Forum     Ryty tybetanskie Strona Główna

Szukam uczniów Lyricusa

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Ryty tybetanskie Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Krzysztof
Obserwator
Obserwator



Dołączył: 02 Gru 2011
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Koszalin

PostWysłany: Pią 23:04, 02 Gru 2011    Temat postu: Szukam uczniów Lyricusa

Witam wszystkich Wesoly
Jakiś czas temu natknąłem się przypadkiem na Lyricus w necie i mnie wciągnęło całkowicie.
Od paru miesięcy zapragnąłem wyszukać kogoś o podobnej "przypadłości" i tak znalazłem tego bloga. Czytając jednak większość postów, zniechęciłem się do werbalizacji tego, czym chciałbym się podzielić z obawy, że będę pisał na poziomie którego chciałbym uniknąć. Tylko proszę nie zrozumcie mnie źle. Też nie jestem idealny i swoimi marnymi trzema wymiarami i niewielkim IQ próbuje coś zrozumieć z wymiarów wyższych, do których coś nieuchwytnego mnie ciągnie i poświęcam na to większość czasu.
Szukam osób do codziennych wspólnych praktyk, dla których jest oczywistym, choć niewytłumaczalnym słowami dlaczego należny to robić.
Mieszkam w Koszalinie, pochodzę ze środowiska artystycznego, gdzie wiele osób miało już kontakt z ZENem (ja też) i teoretycznie szybko powinni złapać to COŚ, co oferuje Lirykus, ale tak nie jest.
Więc jeśli chiałby ktoś nawiązać kontakt to piszcie prostsze na Skype: qmpwl-007 lub mój mail
Pozdrawiam wszytko serdecznie.
krzysztof


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tomek
Forum Admin



Dołączył: 28 Sie 2005
Posty: 490
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Skąd: U.K.

PostWysłany: Sob 0:16, 03 Gru 2011    Temat postu:

@Krzysztof

Przepraszam, ja co prawda uczniem Lyrycusa nie jestem ,ale czy nie wydam sie wiekszym profanem , jesli zaproponuje , by ten wpis przeniesc do -"Lyricus" a ogloszenie o kontakcie do "Ogolne"?
Tak bylo by fajniej. Moge?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Krzysztof
Obserwator
Obserwator



Dołączył: 02 Gru 2011
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Koszalin

PostWysłany: Sob 14:39, 03 Gru 2011    Temat postu:

Czytając ciebie, sądzę że jednak jesteś uczniem Lyricusa i innych źródeł podobnej wiedzy. Być może akcentujesz brak przynależności gdziekolwiek, aby nie zatracić swojej indywidualności. I dobrze. Też o to dbam i to bardzo i nie obchodzi mnie z jakich umysłów wypływa to, co wpływa na podniesienie mojej górnej półki rozumienia. Może to być ktoś z Kaczych Dołów Górnych, Korei, Tybetu, Centralnej Galaktyki, wszyscy mówią o tym samym de facto.
Nigdy ten blog by nie powstał, gdybyś nie poszukiwał wiedzy służącej przekraczaniu swoich ograniczeń, a Lyricus to właśnie proponuje. Więc się aż tak nie kryguj.
Pasuje mi twoja umysłowość i jej wysoki poziom i świetnie, że ci się chciało stworzyć ten blog. Ja jestem zbyt leniwy, nieśmiały i całkowicie wyizolowany od życia w "normalnych" zależnościach społecznych. Sobą jestem tylko kiedy medytuję, gram, przebywam z dziećmi lub niektórymi zwierzętami, reszty świata unikam, bo muszę grać jakąś rolę aby być zrozumianym. Tobie jak widzę wychodzi to lepiej.
Oczywiście przenieś te moje parę literek gdzie uważasz za stosowne. Źle wycelowałem z postem Wesoly

Pozdrawiam
Krzysztof


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Krzysztof dnia Sob 15:30, 03 Gru 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tomek
Forum Admin



Dołączył: 28 Sie 2005
Posty: 490
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Skąd: U.K.

PostWysłany: Nie 16:31, 04 Gru 2011    Temat postu:

Krzysztof napisał:
Czytając ciebie, sądzę że jednak jesteś uczniem Lyricusa i innych źródeł podobnej wiedzy. Być może akcentujesz brak przynależności gdziekolwiek, aby nie zatracić swojej indywidualności. I dobrze. Też o to dbam i to bardzo i nie obchodzi mnie z jakich umysłów wypływa to, co wpływa na podniesienie mojej górnej półki rozumienia. Może to być ktoś z Kaczych Dołów Górnych, Korei, Tybetu, Centralnej Galaktyki, wszyscy mówią o tym samym de facto.
Nigdy ten blog by nie powstał, gdybyś nie poszukiwał wiedzy służącej przekraczaniu swoich ograniczeń, a Lyricus to właśnie proponuje. Więc się aż tak nie kryguj.
Pasuje mi twoja umysłowość i jej wysoki poziom i świetnie, że ci się chciało stworzyć ten blog. Ja jestem zbyt leniwy, nieśmiały i całkowicie wyizolowany od życia w "normalnych" zależnościach społecznych. Sobą jestem tylko kiedy medytuję, gram, przebywam z dziećmi lub niektórymi zwierzętami, reszty świata unikam, bo muszę grać jakąś rolę aby być zrozumianym. Tobie jak widzę wychodzi to lepiej.
Oczywiście przenieś te moje parę literek gdzie uważasz za stosowne. Źle wycelowałem z postem Wesoly

Pozdrawiam
Krzysztof


@Krzysztof
Czy mi wychodzi lepiej zyc, anizeli Tobie to chetnie o tym pogadam.A moze chciales napisac , ze lepiej mi wychodzi odgrywanie jakiejs roli? Bo jednak odgrywanie jakiejs roli...jakiejkolwiek, jest takze moim udzialem. Nie ma od tego ucieczki. Ten swiat zagwarantowal nam to od poczatku.Juz sie tym nie zamartwiam jak kiedys.Nadal jednak obchodzi mnie to, z jakich umyslow wyplywa taka czy inna informacja i zawsze staram sie zglebic jej podloze.Bo pomimo uznania,iz wszysctkie owe umysly mowia o tym samym, nie jest mi obojetne dlaczego tak robia.
Moja przynaleznosc..hmm..sam nie wiem, ciagle odkrywam i podazam. Na ten czas to chyba bardziej orientuje sie, gdzie NIE przynaleze.
Chyba tym trudniej zadam temu klam , ze nie uwazam sie za ucznia "lyricusa". Cieciwa wielkiej doktryny nauczajacej nie przeciela mnie na wskros , tak jak powinna.
Moj oblok jest pusty a jedna dlon klaszcze z latwoscia w takt -mu.

No, nie kryguje sie az tak , moze troszeczke Mruga
Ktos mi tu zarzucil tu kiedys tam, ze zagluje slowami na potrzeby swojej proznosci. Moze tak wlasnie jest, kto to wie?


bdw..a jesli tak swiata unikasz, to czemu szukasz uczniow lirycusa ?

pozdrowienia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Krzysztof
Obserwator
Obserwator



Dołączył: 02 Gru 2011
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Koszalin

PostWysłany: Nie 20:47, 04 Gru 2011    Temat postu:

Chciałem napisać tylko i wyłącznie to, że mam dużo więcej niepotrzebnych zahamowań niż ty. To jest niska sfera pracy nad sobą, bo na etapie psychoterapeutycznym i jeśli już coś oceniam to siebie. Pustelnikiem byłem od zawsze, a w dorosłym życiu otrzymałem na stałe wielką etykietkę UWAGA DZIWAK, co nawet czasem pomaga.
Podkreślam jeszcze raz to, że ułomność werbalizacji swojego wnętrza jest tak duża, że wolę raczej unikać konfrontacji słownej i tak chyba będzie zawsze do momentu, kiedy nauczymy się przekazywać myśli online językiem symboli. Dalej tu piszę o swoich indywidualnych dylematach. Mówić, grać, pisać, tańczyć trzeba, bez względu na to jak to wychodzi- ja mam opory.
Dlaczego szukam kogoś "nawiedzonego" przez Lyricus? Dobre pytanie... (po zastanowieniu)... Sadzę, że jeśli byłyby to osoby znające ograniczenia naszych umysłów trójwymiarowych, umiejące poddać się rozumieniu intuicyjnemu, to siła medytacji rośnie do kwadratu. Mam już swoje wieloletnie doświadczenia w tym zakresie będąc uczniem mistrzów ZEN. Odwrotnością tego jest- wynikające pewnie z mody- gęganie w nieskończoność o duchowości i mocach tajemnych. Inne może lepsze porównanie, które mi przyszło do głowy, to być TWÓRCĄ np. muzycznym i KRYTYKIEM muzycznym. Nie da się wyrazić słowami, tego co symboliczne i nieuchwytne dla świata sprowadzającego wszytko do definicji intelektualnej. Czyli można wykonać utwór muzyczny tylko z tymi, co czują jego przekaz, a nie z tymi, co o tym potrafią tylko mówić.
Co do odgrywania ról, to jeśli dobrze i naturalnie coś wykonujemy, to jest to wtedy naturalne działanie, a nie męczące odgrywanie roli. Tu też pisałem o sobie bardziej, bo ja tak działam, że wychodząc na zewnątrz wiem, czego oczekują ludzie i próbuje się do tego trochę dostosować. To nie jest dobre i pozytywne, a na całkowitą indywidualność nie mogę sobie pozwolić, bo muszę za coś żyć lub być zrozumiałym np. przez swoje dzieci.
Z WingMakers/Lyricus, może to dziwnie zabrzmi, ale to nie ja ich znalazłem. Choć odbiegają znacznie w formie przekazu mistrzów, których poznałem (niektórych osobiście) z Korei, Tybetu czy świata chrześcijańskiego, to pierwszy raz w życiu odczułem (nie mylić ze zrozumieniem intelektualnym), że w końcu mam coś kompletnego z tej wielkiej kosmicznej układance z puzzli. Ten konkret, nie jest zrozumieniem, ale bardziej kierunkowskazem, który odbieram intuicyjnie, bez dyskusji o jego jakości. Jestem między innymi też naukowcem/wynalazcą i z wielką ostrożnością podchodziłem do poddania się ich technice medytacji. W końcu się i temu poddałem i muszę ci powiedzieć, że dokonała się w mojej świadomości po prostu rewolucja (w pozytywnym sensie). Moją rolą wynikającą zresztą z moich predyspozycji jest tylko – jak oni to nazywają- rozświetlanie ścieżki, nic więcej.
Wątek nadawcy wiedzy i jego intencji: Tu zgadzam się z tobą i zarazem nie zgadzam (ech te słowa). Moje kredo: 1. Słuchać wszystkich i nie wierzyć nikomu, 2. Część prawdy jest kłamstwem. 3. Starać się być dobrym człowiekiem. Oznacza to w bardzo dużym skrócie i uproszczeniu, że nawet pozytywnym impulsem budującym moją indywidualną świadomość może być (prymitywny, ale krótki przykład) np zakon Iluminatów odbierany, jako zło wcielone. I jest to prawdą, jeśli chcemy się ich bać i jednocześnie nie jest, jeśli chcemy być od nich lepsi w każdym zakresie. Czyli jednocześnie katalizują oni właśnie aktywność przeciwną do swoich mrocznych mocy o tej samej, ale przeciwnej wartości- jak w fizyce. Budowanie naszej świadomej duchowości wcale nie musi się objawiać za pomocą wyłącznie świętych obrazów i uprzejmych miłych ludzi. Czyli jeśli piszę z pewnością, że jestem uczniem Zakonu Lyricus, odczytać to należy też tak, że odkryłem nowe źródło wiedzy do budowania swojej indywidualności. Nic więcej i nic mniej. Nie utożsamiam się z nimi, a ni z żadnym innym źródłem wiedzy. Kiedy wiedzę się przyswoi, stanowi od tego momentu moją indywidualną wartość.
Pisząc o niemówieniu, wypowiedziałem 606 słów (policzyłem).
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Krzysztof dnia Nie 20:50, 04 Gru 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tomek
Forum Admin



Dołączył: 28 Sie 2005
Posty: 490
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Skąd: U.K.

PostWysłany: Czw 21:45, 08 Gru 2011    Temat postu:

Krzysztof napisał:
Chciałem napisać tylko i wyłącznie to, że mam dużo więcej niepotrzebnych zahamowań niż ty. To jest niska sfera pracy nad sobą, bo na etapie psychoterapeutycznym i jeśli już coś oceniam to siebie. Pustelnikiem byłem od zawsze, a w dorosłym życiu otrzymałem na stałe wielką etykietkę UWAGA DZIWAK, co nawet czasem pomaga.
Podkreślam jeszcze raz to, że ułomność werbalizacji swojego wnętrza jest tak duża, że wolę raczej unikać konfrontacji słownej i tak chyba będzie zawsze do momentu, kiedy nauczymy się przekazywać myśli online językiem symboli. Dalej tu piszę o swoich indywidualnych dylematach. Mówić, grać, pisać, tańczyć trzeba, bez względu na to jak to wychodzi- ja mam opory.
Dlaczego szukam kogoś "nawiedzonego" przez Lyricus? Dobre pytanie... (po zastanowieniu)... Sadzę, że jeśli byłyby to osoby znające ograniczenia naszych umysłów trójwymiarowych, umiejące poddać się rozumieniu intuicyjnemu, to siła medytacji rośnie do kwadratu. Mam już swoje wieloletnie doświadczenia w tym zakresie będąc uczniem mistrzów ZEN. Odwrotnością tego jest- wynikające pewnie z mody- gęganie w nieskończoność o duchowości i mocach tajemnych. Inne może lepsze porównanie, które mi przyszło do głowy, to być TWÓRCĄ np. muzycznym i KRYTYKIEM muzycznym. Nie da się wyrazić słowami, tego co symboliczne i nieuchwytne dla świata sprowadzającego wszytko do definicji intelektualnej. Czyli można wykonać utwór muzyczny tylko z tymi, co czują jego przekaz, a nie z tymi, co o tym potrafią tylko mówić.
Co do odgrywania ról, to jeśli dobrze i naturalnie coś wykonujemy, to jest to wtedy naturalne działanie, a nie męczące odgrywanie roli. Tu też pisałem o sobie bardziej, bo ja tak działam, że wychodząc na zewnątrz wiem, czego oczekują ludzie i próbuje się do tego trochę dostosować. To nie jest dobre i pozytywne, a na całkowitą indywidualność nie mogę sobie pozwolić, bo muszę za coś żyć lub być zrozumiałym np. przez swoje dzieci.
Z WingMakers/Lyricus, może to dziwnie zabrzmi, ale to nie ja ich znalazłem. Choć odbiegają znacznie w formie przekazu mistrzów, których poznałem (niektórych osobiście) z Korei, Tybetu czy świata chrześcijańskiego, to pierwszy raz w życiu odczułem (nie mylić ze zrozumieniem intelektualnym), że w końcu mam coś kompletnego z tej wielkiej kosmicznej układance z puzzli. Ten konkret, nie jest zrozumieniem, ale bardziej kierunkowskazem, który odbieram intuicyjnie, bez dyskusji o jego jakości. Jestem między innymi też naukowcem/wynalazcą i z wielką ostrożnością podchodziłem do poddania się ich technice medytacji. W końcu się i temu poddałem i muszę ci powiedzieć, że dokonała się w mojej świadomości po prostu rewolucja (w pozytywnym sensie). Moją rolą wynikającą zresztą z moich predyspozycji jest tylko – jak oni to nazywają- rozświetlanie ścieżki, nic więcej.
Wątek nadawcy wiedzy i jego intencji: Tu zgadzam się z tobą i zarazem nie zgadzam (ech te słowa). Moje kredo: 1. Słuchać wszystkich i nie wierzyć nikomu, 2. Część prawdy jest kłamstwem. 3. Starać się być dobrym człowiekiem. Oznacza to w bardzo dużym skrócie i uproszczeniu, że nawet pozytywnym impulsem budującym moją indywidualną świadomość może być (prymitywny, ale krótki przykład) np zakon Iluminatów odbierany, jako zło wcielone. I jest to prawdą, jeśli chcemy się ich bać i jednocześnie nie jest, jeśli chcemy być od nich lepsi w każdym zakresie. Czyli jednocześnie katalizują oni właśnie aktywność przeciwną do swoich mrocznych mocy o tej samej, ale przeciwnej wartości- jak w fizyce. Budowanie naszej świadomej duchowości wcale nie musi się objawiać za pomocą wyłącznie świętych obrazów i uprzejmych miłych ludzi. Czyli jeśli piszę z pewnością, że jestem uczniem Zakonu Lyricus, odczytać to należy też tak, że odkryłem nowe źródło wiedzy do budowania swojej indywidualności. Nic więcej i nic mniej. Nie utożsamiam się z nimi, a ni z żadnym innym źródłem wiedzy. Kiedy wiedzę się przyswoi, stanowi od tego momentu moją indywidualną wartość.
Pisząc o niemówieniu, wypowiedziałem 606 słów (policzyłem).
Pozdrawiam


Hej @Krzysztof

Mam jakies wrazenie , jakbysmy sie troche znali..hmm, ale zostawiam to na razie.
Zastanawialem sie, jak doszedles do tego, ze uznales iz nie wazne kto mowi ale co i jak mowi.
Piszesz ze jestes naukowcem i wynalazca. Na moje oko, ludzie podobnych dziedzin sa dosc stabilnie uwarunkowani klasycznym tredem myslowym i by poddac sie jakiejs wizjonerskiej mitologicznej ekspresji, nieznanego tworcy/tworcow , potrzebuja wiecej niz flesz , przelotne mgnienie intuicji by - ze tak powiem- zatrybic.W sumie nic nie wiem o tym czym sie zajmujesz, lecz tak luzno gdybam ze jestes chyba wyjatkowy pod wzgledem zalapania bakcyla wmm....ale to oczywiscie moje luzne przemyslenia.Zaznaczam to,bo sam pracuje w branzy technicznej i mam doczynienia z innowacyjnoscia.

Na co chce zwrocic swoja uwage w twoim poprzednim wpisie to to, ze przedstawiles jakis maly zbior zasad jakimi sie kierujesz w zyciu, a nastepnie przeczytalem formule relatywizacji powyzszych zasad zaraz potem.
Ja dla, przykladu gdy osobiscie odkrywam informacje o tym, ze ktos czyniac zlo, ma na celu czynienie dobra, to niestety moja intuicja mowi mi , ze powinienem trzymac sie od tego z daleka. Mowi tez bym powiedzial o takiej pulapce innym .
Przyklad z Illuminati jak podajesz moim zdaniem jest nie na miejscu.Ludzie ci powoduja wiele zla i nie zamierzaja poprzestac. Jest im wrecz na reke bys "odczuwal" braterstwo z wszystkimi zyjacymi istotami i nie zastanawial sie glebiej. Prawie zawsze ludzie kieruja sie takimi przekonaniami doputy, dopoki wspomniane zlo nie dotyka ich samych lub ich najblizszych. Tak ze to co piszesz w kwestii polprawd i dobra/zla na mnie wrazenia nie robi.Za co bardzo przepraszam.
Jestem natomiast pod wrazeniem czytajac o rozswietlaniu drogi...
Napisz prosze, jak masz zamiar rozswietlac droge ludziom bladzacym, zagubionym,zdemoralizowanym i zlym itp. , jesli gnebi cie jakies poczucie winy i niesmialosc zyciowa ?
Do takich spraw potrzebne jest bycie kims w rodzaju lidera.
Z tego co piszesz, masz na razie srednio imponujace osiagniecia w tej dziedzinie rozswietlania. Jak