Śro 18:37, 29 Mar 2006    Temat postu:

Witaj Elzucho!

Przyjemnie jest spotkać ponownie dawniejszego Wiarusa. Cieszę się, że tu trafiłaś. Zresztą przypuszczam, że więcej osób z Forum Elorina, nie wyłączając obecnego Administratora, mogło tu się zahaczyć.

Wszystkim Uczestnikom Forum składam bardzo serdeczne Życzenia Świąteczne, pogody ducha i wszelkiej pomyślności. Marian W.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Marian Wasilewski dnia Nie 20:35, 09 Lip 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marian Wasilewski
Poszukujący Drogi
Poszukujący Drogi



Dołączył: 20 Lis 2005
Posty: 110
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: USA

PostWysłany: Wto 21:51, 06 Cze 2006    Temat postu:

Szanowny Panie Redaktorze Rymuszko!

Ostatnio kupiłem w Księgarni NŚ ciekawą książkę pt. WYZWOLENIE, autorstwa Zbigniewa Jana Popko. Zaskoczył mnie brak daty wydania (w internecie sprawdziłem, że chodzi o październik 2005, wydawnictwo Olivia) oraz brak Copyright, co częściowo wyjaśnia uwaga: zapiski medium. Chodzi więc chyba o channeling.
Bardzo zainteresował mnie fragment o koncentracji (str. 115), jako że mam w tej dziedzinie pewne własne doświadczenie, w dużym stopniu zgodne z wypowiedzią autora. Jeśli Pan pozwoli to przytoczę ten fragment w całości gdyż myślę, że naprawdę jest godny uwagi:

Koncentracja to silnie kreatywne spojrzenie na siebie poprzez pryzmat materialnej i duchowej rzeczywistości. To umiejętność manipulowania energią na poziomie materii i ducha. Wypracowane w tym celu techniki są bardzo proste, bardzo szybkie i bardzo skuteczne. A techniki Huny zdecydowanie prostsze i zdecydowanie skuteczniejsze od możliwości Jogi, której prawdziwym obszarem zainteresowania jest rozwój duchowy, a nie kształtowanie materii według własnego uznania. Mówiąc "rozwój duchowy" mam raczej na myśli usilne dążenie do osiągnięcia stanu oświecenia. Medytacja daje wgląd, pozwala wiele zrozumieć, chociażby przez sam fakt zapoznania się z jej założeniami, ale nie potrafi wyręczyć koncentracji w kształtowaniu naszej fizycznej rzeczywistości. Tu i teraz jest tylko nasza fizyczna obecność, nasz ból i nasza miłość. Medytacja to jedna z wielu form zdobywania wiedzy, bez której można się obyć. Koncentracja to coś więcej niż tu i teraz: choć nie sięga kresu poznania, dopasowuje ramy świata do naszych wyobrażeń. Modyfikuje materię i światy tajemne. Jest potężna i niebezpieczna, a jej właściwe zastosowanie wprowadza często nieodwracalne zmiany. To ona zmienia aktywnie treść życia, to ona potrafi wydobyć z nieszczęścia i ona wreszcie może sprowadzić kataklizm.
Oczywiście aspekt duchowy jest wspólny obu tradycjom. W Hunie bazuje on na poziomie egzystencjalnej zborności wewnętrznej, takiego zrozumienia aktywnej istoty człowieka, która - zawracając go ze złej drogi - umożliwia mu dokonywanie twórczych zmian w otoczeniu. Nie ma tu miejsca ani czasu, prznajmniej na początku, na bezwzględne podporządkowanie życia wyższym ideałom, które stanowią główny nurt dociekań systemów Jogi. Dążenie człowieka do stawania się lepszym jest dla Huny tak naturalne, iż nie poświęca ona temu zagadnieniu zbyt wiele miejsca. Człowiek jest z natury dobry, a jeśli czyni zło, to powinien to zrozumieć i naprawić. Prędzej czy później stanie się dobry i potężny. Krótko i rzeczowo. I jakże zgodnie z prawem moralnym w zaświatach.


Od siebie chciałbym dodać, że nie bardzo przekonuje mnie ślepe zapatrzenie w dobro człowieka. Gdyby w pełni tak było to nie istniałoby zło. Zdobycie władzy nad materią dla wielu ludzi stanowi zbyt wielką pokusę, chociaż Jose Silva utrzymuje, że w stanie mózgu alfa człowiek nie potrafi postępować nieetycznie.
Osobiście - nie śpieszę się do uzyskania władzy. Chyba nie będzie ona potrzebna, w każdym razie - nie dla celów osobistych. Ufam, że spokojne kroczenie obraną drogą prowadzi w kierunku Celu. Ponadto dostęp do świadomościowych relacji kosmicznych można chyba osiągnąć przez stosowanie rytuałów i różnych metod magicznych, aczkolwiek i w tym względzie głównym warunkiem skuteczności jest chyba zdolność do koncentracji, w oparciu o twórczą wyobraźnię.

Marian Wasilewski
Norwalk, USA


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marian Wasilewski
Poszukujący Drogi
Poszukujący Drogi



Dołączył: 20 Lis 2005
Posty: 110
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: USA

PostWysłany: Sob 16:19, 27 Sty 2007    Temat postu: List do redakcji "Nieznanego Świata"

Szanowny Panie Redaktorze Rymuszko!

Uwagę moją zwrócił krótki list p. Sebastiana M. z Wrocławia, zamieszczony w „Kontakcie nietelepatycznym” (NŚ nr 2/07). Autor, nawiązując do artykułu Skąd się biorą polityczni psychole (NŚ nr 10/06), uznaje za rzecz znamienną, że nie udało się wyjaśnić z jakiego źródła ... (psychole) ... czerpią swoją siłę. Trochę zabawny, ale trafny, wydaje się komentarz redakcyjny, że źródłem tym jest zły. Otwartym pytaniem jest natomiast: dlaczego siły dobra nie mogą mu skutecznie przeciwstawić się?

Myślę, że ów zły niewiele by wskórał, gdyby nie wywodził się z nas samych. Spójrzmy na uroczyste parady wojskowe, głównie w państwach totalitarnych, gdzie rozentuzjazmowane tłumy (innych tłumów zazwyczaj nie widać) dają wyraz przyzwoleniu na przemoc.

Byłem kiedyś na spotkaniu towarzyskim gdzie jeden z uczestników, zapalony myśliwy, barwnie opowiadał o swoich wyczynach myśliwskich. Większość osób uważnie słuchała. Na zakończenie jego opowiadań odważyłem się zauważyć, że być może dożyjemy czasu, gdy myśliwym i wędkarzom, w odróżnieniu od rzeźników i rybaków, ludzie nie zechcą podawać ręki. I rzeczywiście, człowiek ten, na pożegnanie, nie podał mi ręki.

Wiadomo, że życie w świecie fizycznym opiera się na łańcuchu pokarmowym. Nasz świat jest zorientowany na przetrwanie, nie tylko w sferze fizycznej. Dlatego lęk przed cierpieniem, przeważnie wyparty z obszaru ludzkiej samoświadomości, ale pozostający w psychice człowieka, leży u podstaw wszelkich reakcji emocjonalnych.

Istotnie, jest czego bać się. Wiedzą o tym dobrze owi psychole i nie wyobrażają sobie, aby człowiek mógł, bez załamania się, znieść zadawane mu cierpienia fizyczne, nie mówiąc już o innych mękach. Posługują się tą wiedzą na szeroką skalę. Stąd także wojny i terroryzm, ale nie tylko to. Uczucie lęku jest zwyczajnie wykorzystywane „w dobrych intencjach” przez wszelką władzę, tak świecką jak też religijną, o czym chyba nie warto w tym miejscu rozpisywać się.

Z drugiej jednak strony w przyrodzie istnieje swoisty porządek, symbioza i piękno, a wśród ludzi, ponadto - rozwój duchowy. Z pewnością nie jest to dziełem owego złego. Rośliny wydają owoce, które, prócz rozmnażania, służą także jako pożywienie dla zwierząt i ludzi (szamani, przed zrywaniem ziół leczniczych proszą ich ducha o zezwolenie). Piękno daje radość i chęć życia. Człowiek przeżywa sublimację uczuć i pragnień, która przekształca miłość egoistyczną w jednoczącą, boską miłość. Chyba jest to najważniejsza prawda, którą warto poznać.

Nawiązując natomiast do wspomnianych przez Redakcję artykułów Jerzego Kałuckiego, a także Alicji Stoger Zamojskiej Wędrówki i przekaz (NŚ nr 10/04), oraz Mellen-Thomas’a Benedict’a Światło Miłości (NŚ nr 9/03) ośmielę się zaryzykować taki oto pogląd:

Załóżmy że Duch, jako niepoznawalna przez człowieka, ponadczasowa Rzeczywistość, Absolut, poznając Siebie przyjmuje różne stany świadomości. Jednym z tych stanów może być Świadomość Boga Osobowego. Osiągnięcie tego stanu jest aktem stwórczym. Akt ten przejawia się jako „Wielki Wybuch”, tworzący przestrzeń i dający początek czasu („Wybuch” ten, postrzegany z naszej strony bytu, można uznać za nieskończenie powtarzający się). Powstaje przy tym wewnętrznie przeciwstawna, komplementarna dwójnia: Świadomość Kosmiczna i Pramateria. Świadomość Kosmiczna zachowuje ponadczasowość oraz ma zdolność jednoczenia się z Pramaterią, tworząc formy materialne, z którymi identyfikuje się, nadając im swego rodzaju ograniczoną samoświadomość. Tak powstająca materia nosi znamię czasu, przestrzeni, mnogości (!) i zmienności. Dzięki samoświadomości, która dąży do ponownego zjednoczenia się z Bogiem Osobowym – materia podlega rozwojowi. W procesie tym samoświadomość zmieniających się form materialnych uzyskuje coraz to wyższe „stopnie zagęszczenia”, przypisywane roślinom, zwierzętom i wreszcie człowiekowi. W tym układzie człowiek posiada taki najwyższy „stopień zagęszczenia” samoświadomości, że jeszcze jest zdolny „zamieszkiwać” fizyczne ciało materialne. Jest to także dla człowieka wieloinkarnacyjna szkoła prawdy. Szkołę tę będzie mógł opuścić jednocząc się później ze Świadomością Kosmiczną i z Bogiem Osobowym. W ten sposób Bóg Osobowy osiąga pełną wiedzę o Sobie, co, być może, jest celem wszelkiego przejawienia. Człowieka, który jest Jego „cząstką”, nie pozostawia jednak bez Ojcowskiej Opieki. Obdarza go „kołem ratunkowym”, jakim jest jednocząca miłość, może dla nas ważniejsza niż wszelka wiedza.

Wypada tu wspomnieć o Wielkiej Improwizacji Adama Mickiewicza, który w natchnionym porywie rozpaczy, buntu i mocy napisał (cytuję z pamięci):

Jeśli w milion ludzi krzyczących: ratunku!
Patrzysz jak w zawiłe zrównanie rachunku –
Kłamcą, kto ciebie nazwał miłością,
ty jesteś tylko mądrością
( ... )
Gdybym swą siłę i wolę wyświecił –
Może bym sto gwiazd zgasił, a nowe sto wzniecił!


A jednak Kriszna w Jodze powiedział: ... Ja mędrca nad karmą przeniosę.

Marian Wasilewski, Norwalk
[link widoczny dla zalogowanych]
2007-01-27


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Marian Wasilewski dnia Nie 15:07, 28 Sty 2007, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tomek
Forum Admin



Dołączył: 28 Sie 2005
Posty: 490
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Skąd: U.K.

PostWysłany: Nie 12:41, 28 Sty 2007    Temat postu:

Witam

W jaki sposób rozpoznać co jest droga a co jest celem ..to pytanie zadawałem już lata temu wielu osobom ,wielu wyznań , i narodowości. Nigdy nie uzyskałem odpowiedzi
Do tej pory nie wiem co jest czym . Postanowiłem wiec skrócić moje wielkie równanie do pojęć akceptowalnych. Mogę napisać iż wydaje mi Sie ,ze czasem , na bardzo ograniczony odcinek postrzegania, udaje mi się poczuć mglista zależność tych spraw ogromnych. doszedłem do wniosku ze mam z tym tylko dalsze kłopoty, problemy, natarczywe w swoim natężeniu tęsknoty wybiegające gdzieś poza znane i rozumiane prawidła.
To nie jest budujące doświadczenie, a wręcz czasami rujnujące najbliższa psychikę własną -patrząc z perspektywy otoczenia-i doprowadzające do stanu zaniechania staran na drodze zwykłych ludzkich spraw, w każdym dniu istnienia. Chce przez to powiedziec , ze ilekroć ktoś uzna iż wszystko i tak jest jednością, miłością i wzniosłym początkiem , często zaprzestaje wspierania zycia, doładowywania go, koncentrując swoje zaangażowanie na .. braku zaangażowania dla spraw- jak to nazywa- doczesnych. Cholerna pułapka , gorsza niż nihilizm. Napisano o tym w wmm. I odnalazłem znaki tych wskazówek zawarte w poematach .A przecie Stwórca zyczy sobie być poznawanym w niekończącym się procesie nauki .
Bardzo dobrze James w odpowiedziach (wywiad3) udziela wyjaśnień odnośnie protekcjonalnego odruchu wszelkich organizacji zrzeszonych pod głównym nurtem New Age.
W skrócie chodzi o skostniale nazewnictwo i grzęźniecie w systemie doznan uznawanych za najwyższe ,tym czasem człowiek nie jest w stanie odebrać Mocy Najwyższej i opisac to doznanie w zrozumiały sposób. Ja postrzegam to jako Wielkość zawarta tylko ..w symbolach jakie mogę odnaleźć w książkach malowidłach i poetycznych porównaniach dyktowanych przez Inspiracje .Nie tylko w wmm.Ale są to raczej odczucia niesprecyzowane, przebłyski pojęć.

Najbardziej znaczące dla nas są metody oparte o techniki ruchowe w nurcie muzyki z komór .W taki sposób, za pomocą tego procesu przeżywania w czasie rzeczywistym własnej ekspresji, można po czasie nabrać dystansu do poprzednich przekonań. Ale to inny dział wiec...

Marianie, cytat A. Mickiewicza jest rzeczywiście natchniony rozpaczą. Tymczasem czytam w wmm, ze Istota pojecie dobra i zła traktuje względnie obojętnie. Cos jak + i - , w budowie baterii .Nie będę się rozwodził , o tym iż to jest przejaw intelektu ,wiedzy, mądrości ale przede wszystkim kalkulacji . Czy ginie milion czy jeden człowiek i tak przesył danych
przez włókno świadomości jest podobny w rodzaju aczkolwiek może różny w treści
Wielu z nas nikle chwile kontaktu z Istota
Traktuje jako niemierzalny przywilej przebywania w obecności BOGA ,to chyba błąd, lecz nie mi to oceniać. Za mały jestem na to. Ale trzeba napisać ,ze są tez ludzie ,którzy rozpoznają ta różnice .Nie wiem czym są obdarzeni, ze wiedza od razu z czym lub kim maja do czynienia podczas stanu doświadczania obecności Istoty ale i innych..
Być może jest to owa płynna inteligencja, pozwalająca na prawidłową ocenę postrzeganej sekwencji zdarzeń, bez potrzeby doświadczania jej treści. To by jednak znaczyło ze możliwe jest uzyskania backdoor-a na scieszce "rozwoju duchowego" który niezauważalnie w pewnych miejscach, może wcale nim nie być .zastanawiajace.

To o czym usiłuje cos napisać jest tak pokrętne i mgliste iż bardzo opiera się logicznym porównaniom i swobodnej analizie a wypycha rozmyślającego w sferę górnolotnych pojęć ( miłości, doskonałości, boskiej opatrzności itd.), owych buforów bezpieczeństwa dla umysłu człowieka. Pewnie jest to potrzebne
dla kontynuowania naszego istnienia, ale może być użyte do przeniesienia całego gatunku w skondensowanej ,zunifikowanej formie kiedy nadejdzie odpowiedni czas.(skompresowanej?)

Zło- cóż ...ktoś kiedyś napisał do mnie , ze ostatecznie i tak wszyscy połączymy się kiedyś tam ze Źródłem i ze wszystko z niego się wywodzi , i to mu starczy. mi chyba tez .I tak nic mi z tego nie przychodzi prócz natrętnych mysi w stylu- czy zdążę z moim rozwojem? Mruga

Czy psychole polityczni lub inni czerpią swoja sile z własnego strachu czy z innego, tak do konca jeszcze nikt nie wie. Znamienne jest ich działanie z którego rozliczani po wielu latach przez następne pokolenia nie potrafią się w logiczny ani emocjonalny sposób wytłumaczyć. Nie mogąc dociec do korzeni psychicznych źródeł ich postępowania opracowano analize psychologicznych zachowań i dotarto do źródła zła pośredniego -człowieka.
Marianie -wmm traktują całościowo problem strachu w jednym miejscu zwalając go na karb Umysłu Genetycznego mającego zadanie zorientowania ludzkości na przetrwanie, do momentu wykształcenia wystarczająco dobrego Przewoźnika Duszy , by można rozpocząć Ewolucje ku W.Portalowi , ale na tyle jeszcze nie doskonałego by równocześnie zachodził nadal proces poznawczy Źródła na poziomie ludzkiej, co przecież jest naszym powołaniem ..nawet jak się komu to nie podoba.
Jednak w innym miejscu istnieniem Animus jako wrogosci życia -tłumaczy się istnienie filtrów zła i dobra raczej moim zdaniem powodując ptegowanie podświadomych obaw niźli odnosząc zwycięstwo z własnymi wewnętrznymi wrogami Jeszcze w innym miejscu poemat zapytuje nas -" dlaczego dałeś złapać się w pułapkę ze skrzydłami?." Jednak oliwy dolewa zawsze doskonały Neruda.

Ukończyłem Wielki Cykl. Nie było łatwo.
Czy było warto? - zobaczymy.

Pozdrawiam serdecznie
Proszę wybaczyć chaotyczny ton wypowiedzi , ograniczenia sprzetowo-czasowe;)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jabu
Gorąco dyskutujący
Gorąco dyskutujący



Dołączył: 19 Lis 2005
Posty: 161
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy

PostWysłany: Nie 20:21, 28 Sty 2007    Temat postu:

Mam wrażenie, że czytam człowieka, który doszedł do ściany. Coś podkusiło,żeby zacząć czytać, zacząć myśleć i w końcu zadawać pytania. A, nie lepiej to być prostą, bezmyślną maszyną, która rano chodzi do pracy, wraca do domku, zakłada kapcie, wyciąga piwo i jakoś przeżywa do wieczora...i tak w kółko. Zadnych pytań..ot po prostu normalna ziemska, czysto materialna egzystencja. Kto wie..może to jest najlepszy sposób na życie? Ale, dla Ciebie już nie...jak już wdepnąłeś, to nie ma powrotu. Tak, więc okazało się, że to co widzimy w lustrze, to nie my. Że jest w nas istota, która wcieliła się po to, żeby czegoś doświadczyć, że wszystko, czego doświadczamy swoimi zmysłami, to iluzja, że...że...że... Do tego momentu wszystko jest proste, ale wiedząc to, co już wiemy, nie osiągniemy spokoju. Bo nie możemy już dalej tak egzystować, bo wiemy, że jedyne, co musimy zrobić, to urzeczywistnić w sobie swoją prawdziwą naturę...Najwyższą Istotę, Boga, naturę Buddy, czy jak to nazwiemy. Potrzebna jest jakaś droga, która nas do tego zaprowadzi... I tu pojawia się ściana. Bo, gdy poszukać, to okazuje się, że ścieżek jest mnóstwo..każda najlepsza Wesoly Tylko, którą wybrać? Myślę, że prawdziwe szczęście mają ci nieliczni ludzie, którzy spotkali Istoty już zrealizowane, pod okiem których możnaby praktykować i też dojść do tego etapu, co Oni. Więc, czy ktoś z nas zna kogoś takiego? Nie. Gdyby znał, nie byłoby go na tym forum..Gdyby był kimś takim, to być może tak... Teraz powinien nastąpić moment, kiedy to oznajmia się czytelnikom: Oto ja znam metodę, którą nalezy zastosować! Nic z tego...też co rusz dochodzę do ściany. Mogę jedynie podzielić się swoimi poszukiwaniami. Po wielu próbach doszedłem do wniosku, że skoro człowiek jest de facto Bogiem, to nie pozostaje nic innego, jak STAĆ się tym Bogiem. Przykleić się do tej idei, pamiętać o tym w każdej chwili, myśleć i żyć, jak Bóg. Przestać żyć w dualizmie-ja i Bóg, tylko stać się jednym. Ta metoda jest stosowana przez hinduskich (i nie tylko) mistyków...i daje świetne efekty..już po kilku dniach są widoczne. I doszedłem do ściany. Bóg, czyli kto? Lub co? Lub jaki? Wiczicie już tą pułapkę? Należy sobie tego Boga stworzyć, jakoś wyobrazić i tego boga zrealizować. Więc z iluzji w iluzję. Co prawda jogini stosujący tą metodę mają podsunięte odpowiednie wzorce, ale jeśli już w umyśle pojawi się myśl, że to może być iluzja, metoda przestaje działać. Przynajmniej dla mnie, co nie znaczy, że nie wrócę kiedyś do tego w jakiejś innej zmodyfikowanej formie...ta metoda nazywa się w jodze medytacja z zalążkiem. Zwróciłem więc się w kierunku nietworzenia iluzji. Patańdżali w jogasutrach powiedział: joga, to brak poruszeń umysłu...cytat z pamięci. To mnie zaprowadziło do buddyzmu zen i dalej w kierunku dzokczen. Pewnie też dojdę do ściany, ale to będzie już inna, mam nadzieję, ściana i na innym poziomie. I tak w kółko, aż któregoś dnia okaże się, że całe życie szukało się tego, co się miało od początku i próbowało się zrealizować tego kim się zawsze było Wesoly
A, do tego czasu nie będę podpowiadał i udzielał rad..później też pewnie nie Wesoly
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tomek
Forum Admin



Dołączył: 28 Sie 2005
Posty: 490
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Skąd: U.K.

PostWysłany: Pon 1:03, 29 Sty 2007    Temat postu:

Świetnie . Jambu- To twój pierwszy post na forum wingmakers . Cos naprawdę musiało cie poruszyć w tym co napisałem , bo poczułeś chyba kompana w biedzie dochodzenia do ścian. Otóż może to wyglądać pozornie na slepy zaułek w jaki zabrnąłem. Pozornie. Swobodnie dziele się publicznie myślami , nie troszcząc się jakie skutki powstana za ich udziałem w ludziach je czytających. Kto chce czyta, kto nie- nie. Taak..jeszcze 2 lata temu byłem bardzo chętny do udzielania rad .ba! ,życiowych mądrości , które tak bardzo chciałem sprzedać moim …słuchaczom.Mruga Było ich sporo. Tak chętnie oddawałem swój czas i zaangażowanie w pomoc dla innych , że ..zapomniałem iż sam oczekuje pomocy ale w nieco odmiennej formie.
Wiesz … żyje się całkiem lekko dochodząc po kilka razy do ścian- bo było ich kilka, miedzy innymi buddyzm ,katolicyzm ,hare krszna team i różni podwórkowi mistrzowie ..heh że tak powiem ,- wiedząc iż jest ich znaczna ilość do obejścia przeskoczenia . Samo życie .Całkiem mądrze zorganizowane, doskonałe w swej prostocie!
Słusznie jednak zauważyłeś , że z pewnych obranych kierunków , jakby nie było powrotu. Może nie dosłownie ze nie można tego porzucić i odejść do zajęć dnia codziennego, ale zrobiwszy to pozostaje zawsze niezaspokojenie i smutek niewykorzystanych szans. Tego nie chce Ale też nie chce wielu innych rzeczy , jakich pragnąłem wcześniej.
Dziwne, im bardziej lekko z nich rezygnujesz tym łatwiej możesz je mieć . I chyba nie jest żadną sztuką odmawianie sobie tego, ale jest sztuką uczucie …pozostawienie ich samym sobie. One- rzeczy jakich pragniesz-tez maja swój jakiś tam "rodowód" …przecież pochodzą z tego samego miejsca co my ...czyż nie?


Jabu materiały jakie tu poddajemy pod tą małą dyskusje ,zawierają treści przygotowane przede wszystkim dla platformy konsumenckiej , ludzi zajmujących się na co dzień cywilizacyjnymi zabawkami itp..
Dla nich twoje opowieści o jogasutrach sa zupełnie nieprzydatne, czasem uważane za śmieszne , a w najlepszym przypadku brane sa jako historyczna spuścizna minionych epok. Ludzie tego pokroju potrzebują mitu oprawionego w niecodzienne opakowanie. Est nim właśnie siec w formie w jakiej istnieje .Co prawda wiem o grupach zapaleńców słomianych , rzucających się na warsztaty wingmakers prowadzone przez innych zapaleńców lubiących mówić do mikrofonu i brylować intelektem przed wiarą oczekującą dostąpienia obiecanych doznać " z pogranicza.." ..no już mniejsza czego , byleby coś się wydarzyło Mruga
Niestety materiały te nie sa przeznaczone dla tworzenia grup i kultywowania jako nowej wiedzy podpiętej niejako pod new age. Wręcz przeciwnie, właściwe podejście do WingMakersMaterials gwarantuje wyzbycie się wielu bzdurnych teorii i miałkich osiągnięć uważanych za ważne tylko z tego powodu , bo skoro kultywowane sa przez tyle lat to muszą być wartością sama w sobie…- ja dziękuje Są one jak skalpel ale czy wielu odważy się ciąć własne wartości?
.Pisałeś o dzok czen. Wiesz…nawet miałem okazje poznać mistrza uważanego za zrealizowana osobę . Ponoć można uzyskać schronienie pod jago wielkością i mądrością , inaczej sobie nie poradzisz, przegrasz , będziesz nadal niewolnikiem uczuc nietrwałych i lgnięcia do doczesności …wysłuchałem wykładu, zapłaciłem składkę i …tyle. Zrealizowana osobistość był łaskaw przywieść swój motocykl ..chyba ostatni model hondy cbr 1100. całkiem fajna maszyna, szybka i solidna jak schronienie , które za niewielką opłata można po inicjacji oczywiście , przyjąć .Po warsztatach medytacyjnych śmigał na nim aż miło a ludzie podziwiali jego zrealizowany kunszt…Mruga Dobrze, kończę już bo jutro start w nowy dzień i wyspać się trzeba. Seria rytów i sen.

Pozdrowienia z wysp.

ps. Marianie, czy uważasz że pisze off top? - jak tak to wyniesiemy sie gdzies indziej z tym postem Mruga


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Ryty tybetanskie Strona Główna -> Moje przemyślenia Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin