Forum     Ryty tybetanskie Strona Główna

Co to jest grzech?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Ryty tybetanskie Strona Główna -> Moje przemyślenia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Marian Wasilewski
Poszukujący Drogi
Poszukujący Drogi



Dołączył: 20 Lis 2005
Posty: 110
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: USA

PostWysłany: Pią 2:45, 16 Mar 2007    Temat postu:

Krysiaczek.

Miłość posiada moc. To jest coś innego niż siła.

Marianie, to zdanie z Twojej wypowiedzi uważam za najistotniejsze.

A co do cierpienia, z którym zmagałam sie wiele lat myślę, że wartością jest to, że istnieje możliwość wyzwalania sie z niego i że ja jestem jednym z wielu przykładów jak wiele człowiek może pokonać jeśli chce wyzwolić swojego ducha z narzuconych schematów, programów itd...

Twoje wypowiedzi spokojne, ale rzeczowe i konkretne skłaniaja do refleksji.

Serdecznie pozdrawiam.
______________________________________________

Arek.

Witajcie.
No cóż Marianie, wszyscy mamy różne zapatrywania na ten sam temat, bo każdy z nas jest inny i podlega innym wpływom. Takie jest po prostu życie.

Dlatego zauważ, że Twoja biblia nie musi być koniecznie bezkrytycznym źródłem wiedzy dla innych. Nie jest moją biblią, a ewangeliści, którzy z takim przekonaniem pisali słowa, które wypowiedział Chrystus, nie mieli z nim nawet kontaktu. Ja czerpię z wielu źródeł, od wielu osób, a najlepszą weryfikacją moich poglądów jest moje życie.

Miłość wszystko tłumaczy. Patrząc na życie przez pryzmat Miłości, grzechu nie ma, grzech po prostu znika.

Powrócę jeszcze raz do tego, że każdy z nas odbiera rzeczywistość w inny sposób, każdy ma swoją rację, a wszystkim nam chodzi o jedno, o Miłość. Dlatego próbujmy zdystansować się do siebie, do swoich odbiorów, do swoich przekonań, bo wszyscy jesteśmy wielką wartością i każde zdanie jest nauką.

Dlatego Mariuszku proszę Cię, nie denerwuj się, bo nie było zamierzeniem nikogo, a już na pewno nie Bdaja, żeby Cię dyskredytować. Ja również prosze o wybaczenie, tych , których może oburzyłem swoimi poglądami.

Przecież wszystkim nam chodzi o Miłość, więc postępujmy z Miłością, szanujmy swoje odmienności.
Bo Miłość nie ogranicza, nie krytykuje, nie osądza.
Bo Miłość buduje.

Pozdrawiam z Miłością. Arek
_____________________________________________


Krysiaczek.

Arku. Jak najbardziej każdy z nas ma własne poglądy i jak widać z dyskusji korzysta z różnych źródeł, ale w tym wszystkim ważne jest poszukiwanie prawdy i dążenie do prawdy, a więc otwartość, a nie skupianie się na jednym autorytecie. A ja czasami odnoszę wrażenie , że to co powiedział Bruse Moen to juz jest ostateczność.

A ja kierując się intuicją, do której odwoływał się Bdaj, czuję, że jeszcze niejeden autorytet padnie zanim dowiemy się prawdy.

Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie
z nadzieją na spokojna i twórczą dyskusję.
__________________________________________

Arek.

Zaczynam żałować, że w ogóle wspominałem o Moen'ie, bo widzę, że bardzo to niektórych zabolało, ale wiedzcie, że mnie nie znacie.

Robert Monroe i Bruce Moen otworzyli mi oczy na świat energii, na jej ruch, przepływ, prawa zachodzące w tym świecie. A przede wszystkim zrozumiałem dzięki nim i nie tylko dzięki nim, że miłość jest po prostu energią i to najcenniejszą, i można nauczyć się nią promieniować.
I to był ogromny skok w moim rozwoju, rozpocząwszy rozwój czakry serca zmieniłem swoje życie.
Na religii i w kościołach tego nie uczą...

W tej chwili czerpię z wielu źródeł, a są nimi również moi wspaniali przyjaciele, na których wpadłem, rozwijając w sobie miłość.
Energie podobne się przyciągają i mam na to dowody, ale to już tylko wiem ja i moi przyjaciele.
A są to z pozoru zwyczajni ludzie, ale wiedzę, mądrość i serca mają niezwyczajne !!! Tylko się cieszyć...

Ale oczywiście wszystko to może nie być prawdą, dla kogoś innego...
Podążajmy tam gdzie jest Miłość, a wszystko będzie przez nas akceptowane No to Pa .
___________________________________

Merkaba.
Strażniczka Forum

Arek napisal :
Zaczynam żałować, że w ogóle wspominałem o Moen'ie, bo widzę, że bardzo to niektórych zabolało, ale wiedzcie, że mnie nie znacie.

Arku, a ja nie zauwazylam by wspominanie Moena "kogos zabolalo".Krysia nie napisala ze to ja "boli".Dlaczego sugerujesz to w jej odpowiedzi?

Znamy Cie na tyle Arku, na ile dajesz sie nam poznac. Wiadomo, ze kontakt jedynie przez internet ogranicza nasze "poznanie sie"nawzajem.

Tu widzimy jedynie literki , widzimy usmieszki - ktore sugeruja ton naszego rozmowcy , niektorzy widza wiecej - energie osoby wysylajacej post.A niektorzy po prostu czuja intencje wyslane w poscie.

"To co dzis jest dla nas prawda - jutro moze byc jedynie iluzja , a prawda zupelnie cos innego.Ten kto dzis mysli ze ma racje - jutro moze jej nie miec..."
Jestesmy tu by wspierac sie wzajemnie , by pomagac sobie na wzajem wzrastac , przez dobre slowo , przez wspieranie na duchu , poprzez pomoc.Badzmy dobrzy dla siebie mimo tego ze mamy rozne zdania.

Traktujmy sie nawzajem lagodnie , nie wystarczy na koniec postu napisac slowko o milosci , ze ja posylamy lub w milosci pozdrawiamy.
Niech z naszych postow plynie milosc, dobro, lagodnosc, szacunek dla drugiego czlowieka. To sie czuje bez nazywania odpowiednim slowem.

Niech to forum bedzie tym, jakie bylo jego zalozenie "oaza spokoju" "kraina lagodnosci ", wszystko inne niech pozostanie za jego brama i nie ma prawa do wejscia.

A co do poznawania (na ile pozwala internet) innych forumowiczow , to mysle ze wystarczy chciec kogos poznac, porozmawiac, znalesc chwilke "naszego drogiego"czasu.

Zycze Wszystkim pokoju, spokoju, pozytywnych mysli i wiosny w sercu co wiaze sie z wielka Radoscia na kazdy dzien
_________________


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marian Wasilewski
Poszukujący Drogi
Poszukujący Drogi



Dołączył: 20 Lis 2005
Posty: 110
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: USA

PostWysłany: Pią 3:54, 16 Mar 2007    Temat postu:

Witam Wszystkich serdcznie!

Merkabo. Mam nadzieję, że dobrze rozumiem Twoje intencje. Chciałabyś, aby na Forum panował klimat, w którym dochodzi się do wzajemnego zrozumienia i porozumienia w poszukiwaniu prawdy. Ja także tego pragnę, ale czy jest to w pełni osiągalne?

Nie mam wprawy w poruszaniu się na forach, ale dziś właśnie udało mi się wejść na Forum Cheopsa i na xForum. Po kilku godzinach przeglądania postów (z różnych okresów) – byłem załamany. Przeciwstawne poglądy nie tylko nie zbliżają się do siebie, lecz przeciwnie, utwierdzają się w ich wyjściowych pozycjach. Myślę, że to nie jest przypadek, aczkolwiek wierzę, że wszyscy szczerze bronią swoich racji.

Tak naprawdę, to chodzi tylko o jedno, najistotniejsze: o etyczną postawę w życiu. O odróżnianie dobra od zła. Nie wnikając w tej chwili w zdefiniowanie tych pojęć można przyjąć, że dobro zmniejsza ludzkie cierpienie, a zło je potęguje.

Poprzednio wyraziłem już pogląd, że zło istnieje i ma naturę obiektywną, trudną do zrozumienia. Dotyka ono zarówno krzywdzonych jak i wielu krzywdzących, często nie zdających sobie z tego sprawy co czynią. Ma charakter egregoryczny, narzucony człowiekowi. Może to polegać, na przykład, na zakwestionowaniu istnienia zła. Mydli się wtedy ludziom oczy „bezwarunkową miłością”, co otwiera drogę do wszelkich nadużyć i pozbawia szans na profilaktykę przed wzrostem cierpienia. Prawdziwym krzewicielom zła bardzo zależy na tym, aby nie było ono zauważane. Dlatego wskazują na energetyczną naturę bytu, minimalizując jego etyczną stronę.

Taka ludzka postawa ma cechy iluzji hipnotycznej. Bezpośrednia deziluzja nie usuwa, lecz pogłębia ten stan, spychając umysł na myślenie para-logiczne. Podobnie dzieje się w przypadku różnych zakłóceń psychicznych. Był czas, kiedy podejrzewałem siebie o takie zakłócenia i dość długo trwało, zanim zrozumiałem o co chodzi.

Na przykład dyskutant zapytany jak by postąpił będąc świadkiem znęcania się chuliganów nad staruszką – nie odpowiada na to konkretne pytanie, lecz prawi o miłości bez ograniczeń, czy coś w tym rodzaju. Innym razem twierdzi, że wszelka ocena etyczna jest niesłuszna i powołuje się przy tym na Chrystusa. Po sprawdzeniu, że Biblia mówi inaczej – twierdzi, że czerpie swą wiedzę z innych, miarodajnych źródeł, nie wymienia ich jednak. Oczywiście nie chodzi mi o konkretną osobę, tylko o przykład reakcji na bezpośrednią deziluzję. W takich przypadkach trudno o uzgodnienie poglądów.

Jest to naturalne, że każdy idzie swoją drogą ku prawdzie, ale nie wolno podważać kardynalnych etycznych objawień Ducha, które nawet mogą wydawać się czasem relatywne. Są jednak owym cierpieniowym hamulcem, który wskazuje drogę ku prawdziwej jednoczącej, boskiej miłości. W przeciwnym razie staniemy w jednym szeregu ze zbuntowanymi aniołami.

Inną sprawą jest problem kary, którego akurat na Forach nie odnotowałem. Pojęcie kary uważam za hańbiące dla człowieka. Powinno być zastąpione troskliwą opieką nad czynnymi ofiarami zła. Wymagałoby to dogłębnych badań psychologicznych i przygotowań prawnych oraz organizacyjnych. Nadmiar tzw. moralności wywołuje zwykle gniew i chęć odwetu, co prowadzi do kolejnego cierpienia.

Przypuszczam, że może być tak:
Iskra Boża, Jaźń, mieszka w duszy każdego człowieka (czyli w jego psyche, jak mówi się w psychologii głębi). Jest jednak mocno owinięta egoistycznym kirem niewiedzy, oddzielającym ją od człowieka (od ego). Jaźń nie akceptuje zła. Dlatego ego nadaje mu pozory dobra. Dokonuje więc racjonalizacji psychicznej. Gdyby człowiek tego nie robił, szczególnie w życiu społecznym, trudno by mu było utrzymać się przy zdrowych zmysłach. Hitlerowcy mieli więc swoje, nazistowskie idee. Komuniści mają swoje, działają rzekomo dla dobra przyszłych pokoleń. Pamiętam słynną opowieść Szwarca, który będąc w szpitalu więziennym, podsłuchał rozmowę oprawców katyńskich: Przecież ktoś musi wykonać tę brudną robotę, dla dobra Związku Sowieckiego.

Myślę, Merkabo, że Forum może i powinno służyć wzajemnej wymianie poglądów, ale w niektórych przypadkach rozmowa nie wystarcza, powinna być uzupełniona przeżyciem.

Pozdrawiam, Marian
_________________________________________________________

Merkaba.
Strażniczka Forum

Marianie, chodzi mi o to by na forum panowala jako taka harmonia , by kazdy sie tu dobrze czul .Zdaje sobie z tego sprawe ze w dyskusjach dochodzi do "ostrzejszej "wymiany pogladow i czasem jest to nie uniknione .

Marian napisal :
Cytat:
Myślę, Merkabo, że Forum może i powinno służyć wzajemnej wymianie poglądów, ale w niektórych przypadkach rozmowa nie wystarcza, powinna być uzupełniona przeżyciem.

Marianie w niektorych przypadkach owszem , zobrazowac to mozna przykladem matki i dziecka , ktora chce je ochronic przed zlymi doswiadczeniami .Dziecko nie wie co znaczy "gorace" dopoki tego w jakis sposob nie pozna.
Wiec rozsadna matka bierze dziecieca raczke i w bezpiecznej odleglosci pokazuje mu czym jest cieplo ,coraz cieplej , goraco i tlumaczy jakie moze byc zagrozenie .
I w miare pojetne dziecko juz wie , matka mu pokazala , wytlumaczyla.
W innym przypadku gdy nauka nie dotrze , dziecko postanawia sprawdzic samo , oczywiscie parzy raczke.I w ten sposob tez mozna sie nauczyc.
W drugim przykladzie rozmowa nie wystarczyla - potrzebne bylo przezycie.

Jesli mozna kogos przed czyms ustrzec czy ochronic to powinno sie to moim zdaniem robic (oczywiscie nie popadajac w skrajnosc , bo to wywola zupelnie odwrotne skutki).
Zawsze mamy wolny wybor.

Jeszcze na koniec to od czego moze powinnam zaczac

Marian napisal :
Cytat:
Chciałabyś, aby na Forum panował klimat, w którym dochodzi się do wzajemnego zrozumienia i porozumienia w poszukiwaniu prawdy. Ja także tego pragnę, ale czy jest to w pełni osiągalne?

Pewnie ze bym chciala.
Ale chodzilo mi raczej o to bysmy nie zapominali o szacunku i trosce wzgledem siebie, o dobroci, o czystosci intencji czego brakuje na innych forach. By atmosfera stworzonego tu przez wszytskich "dobrego klimatu" nie zgasala. Mam nadzieje, ze nie tylko ja tego pragne ...
_________________

Krysiaczek.

Merkaba i Marian:

Ja również chcę, aby nasze forum było miejscem spokojnej i kulturalnej wymiany poglądów. Jeżeli zdarzaja sie zawirowania to trzeba je potraktować jako przejściowe z nadzieja, że ktoś od kogoś się jednak czagoś nauczył.

Nadal wierzę, że taka wymiana jest możliwa, bo jesli przestanę wierzyć to tylko pozostanie usiąć i płakać. A ja wiem, że są ludzie mądrzy. Wiem też że cały czas się uczymy i najłatwiej byłoby usiąść sobie spokojnie w domu i mieć z głowy te różne dyskusje. Wiem tez, że dzieją się rzeczy ważne i że to wszystko musi sie ścierać, aby w końcu wyłonił się klarowny obraz, krótko mówiąc aby zwyciężyło dobro.

Pozdrawiam serdecznie

P.S. Umiejętność spokojnej wymiany poglądów jest trudną sztuką. Mozna to zaobserwować wszędzie.
________________

_________________________________________________________


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marian Wasilewski
Poszukujący Drogi
Poszukujący Drogi



Dołączył: 20 Lis 2005
Posty: 110
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: USA

PostWysłany: Śro 0:59, 21 Mar 2007    Temat postu: Co to jest grzech?

Marian Wasilewski.
Mar 14, 2007

Moi Drodzy!

Jestem przekonany, że nasza dyskusja w temacie "Co to jest grzech?" jest, jak dotąd, pożyteczna dla nas wszystkich. Myślę, że zachowując kameralność naszego Forum, treść tej dyskusji warto udostępnić szerszemu gronu. Dlatgo lojalnie zawiadamiam, że część postów z moim udziałem postanowiłem zamieścić na Forum: www.wingmakers.fora.pl . Oczywiście, nie udostępnię niczyich danych osobowych. Chyba nie naruszam praw autorskich, gdyż teksty są dostępne w bazie danych. Wiem, że może to wzbudzić mieszane uczucia, ale mam nadzieję, że nie potępicie mnie za to zbyt mocno. Wszak powiedziano: prawdy nie trzyma się pod korcem.

Serdecznie pozdrawiam, Marian
__________________________________________________________

Krysiaczek.

Marianie.

Ja nie widzę problemu.
________________________________________________________

Heru

Tez nie widze problemu
________________________________________________________

Mario.

Powiem szczerze, ze mi to nie przeszkadza.
Pozdrawiam serdecznie.
_______________________________________________________

Bdaj.

Masz moja zgode na kopiowanie moich postow, bo to sa wazne sprawy

Jak piszemy na forumach publicznych to juz dajemy przyzwolenie na czytanie ...
_______________________________________________________

Marian Wasilewski.

Witam Wszystkich! Dzikuję za łagodne potraktowanie mojej niedyskrecji.

Przed podjęciem dyskusji w temacie "Co to jest grzech?" nie zagłębiłem się dość mocno w innych tematach Forum. Gdybym to uczynił - nie potraktowałbym tak serio wypowiedzi Mariusza i Arka, choć szanuję obu jako nosicieli Iskry Bożej. Dziś przeczytałem dysputę w temacie Prawda (podtemat także: Prawda) ze stycznia i lutego br. Poczułem się zbudowany odporem, jaki daliście poglądom Mariusza. Od siebie już prawie nic nie mógłbym dodać.

Chyba tylko to: Mariuszu, jak każdy z nas, jesteś nosicielem Iskry Bożej, ale jesteśmy jeszcze tylko ludźmi, a nie bogami. Jesteśmy oddzieleni od Boga zasłoną niewiedzy. Naszym tu zadaniem jest poznać prawdę o sobie, która nas wyzwoli od konieczności inkarnacji w świecie fizycznym (patrz Ewangelia Jana 8/32).
Piszesz w podtemacie Prawda z dnia 27 stycznia br.:

Jeżeli pomożemy maltretowanemu, to nic to nie zmieni, ponieważ to sobie zaplanował. A za dwa tygodnie ponownie będzie musiał tego doświadczyć, bo nie doświadczył tego teraz (przez naszą ingerencję).

A skąd wiesz, że to właśnie zaplanował? Może to być najwyżej Twoje przekonanie, ale nie wiedza. Czy nie przyszło Ci na myśl, że ten "teatr" z maltretowaniem został przywołany specjalnie dla Ciebie, żebyś nauczył się współczucia, miłosierdzia i pomocy cierpiącemu? Wiele takich przykładów podawał zarówno Robert Monroe (np. jego przygoda z pilotażem i lądowaniem na dachu) jak i Carlos Castaneda (przygoda z młodzieńcem, umierającym na ławce w parku). Czyżbyś stawiał siebie ponad to i uważał, że Ciebie ta nauka już nie dotyczy?

Powiem szczerze, Mariuszu (mówię to po raz trzeci). Darzę Cię miłością, jesteś przecież nosicielem Iskry Bożej i najwidoczniej taką obrałeś drogę, ale nie chciałbym być w Twojej skórze.

Serdecznie Wszystkich pozdrawiam, Marian
__________________________________________________________

Mariusz S.
Wysłany: Mar 19, 2007

Witajcie w Miłości !!!

Marianie napisałeś:

Jak każdy z nas, jesteś nosicielem Iskry Bożej, ale jesteśmy jeszcze tylko ludźmi, a nie bogami. Jesteśmy oddzieleni od Boga zasłoną niewiedzy. Naszym tu zadaniem jest poznać prawdę o sobie, która nas wyzwoli od konieczności inkarnacji w świecie fizycznym (patrz Ewangelia Jana 8/32).
Piszesz w podtemacie Prawda z dnia 27 stycznia br.:

"Jeżeli pomożemy maltretowanemu, to nic to nie zmieni, ponieważ to sobie zaplanował. A za dwa tygodnie ponownie będzie musiał tego doświadczyć, bo nie doświadczył tego teraz (przez naszą ingerencję)".

A skąd wiesz, że to właśnie zaplanował? Może to być najwyżej Twoje przekonanie, ale nie wiedza. Czy nie przyszło Ci na myśl, że ten "teatr" z maltretowaniem został przywołany specjalnie dla Ciebie, żebyś nauczył się współczucia, miłosierdzia i pomocy cierpiącemu? Wiele takich przykładów podawał zarówno Robert Monroe (np. jego przygoda z pilotażem i lądowaniem na dachu) jak i Carlos Castaneda (przygoda z młodzieńcem, umierającym na ławce w parku). Czyżbyś stawiał siebie ponad to i uważał, że Ciebie ta nauka już nie dotyczy?

Powiem szczerze, Mariuszu (mówię to po raz trzeci). Darzę Cię miłością, jesteś przecież nosicielem Iskry Bożej i najwidoczniej taką obrałeś drogę, ale nie chciałbym być w Twojej skórze
.

1. Moje zdanie co do Naszej Boskości wynika z głębokich przemyśleń nt stwórczej energii, której kreacje jakiekolwiek by nie były, są nią samą i żadna zasłona niewiedzy nie oddziela nas od niej. To, że nie możemy tego zrozumieć i musimy umniejszać siebie, żebyśmy mogli zrozumieć sens naszego bycia, nasze źródło pochodzenia, pozorny bezsens świata wokół nas, jest tylko potwierdzeniem istnienia na Ziemi takiej mnogości nurtów wyznaniowych.

2. Z "poznaniem prawdy o sobie" zgadzam się absolutnie. Jeśli chodzi o Ewangelię to, nie rozczytuję się w niej, bo (dla mnie) jest przesycona mnogością nieprawdziwych wtrętów, poprawek, korekt, które są/były niezmiernie korzystne dla pewnej grupy ludzi robiących pieniądze i przez to, żródło to jest niemiarodajne. W innym temacie naszych dyskusji przytoczyłeś fragmenty Ewangelii dotyczące złoczyńców. Nie skomentowałem tych przytoczeń, albowiem większość z nich dla mnie ukazuje Boga mściwego, niemiłościwego, wymagającego, kierującego, oceniającego itd. Właśnie dzięki takim tekstom za młodu stałem się ateistą.

3. Kwestia karmicznych planów i przedwcieleniowych zobowiązań jest osobistą sprawą każdej istoty i ja nie mam nic do tego.
"Skąd wiem, że to zaplanował" - to oczywiste, że nie ma przypadków i to co się dzieje, miało się stać. Stąd wiem.
Dyskusje jakie toczyłem z forumowiczami na ten temat są czysto teoretyczne i nie przedstawiają mojego zachowania w takich przypadkach. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że to co widzę na ścieżce życia, jest moim planem, moją lekcją i patrząc na bitego i bijącego to ja przerabiam swój plan. Tak, zdaję sobie z tego sprawę.
Jeśłi już przytyaczasz Roberta A. Monroe'a to trzeba abyś w tym miejscu też napisał o Inspekach i trzech krótkich historiach, jakie dali Robertowi do przerobienia z jego psem "parowcem". Tak dla równowagi w tej sprawie

4. Widzę, że postrzegasz mnie jako diabła wcielonego i jesteś wdzięczny swojemu Bogu, że kroczysz tą właściwą ścieżką. Wiesz także, że Twój Bóg mi dopiecze w swoim czasie. Kochasz mnie dlatego, że noszę w sobie Iskrę Bożą.

Jeżeli miałbym być stworzony przez Twojego Boga natychmiast napisałbym podanie o wieczne unicestwienie.
Ja Cię nie kocham, dlatego, że nosisz w sobie Iskrę Bożą. Ja Cię kocham dlatego bo Jesteś.

Z tego co piszesz wychodzi także, że jestem czarną owcą w stadzie forumowiczów. Piszesz, że forumowicze dali odpór moim poglądom i jesteś z tego dumny. Troszkę wcześniej, przy wypowiedzi Bdaj'a prosiłem o wypowiedzenie się forumowiczów, czy mają ochotę mnie tolerować. Poza Merkabą nikt się nie odezwał. Świadczy to o tym, że męczę 21 osób.

Będę śledził jeszcze ten temat i odejdę. Nie chcę nic Wam mącić i do niczego przekonywać. Macie prawo być sobą i to jest piękne.

Pozdrawiam w Miłości !!!
_______________________________________________________

Arek.

Mariusz.
Ja też czuję się wyróżniony, ale nigdzie sie nie wybieram.

Zobaczysz, jeszcze przyjdzie taki czas...

"Niechaj ci, którzy mają uszy, słuchają. Albowiem powiadam ci: we wszelkich ludzkich relacjach, gdy dochodzi do sytuacji krytycznej, pozostaje jedno jedyne pytanie:

Jak postąpiłaby teraz miłość?

Nic innego nie ma znaczenia, nic innego dla duszy się nie liczy. "
________________________________________________________

Krzysiek.

Wychodzi na to, że każdy z nas musi przejść własną, czasem długą i wyboistą drogę do poznania ostatecznej prawdy. I chyba nie zawsze rady tych, którzy - jak nam się (i im) wydaje - zaszli już bardzo daleko nam odpowiadają i stają się wyraźnym drogowskazem.

Mam wrażenie, że każdemu z nas pisany inny scenariusz do przejścia na tej drodze. Być może mnie przypadła np. rola samarytanina, który zbliża się do doskonałości poprzez udzielanie pomocy pokrzywdzonym. A jeśli jej nie udzielę, to jak przekonuje Redfield, przyjdzie mi "tu" wrócić i przerobić jeszcze raz swoje doświadczenie.

I dlatego chyba wizje Mariusza - w Jego przekonaniu jedynie słuszne - nie muszą tu każdemu "pasować". Ale są zgodne z Jego scenariuszem, więc ma prawo o nich mówić. Z tym, że ja mam prawo mieć zupełnie odrębne zdanie. A ta wolnośc, to jest podstawa szczęścia.

Pozdrawiam wszystkich w miłości, cokolwiek to dla każdego znaczy i jakkolwiek się objawia.
_________________________________________________________

Marian Wasilewski.

Mariuszu! Nie chcę się powtarzać, więc nie będę rozwijał tematu. Mam nadzieję, że na Forum nikomu nie przeszkadzasz. Wprawdzie nie zgadzam się z Twoimi poglądami i cieszę się jeśli inni są podobnego zdania, lecz odmienne zdania skłaniają do refleksji. Gdybyś jednak cierpiał, czego Ci nie życzę - z pewnością przyszedłbym Ci z maksymalną pomocą, bez względu na Iskrę Bożą.

Nie przeczę, że jednocząca miłość jest energią, ale jest to energia żywa i dobra. Nie krzywdzi i nie jest obojętna na krzywdę. Nie pochodzi tylko z przemyśleń, lecz z serca. Marian
_________________________________________________________

Krysiaczek.

Krzysiek i Marian.

Podpisuję się pod tym co napisaliście.

Dodam tylko od siebie, że życzę sobie, abym zasługiwała na miano człowieka, który został stworzony na obraz i podobieństwo Boga. Bo jest jeden Bóg, kim więc są Ci, którzy sie za niego podają?

Jest to ostatnie zdanie wypowiedziane przeze mnie w tej dyskusji, ponieważ dalszą dyskusję uważam za jałową. Coś na zasadzie rozmowy głodnego z najedzonym.

ŚWIATŁO I MIŁOŚĆ DLA WSZYSTKICH


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zeta
Obserwator
Obserwator



Dołączył: 23 Paź 2005
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kraków

PostWysłany: Nie 14:50, 25 Mar 2007    Temat postu: co to jest grzech

Witam Marianie i pozostali dyskutanci .
Ponieważ ów zeta to zaszłość mody na jaką trafiłem na poprzednim forum czuję się w obowiązku choćby zdawkowo przedstawić .
Mam na imię Marek 55 lat , mieszkam w Krakowie.
Do zabrania głosu skłoniło mnie Twe stwierdzenie ,że obalanie argumentu w oparciu o to samo żródło ma nikłe nadzieje uzyskania zamierzonego efektu .
Pragnę wyrazić swoje rozumienie w temacie rozdzielenie ducha na kosmiczną świadomość i energię jako genezę grzechu pierworodnego oraz własne wyobrażenie w temacie pochodzenia miłości.
Zacznę od miłości . Miłośc - przenikającą cały wszechświat widzę jako konsekwencję owego pierwotnego rozdzielenia .Wiążę jej zaistnienie z tym podziałem. Traktuję iż spełnia ona rolę energetycznej zwory między duchem a energią – w tym znaczeniu dopatruję się jej uniwersalnej roli koordynującej taniec życia ducha z materią – właściwy wektor ewolucji Wszechświata.
Założenie że w krecji wszechświata z samego siebie Absolut dopuścił zaistnienie czegoś czego sam nie mógłby pochwalić –wydaje mi się trochę ryzykowne, gdyż prawdziwość tego stawiała by pod znakiem zapytania –doskonałość samego Absolutu.
Wydaje mi się ,że stwierdzenie o grzechu pierworodnym jest nam przekazane przez byty starsze od nas w istnieniu jednak nie sięga to pojęcie aż dni narodzin Wszechświata.
Znów dzieląc się jedynie własnym przemyśleniem noszę przekonanie iż pojęcie grzechu zarówno pierworodnego jak i ogólnie zostało powołane do życia na użytek takiego raczkującego w świadomości gatunku jak nasz i nie jest obowiązującym terminem we wszystkich poziomach istnienia we Wszechświecie.
Generalnie genezę grzechu i cierpienia, upatruję w niewiedzy płynącej z oddzielenia od Źródła i traktuję je jako naturalny produkt owego samodzielnego istnienia.
Czynnikiem tonującym ekstrema tych dwóch składowych naszego istnienia jest owa miłość , będąca zarówno w nas jak i otaczająca nas zewsząd .Ona wymusza w nas przyjmowanie kierunku na uporządkowanie naszych potencjałów co potocznie zwiemy kierunkiem na rozwój duchowy , niesie w sobie również informacje katalizujące naszą emocjonalno-intelektualną ewolucję .
To tyle w tym temacie co na dzień dzisiejszy udało mi się z własnych odczuć przełożyć na słowa.

pozdrawiam

marek


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Malgosia W.
Obserwator
Obserwator



Dołączył: 06 Lut 2007
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 17:26, 25 Mar 2007    Temat postu:

Czym jest grzech?
Grzech jest szaleństwem. Jest to środek za pomoca którego, umysł jest doprowadzony do obłedu i usiłuje dopuścić do tego, aby złudzenia zajęły miejsce prawdy. Widzi on złudzenia tam gdzie powinna być prawda i gdzie w rzeczywistości ona jest.Grzech jest dowodem wszelkich złudzeń, które reprezentują wyimaginowane rzeczy wypływając z nieprawdziwych myśli. Są ona "dowodem" na to, że to co nierzeczywiste staje się "rzeczywiste". "Grzech udowadnia", że Syn Boga jest zły, że bezczasowość musi mieć koniec, wieczne życie musi umrzeć a sam Bóg utracił Syna, którego kocha i dopełnia go zło. Sny szaleńca są przerażające , a grzech naprawdę wydaje sie przerażać. To co dostrzega grzech jest tylko dziecinną gra. Syn Boga może bawic się ,że został ciałem, które popada ofiara zła i winy, a jego krótkie zycie kończy się śmiercią.Jednak cały czas jego Ojciec rozświetla go i kocha Wieczna Miłością, którą jego wymysły nie mogą zmienić.
Jak długo Synu Boga będziesz się bawił w grzech? Czy nie powinieneś odłożyc te dziecinne niebezpieczne zabaweki?Jak prędko bedziesz gotowy wrócic do domu? Może dzisiaj. Nie ma grzechu, Stworzenie pozostaje niezmienione. Czy chcesz powstrzymywać jeszcze swój powrót do Nieba?

Czym jest wybaczenie?

Wybaczenie rozpoznaje, że to co sądziłeś, iż zrobił ci ktoś inny (Twój brat) nigdy nie istniało. Wybaczenie nie jest darowaniem grzechów i przez to czynieniem ich prawdziwymi.
Wybaczenie widzi, że grzechu nigdy nie było. I z tego punktu widzenia wszystkie twoje „grzechy” są wybaczone.
Czym jest grzech jak nie fałszywym wyobrażeniem tego, kim jesteś ty. Wybaczenie po prostu widzi fałszywość tego wyobrażenia i dlatego też je uwalnia.
A kim jesteś ty? stworzeniem Boga doskonałym .

Czym jest myśl nie wybaczająca? "grzech"

Myśl nie wybaczająca jest tą myślą, która osądza i osądu tego nie podda w wątpliwość mimo, że nie jest on prawdziwy. Umysł jest zamknięty i nie zostanie uwolniony. Myśl ta ukrywa coraz bardziej swoje spaczenia aż staja się one niewidoczne.
Myśl nie wybaczająca czyni wiele rzeczy. W szalonym działaniu podąża za swoim celem przekręcając to i wyrywając to, co widzi jako przeszkodę na obranej drodze. Podejmuje swoje szaleńcze próby rozbicia rzeczywistości nie troszcząc się o nic, co wydaje się być sprzeczne z jej punktem widzenia.

Czym jest wybaczenie?
Wybaczenie jest wyciszeniem i spokojnym nie robieniem niczego. Wybaczenie po prostu patrzy , czeka i nie osądza. Nie uraża ona żadnego aspektu rzeczywistości.
Ten kto nie chce wybaczać musi osądzać, albowiem musi tłumaczyć swoje niepowodzenie w wybaczaniu.
Ten jednak kto chce wybaczyć sobie, musi witać prawdę dokładnie taką jaka jest.

Czym jest wybaczenie?
Wybaczać to po prostu pamiętać tylko kochające myśli, które dawałeś w przeszłości i które były dane tobie.

„ czy możesz sobie wyobrazić, jak pięknie będą wyglądać dla ciebie ci, którym przebaczyłeś?. W żadnej fantazji nigdy nie widziałeś czegoś piękniejszego. Nic co widzisz tutaj we śnie czy na jawie, nie dorównuje tej cudowności. Nic, co pamiętasz a co sprawiało, że twoje serce śpiewało z radości, nie przyniosło ci nawet małej cząstki tego szczęścia, jakie przyniesie ci całkowite wybaczenie. To piękno nie będzie fantazją, Jest ono rzeczywistym światem czystym, jasnymi nowym , gdzie wszystko błyszczy w jasnym słońcu. Nic nie jest ukryte bo wszystko zostało przebaczone. Most pomiędzy tym światem a światem rzeczywistym jest tak mały i łatwy do przejścia, że nie mógłbyś uwierzyć, że jest to miejsce spotkania tak różnych światów. Ten most jest najbardziej ugruntowaną rzeczą, jaka w ogóle dosięga tego świata. Jeden mały krok, jest potężnym krokiem od czasu ku wieczności od wszelkiej brzydoty do piękna, które oczaruje cię i które nigdy nie będzie zadziwiać cię swą doskonałością.”



Posłuchaj tego ...............

Gwiazdy znikną i zniknie też słońce, które ukazuje światu piękno. Postrzeganie będzie bez znaczenia, gdy zostanie doprowadzone do doskonałości. Nic w ogóle nie będzie się zmieniało, żadne przemieszczenia ani zaćmienia, żadne różnice ani odchylenia, które uczyniły postrzeganie możliwym nie będą już występować. Postrzeganie rzeczywistego świata będzie tak krótkie ,że ledwie będziesz miał czas podziękować Bogu za nie. Albowiem Bóg podejmie ostatni krok, osiągniesz rzeczywisty świat i znikniesz w Sercu Boga.

Dziękuje za to światło


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marzena
Czytelnik
Czytelnik



Dołączył: 04 Sie 2006
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 22:40, 25 Mar 2007    Temat postu:

Kiedy pomyslalam przed chwila o pojeciu "grzech" to w mojej glowie pojawily sie mysli: "oddzielenie, wiara w oddzielenie".
Adam i Ewa uwierzyli, ze jesli cos zrobia, co w danym momencie bylo dla nich "niewlasciwe" to zostana oddzieleni od Stworcy, uwierzyli w to i poniewaz byli stworzeni na obraz i podobienstwo Boga, czyli byli juz stworcami swojej rzeczywistosci to stalo sie tak, jak uwierzyli, zostali wypedzeni z raju...
Jestesmy kreatorami , kiedy w to wierzymy, to mamy te moc , stwarzamy wlasne swiaty , wierzac w jednosc z Bogiem sluchamy wnetrza , w ktorym jestesmy z Nim zjednoczeni, wypelniamy jego wole , (ktora jest jednoczesnie nasza wola, jako, ze jestesmy z Nim Jednym) to co z wnetrza uslyszymy , a nawet sie nie wsluchujac wierzac w lacznosc z Nim stwarzamy co chcemy, on juz wszystko nam dal; pole morfogenetyczne zawiera w sobie wszystkie mozliwosci , jest tam wszystko a my poprzez swoja wiare, dolaczajac do tego milosc, ktora jest lacznikiem ze Stworca tworzymy swiat...
Kiedy wierzymy w oddzielenie -cierpimy, mamy wrazenie, ze to, co sie dzieje jest poza naszym wplywem, szukamy kogos , lub czegos, co byloby za to winne, z niczym nie wspolgramy, bo wtedy brakuje w nas milosci- tego czynnika, ktory laczy nas z Nim. To, co czujemy w takim przypadku to oddzielenie, wszystko i wszyscy wydaja sie nam wrodzy, oddzielni, bo tylko milosc spaja.
Ale oddzielenie to iluzja , tak jak i pojecie "grzech " to iluzja, bo tak naprawde nie ma oddzielenia, jest tylko lacznosc, odczucie oddzielenia, zapomnienie , niewiara w lacznosc to tylko wybor jak kazdy inny, wybor innych odczuc , tych iluzyjnych aby mozna bylo poprzez iluzje dotrzec do prawdy,czlowiek cierpiacy szarpie sie, szuka wyjscia , nameczywszy sie juz i napawawszy sie juz oddzieleniem w koncu usiadzie spokojnie pod drzewem i zrozumie, ze nigdy oddzielony nie byl, a to zazwyczaj juz nie w fizycznym zyciu... .
Namaste.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marian Wasilewski
Poszukujący Drogi
Poszukujący Drogi



Dołączył: 20 Lis 2005
Posty: 110
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: USA

PostWysłany: Śro 7:22, 28 Mar 2007    Temat postu: Co to jest grzech?

Witajcie Drodzy!

Marku.

Myślę, że dobrze się rozumiemy w poglądzie na zjawisko grzechu. Ja bym najchętniej nie używał słowa „grzech”, gdyż jest ono narzędziem Hierarchii Religijnej, służącym sterowaniu rozwojem gatunku poprzez wykorzystanie wrodzonego lęku. Mówiłbym natomiast o binarnej polaryzacji, która dokonuje się w procesie przejawienia Wszechświata. Świadomość Kosmiczna i Pramateria-Energia są ową pierwotną, wzajemnie przeciwstawną Dwójnią. W interakcji tych dwóch kategorii istnienia tworzą się formy materialne, obdarzone twórczą samoświadomością (samoświadomością nazywam Świadomość, która jest w mniejszym lub większym stopniu „otulona” niewiedzą właściwą dla formy materialnej).

Samoświadomość form materialnych dąży do ponownego zjednoczenia ze Świadomością Kosmiczną. Ten impuls można by nazwać jednoczącą miłością. Musi on jednak pokonać bezwładnościowy opór form materialnych. Jeżeli opór ten nazwiemy egotyczną miłością form – to mamy do czynienia ze ścieraniem się dwóch mocy (w akcji i reakcji), które przejawiają się w całym procesie ewolucji form materialnych. Ostatecznym celem jest zjednoczenie samoświadomości form materialnych ze Świadomością Kosmiczną, będącą świadomością Boga Osobowego, którego materialnym ciałem jest Wszechświat.
Przejawienie Wszechświata nie musi naruszać Absolutowi Jego "substancjalnej, żywej, czystej świadomości". Jest sposobem Jego samopoznania.

Małgosiu.

Piszesz: Grzech jest szaleństwem. Jest to środek, za pomocą którego, umysł jest doprowadzony do obłędu i usiłuje dopuścić do tego, aby złudzenia zajęły miejsce prawdy.

Zgadzam się z tym Twoim cytatem, chociaż podchodzę do tej sprawy mniej emocjonalnie. Widzisz zło i zakłamanie, ale skąd ono się bierze? Rozumiem także i podzielam Twój pogląd odnośnie do wybaczania. Mam jednak pytania.

Powiedz, jaka jest Twoja postawa w życiu codziennym? Jak reagujesz na ludzkie cierpienie? Czy uważasz, że są to sprawy karmiczne i nic Ci do tego? Jeżeli już wszystko wszystkim wybaczyłaś i masz w sercu tę radość płynącą z wybaczenia, to czy nie zakłóci tego radosnego pokoju fakt, jeśli kiedyś nie pomogłaś cierpiącemu, bo przecież taka jest jego karma, a w ogóle to cierpienia nie ma? Co to jest owa miłość Boga, czy jej praktycznym wyrazem nie jest dobroć okazywana innym?

Może te pytania uznasz za krzywdzące, ale wiele o tych sprawach myślałem i w moich postach, także na tym Forum, znajdziesz mój pogląd. Chętnie też o tym podyskutuję.

Marzeno.

Ładnie to ujęłaś. Chciałbym tu dodać jeszcze, że egoizm człowieka, a właściwie egotyczna postawa jest także cechą boską. I człowiek, dokonując sublimacji miłości egoistycznej w jednoczącą miłość boską, osiągnie zjednoczenie z egotyzmem Boga Osobowego.

Dziękuję za dotychczasowy udział w dyskusji i bardzo serdecznie Wszystkich pozdrawiam. Marian


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
To_masz_tu
Poszukujący
Poszukujący



Dołączył: 25 Wrz 2005
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy

PostWysłany: Sob 13:51, 31 Mar 2007    Temat postu:

Witam wszystkich czytających
Piszecie dużo o miłości . Każdy z was robi to w taki sposób jak pojmuje ową miłość i owe zło o którym wspominacie. Jestem raczej zwolennikiem doświadczenia, odczucia i zrozumienia., niż dysput mających na celu przekonanie kogoś o słuszności swojego zdania.
Przytoczę jeden taki przykład. Kiedyś dane mi było odczuć, doświadczyć i poznać myśli drugiej osoby która rozpaczała po stracie swojej matki. Powiem tak, siła rozpaczy tej osoby, jej natężenie były powalające. To tej pory uważałem się za twardego faceta ale powiem wam że na dłuższa metę nie wytrzymał bym natężenia tego typu rozpaczy. To doświadczenie przekonało mnie, że możemy mówić godzinami o naszych odczuciach i poglądach i nie zrozumiemy się do końca. Nie zrozumiemy co myśli i czuje ta druga osoba. Wynika to z nieprecyzyjności naszego języka. Używamy tych samych terminów, słów i określeń. Jednak pomimo ich oczywistości każdy podkłada pod nie myśli i uczucia z własnego doświadczenia. A doświadczenia każdego z nas są inne. Dlatego dopóki nie poznamy myśli i nie odczujemy tego co czuje druga osoba to nie zrozumiemy jej.

Ale wracając do miłości. Wyobraźcie sobie Miłość tak wielką która dopuszcza i wybacza wszystko. Miłość która daje nam wolną wolę. Wolną wolę do czynienia wszystkiego, łącznie z ze złem i zadawaniem cierpienia innym. Czy taka Miłość nie stworzyła by świata podobnego do naszego. Abyśmy tu mogli doświadczać wszystkiego, czego tylko zapragniemy. Oczywiście zanim tu przyjdziemy zgodnie z wolną wolą wyrażamy na to naszą zgodę. Dotyczy to zarówno krzywdzonych jak i krzywdzących. Kochających, kochanych i porzuconych. Tych którzy doświadczają tych uczuć i tych którzy tylko chcą tego doświadczyć. Temat jest szeroki jak życie.

Świat z którego jak odchodzimy to budzimy się jak ze snu. Raz ten sen jest koszmarem, innym ranem przyjemnym wspomnieniem które chcieli byśmy aby trwało nadal.

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marian Wasilewski
Poszukujący Drogi
Poszukujący Drogi



Dołączył: 20 Lis 2005
Posty: 110
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: USA

PostWysłany: Wto 22:35, 03 Kwi 2007    Temat postu: Co to jest grzech?

Witaj Tomaszu!

Jestem przejęty tym co piszesz o swoich doświadczeniach związanych z przesłuchiwaniem muzyki. Uważam, że masz wspaniałe przeżycia i dzięki Ci, że dzielisz się nimi. A teraz wspominasz także o swoim doświadczaniu uczuć innych osób. Piszesz, że język jest narzędziem nieprecyzyjnym.

Wszystko to znajduje potwierdzenie w moich przeżyciach, dlatego jestem na to otwarty. Uważam, że świat uczuć jest związany z życiem, natomiast język jest głównie ograniczonym narzędziem komunikacji społecznej. Językiem może posługiwać się nawet automat. W tym ujęciu jest jakby czymś martwym.

Mówi się czasem, że język pełni służalczą rolę w odniesieniu do świata uczuć i emocji. Słowa powstają tak, aby chroniły ludzkie ego, umożliwiając wytłumaczenie przed sobą własnego postępowania. Poza tym język posiada „dwie warstwy” leksykalne. Warstwę płytką, zrozumiałą dla każdego, i warstwę głęboką, gdzie niektóre słowa są zrozumiałe, i to często w różnym stopniu, tylko dla tych, którzy ich doświadczyli. Na przykład słowo grypa inaczej rozumie człowiek, który ją przeżył niż ten, który nigdy na grypę nie chorował i nie miał z nią do czynienia. Podobnie jest z opisanym przez Ciebie uczuciem rozpaczy.

O miłości piszesz: Wyobraźcie sobie Miłość tak wielką która dopuszcza i wybacza wszystko. Miłość która daje nam wolną wolę. Wolną wolę do czynienia wszystkiego, łącznie ze złem i zadawaniem cierpienia innym. Czy taka Miłość nie stworzyłaby świata podobnego do naszego?

Pojmuję Ciebie, ale ja tę sprawę odczuwam i widzę nieco inaczej. Mój Bóg jest Bogiem Osobowym. Jest przejawieniem Absolutu, który za Jego pośrednictwem doświadcza Siebie. Człowiek jest osobą, podobnie jak Bóg. Kosmiczna Świadomość Boga została uwięziona w mnogich materialnych formach, także ludzkich. Ma ona jednak Moc i intencję wyzwolenia z tych form. Moc ta jest ową wielką Miłością, o której piszesz. Nazywam ją jednoczącą miłością boską. Musi ona jednak uwzglęniać egoistyczną, "bezwładnościową" moc form materialnych, w tym egotyczną miłość uwarunkowaną niewiedzą każdego z nas.

Poznanie Prawdy jest boską wskazówką jak tę niewiedzę pokonać. Stąd pojawia się pojęcie dobra i zła. Zło jest przyczyną niechcianego cierpienia, tworzy je i powiększa, a dobro je usuwa. Nie chodzi tu o stosowanie przemocy i kary wobec zła. Prowadzi to bowiem do jego eskalacji i powoduje nowe zło. Niezbędne jest jednak nazwanie tryumfującego zła po imieniu i troskliwa profilaktyka, także w stosunku do osób powodujących cierpienie. Stąd ewangeliczne wezwanie: Prawda was wyzwoli i Miłujcie waszych nieprzyjaciół.

Zdaję sobie sprawę z tego, że przedstawione tu procesy kosmologiczne nie są dostępne dla intelektu, gdyż chodzi o zdarzenia przebiegające „poza czasem”. Nie da się tu zastosować słów przed i po. Jednak wyobraźnia poparta intuicją dopuszcza możliwość istnienia takich procesów. Szerzej wypowiadam się o tym w innych miejscach.

Bardzo serdecznie Cię pozdrawiam, Tomaszu, i oczekuję na dalsze, dla mnie bardzo rewelacyjne Twoje wypowiedzi. Marian


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
To_masz_tu
Poszukujący
Poszukujący



Dołączył: 25 Wrz 2005
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy

PostWysłany: Śro 14:36, 04 Kwi 2007    Temat postu:

Witaj Marianie

Piszesz cyt: „. Na przykład słowo grypa inaczej rozumie człowiek, który ją przeżył niż ten, który nigdy na grypę nie chorował i nie miał z nią do czynienia. Podobnie jest z opisanym przez Ciebie uczuciem rozpaczy. „

Ja poszedł bym dalej. Weźmy dwie osoby które chorowały na ową grypę. Jednak pomimo tych samych objawów przebieg tej choroby był dla każdej inny. Każdy z nas posiada inne ciało i jest zbiorem innych energii. Inaczej odczuwamy ból, inaczej odczuwamy gorączkę i inne dolegliwości pomimo zewnętrznych podobieństw. Dlatego dwie osoby, pomimo że doświadczyły tego samego inaczej to przeżywały i inne mają w związku z tym doświadczenia. Dlatego rozmawiając o tej samej chorobie którą przeszły będą miały na myśli zupełnie innego doświadczenia i odczucia. Dlatego też, jeżeli bezpośrednio nie odczujemy tego, nie doświadczymy co czuje druga osoba nie zrozumiemy tego. To właśnie miałem na myśli pisząc o swoich doświadczeniach

Piszesz Marianie dalej cyt:” . Mój Bóg jest Bogiem Osobowym. Jest przejawieniem Absolutu, który za Jego pośrednictwem doświadcza Siebie”

Ja bym tak nie ograniczał tej Nieograniczonej Energii lub Istoty jak kto woli. Ale jest to sprawa naszych indywidualnych wyobrażeń o Nim. Ludzie od wieków toczą o Nim dyskusje i spory nie starając się z Nim zjednoczyć i poprzez to Go poznać.

Ale przyznam że tego zdania nie rozumiem cyt.” Kosmiczna Świadomość Boga została uwięziona w mnogich materialnych formach, także ludzkich. Ma ona jednak Moc i intencję wyzwolenia z tych form: „

Kto ją tam uwięził? Kto ma taką siłę sprawczą? I po co ma się wyzwalać? Chyba że użyłeś tych poetyckich słów jako przenośni.
Ja widzę człowieka jako instrument przez który moje prawdziwe Ja doświadcza i poznaje ten świat materialny. Moje prawdziwe Ja chce poznać to życie we wszystkich możliwych jego barwach i odcieniach łącznie z cierpieniem, radością, miłością , smutkiem. itp. itd. Dlatego przychodzę tu wielokrotnie w różnych ciałach i pełnię różne role. Robię to dobrowolnie i na własne życzenie.
Być może piszemy o tym samym, ale każdy z nas używa innych określeń. Pod którymi rozumiemy co innego. Stąd właśnie, biorą się różnice zdań i dyskusje, nieraz nawet spory.
Najlepiej było by zdefiniować na początku pewne pojęcia, aby każdy wiedział co należy pod nimi rozumieć.
Ale dojdziemy do problemu wspomnianej na początku grypy. Zdefiniujemy ją na przykład poprzez określenie jej objawów, takich jak bóle głowy, gorączka itp. itd. Będziemy mówić niby o tym samym, co wydaje się oczywiste. Ale każdy, kto przeszedł grypę będzie to doświadczenie pamiętał inaczej bo inaczej to odczuwał. Inny był rodzaj bólu jego natężenie i rozmiar. Inaczej odczuwał gorączkę i inne dolegliwości.
Dlatego też uważam, że lepsze jest 5 min doświadczenia czegoś niż godziny gadania o nim.

Pozdrawiam serdecznie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Krysiaczek
Obserwator
Obserwator



Dołączył: 26 Mar 2007
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska

PostWysłany: Czw 15:55, 05 Kwi 2007    Temat postu:

Witam

A ja uważam , że potrzebne jest jedno i drugie. Ważne są doświadczenia, ale wazne jest mówienie o nich, rozmowa, wymiana doświadczeń, bo w ten sposób też sie uczymy. Czasem istnieje potrzeba powiedzenia o czymś po to, żeby ktos inny nie myslał , że nic nie wiem, nic nie rozumiem. Czym innym jest rozmowa i dzielenie sie doświadczeniami, a czym innym gadanie, paplanina.

Jeżeli ktoś opowie mi o grypie którą przeszedł np. zołądkowej czy jelitowej to jak mnie dopadnie to będę wiedziała, że trzeba wziąć Smectę a nie krople żoładkowe, które nic mi nie pomogą. We wszystkim jednak pożadany jest umiar.

Serdecznie pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
AMir
Poszukujący Drogi
Poszukujący Drogi



Dołączył: 11 Gru 2005
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Skąd: z Raju :)

PostWysłany: Nie 19:42, 22 Kwi 2007    Temat postu: to ciekawe

Jeżeli założymy, ze grzechu nie ma powstaje pytanie, dlaczego niektóre działania tylko dają nam szczęście a inne nie. W zasadzie w tej sytuacji wszystkie działania powinny dawać szczęscie czyż nie? Cool

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mwk
Czytelnik
Czytelnik



Dołączył: 29 Maj 2006
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 21:54, 23 Kwi 2007    Temat postu:

AMir - to co poniżej piszę nie jest jednak złośliwe: "Jeżeli założymy, że nie ma prawa i lewa tylko prosto to zaprowadzi nas to do szczęścia?" Chrześciaństwo wiąże pojęcie grzechu z Dekalogiem. Materiały WingMakers mówią o "zasadach życiowych Suwerennej Całości" Te materiały się nie wykluczają. Przypomnę tylko zasady życiowe Suwerennej Całości: 1. Związek z Wszechświatem przez Wdzięczność, 2.Głęboki szacunek dla Źródła obecnego we wszelkim istnieniu, 3. Wspieranie życia. Na pierwszy rzut oka - pierwsze cztery przykazania Dekalogu = punkt 2 Zasad Zyciowych Suwerennej Całości. Bardziej luźny związek to reszta przykazań Dekalogu = punkt 3 Zasad Życiowych. Związek punktu 1 Zasad Życiowych z Dekalogiem jest bardziej subtelny i może kiedyś spróbuję to pisemnie przedstawić. Z resztą czy to potrzebne? Dla mnie osobiście nie. Nie mam szczególnego zacięcia do intelektualnych paraleli (lub "filipinek" jak to kiedyś sformułował publicznie jeden ze znanych polityków). Tak więc grzech jest związany z Dekalogiem. A Dekalog ... z Pierwszym Źródłem ... ? A co na to Judaizm ?Przecież to Żydzi dostali Dekalog od Boga !!! A więc stworzyli pojęcie grzechu? To chyba należy do Teologii ? Nie ma grzechu - nie ma Dekalogu, to chyba coś nie tak ...?
Pozdrawiam
mwk


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
To_masz_tu
Poszukujący
Poszukujący



Dołączył: 25 Wrz 2005
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy

PostWysłany: Wto 10:56, 24 Kwi 2007    Temat postu:

Witam AMir
Właśnie napisałeś bardzo dobre zdanie „ Jeżeli założymy że……”
Logika opiera się na założeniach. Założenia są na początku naszego rozumowania , po środku i na końcu. Są one w każdym miejscu gdzie braknie nam innych argumentów. Dobrze jeżeli przypadkiem trafimy i założenie jest prawdziwe. Tylko co wtedy gdy jest ono nieprawdziwe, błędne. Wtedy cały nasz logiczny wywód pod warunkiem ze nie popełnimy innych błędów jest do bani. Ludzie piszący różne teksty, tym bardziej religijne zawsze powoływali się na autorytet Boga, bo był on niepodważalny, nie podlegał dyskusji. Te teksty pisali ludzie, robili to jak najlepiej umieli. Jeżeli ich treść zostawała poddana krytyce, przed którą trudno było się wybronić. Wtedy najlepszym argumentem było przekonywanie że jest to tekst który jest natchniony przez Boga, że On jest jego autorem. Z takim tekstem nikt nie ośmieli się polemizować. Nie ważne że zawiera on błędy , jest nielogiczny i niespójny. Każda religia ma takie teksty. Teksty które zawierają i prawdę i fałsz, założenia i wywody teologów, dogmaty, przykazania i zasady postępowania. Długo by o tym pisać. Trudno jest oddzielić ziarno od plew. Ale wiedz o tym że cała wiedza jest w Tobie. Do niej staraj się dotrzeć. Wiara w dogmaty i to co mówią inni, tak zwane autorytety, nie jednego już sprowadziła na manowce. Dlatego uwierz w siebie. Nic nie zakładaj z góry, żadnych założeń. Zagłęb się w siebie i tam szukaj odpowiedzi na swoje pytania. Te odpowiedzi przyjdą , może nie od razu, może za rok, dwa lub więcej ale na pewno je otrzymasz. To ci mogę doradzić z własnego doświadczenia. Życzę powodzenia.
To masz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jerzy Karma
Myśliciel
Myśliciel



Dołączył: 04 Mar 2008
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Śro 20:57, 12 Mar 2008    Temat postu: Nienapisane dla człowieka

Póki szukamy - nie jesteśmy doskonali.
Gramy takie czy inne role - świadomie lub nie.
Grajmy świadomie lub wcale
_________________________________________________________________________________
Nienapisane dla człowieka

To - co ludzie postrzegają jako rzeczywistość - nie jest rzeczywistością.
Napisano w pierwszym poście tematu: Co to jest grzech:
"Istnieje Jedyna Rzeczywistość".

I tak jest w istocie - gdy chodzi o istotę prawdy najwyższej.
Jednak napisać, nie znaczy wiedzieć.
Wiedzieć chwilę, nie znaczy wiedzieć zawsze.
Wiedzieć znaczy żyć tym i być tym.

Z punktu widzenia ludzkiego życia codziennego - czyli z płaszczyzny prawdy nie najwyższej, ale tej ograniczonej - to czego doświadczamy powszechnie jest dla nas rzeczywistością.

Twierdzenie, że rzeczywistość tego świata nie jest prawdziwą rzeczywistością nie jest nowe.
Myśl, że ten świat jest ułudą - mają - zaistniała już w buddyzmie.
Istniała też już wcześniej w pismach Vedyjskich - jeśli chodzi o fałszywość tego świata - choć tam została opisana trochę inaczej. Rzekłbym, iż wskazała na inne aspekty niż buddyzm.

Obecnie chyba wszyscy widzą sprzeczność między buddyzmem, a religiami teistycznymi w kwestii bezosobowości, czy osobowości Absolutu. Tak naprawdę tej sprzeczności nie ma!
Tam tylko przedstawiono to samo wychodząc do opisu z innej płaszczyzny odniesienia.
Stąd wynikł taki lub inny opis Absolutu.
Znając te płaszczyzny odniesienia dostrzega się zgodność opisów.

Już te różnorodne opisy Absolutu świadczą o tym, że nie jest ON " niepoznawalny przez człowieka".
Owszem - człowiek tkwiący swoją osobowością w iluzoryczności - nie zdoła poznać Absolutu.
Taki człowiek czytając o Nim będzie w stanie dostrzegać sprzeczności w opisach dotyczących Absolutu.

Jednak człowiek jest czymś więcej, niż ciałem, wiecej niż emocją, więcej niż uczuciem, wiecej niż myślą, więcej niż umysłem. Ba! Więcej niz tym - co teraz pomyśleliscie! Nie napiszę jednak juz dalej. Tyle Wam wystarczy. Zróbcie tylko tyle.
Czyż nie uczono nas przez tysiące lat drogi wyrzeczenia?
We wszystkich religiach!

A dlaczego?
Abyśmy porzucili - wyzbyli się - wyzwolili - z tej iluzoryczności.
Tkwimy jako ludzie w całym zestawie najróżniejszych płaszczyzn i wymiarów przywiązań.
Przywiazani do majątku, domu, akcji na giełdzie /jak kursy spadają to boli/. Przywiązani do materialnych wartości, których utrata staje sie odczuwalnym cierpieniem - jakby one były jakimś naszym ciałem...
Rozumiecie teraz dlaczego bolą nas nasze ciała? Gdy w ciele tez dochodzi do jakiejś utraty.
To samo dzieje sie z naszą osobowością - tak samo iluzoryczną. Też z nią jesteśmy zwiazani. Ba! Najbardziej!
Do tego stopnia, że myślimy, iż jesteśmy osobą.
Tymczasem już Vedy oznajmiły, że to jedynie fałszywe ego.
Potem takie fałszywe osoby stwierdziły, że to Absolut jest bezosobowy.
I z punktu ich nazewnictwa miały rację, bo jesli osobą nazwie sie fałszywe ego, to Absolut jako zupełnie Ktoś inny musi być nazwany bezosobowym.
W rzeczywistości jednak to człowiek jest bezosobowy. Absolut zaś jest osobą.

Po co jednak mędrcy porzucali dobra materialne? Następnie ćwiczyli sie w braku przywiązania do ciała, a przez przyjecie mistrza duchowego uwalniali sie od fałszywego ega?
Bo wiedzieli, że dopiero uwalniając się od przywiązań do tego /itd./, czym w rzeczywistości nie są, odnajdą to - kim są naprawdę. I stając się Tym - raczej wracając do TEGO - poznają Absolut.

Zatem człowieku - naprawdę to jesteś zupełnie Kimś Innym - i jako On poznasz Absolut.

I tak napisałem Wam już zbyt wiele.
Niektóre tajemnice, które jeszcze nie były napisane.

Ale piszę jako ten, który nic nie wie i który nic nie pisze.
Porzucenie bogactwa, ciała i umysłu jest w rzeczywistości łatwiejszą drogą. Dlatego wielu nią szło w przeszłości.
Istotą tego wszystkiego jest porzucenie przywiązania. W tym należy sie ćwiczyć.
Uczył już tego Krsna swego ucznia Arjunę mówiąc: Walcz nie walcząc - gdy Arjuna chciał opuścić pole bitwy, by zostać ascetą.
Dlaczego ta droga jest trudniejsza?
Dlatego, że ciągle zmysły i umysł pozostają w kontakcie z przedmiotami zmysłów, które podtrzymują fałszywe i nawykowe skłonności umysłu. To grozi ponownym i częstym wpadaniem w pułapki iluzorycznego świata.
Dlatego Chrystus pouczał, by czuwać i trwać w wyrzeczeniu. By trzymać kurs!
Dlatego uczył by służyć innym - bo taka służba najbardziej uwalnia nas od siebie samych - tych fałszywych.

Kogo chcesz ganić?
Komu chcesz coś zarzucić?
Wszak nie ma piszącego.
W rzeczywistości sam piszesz to wszystko - co czytasz.
Ty jesteś więc piszącym.
Nie ma czytającego...
Kim jesteś?...

Jeśli myślisz nadal, że napisało to jakieś ja ziemskie...
To wiedz, iz owe ja nic nie wie.
Jeśli więc napisane jest wyżej, że Ty jesteś tym piszącym - to nic nie wiesz!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Jerzy Karma dnia Nie 11:24, 16 Lis 2008, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Ryty tybetanskie Strona Główna -> Moje przemyślenia Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin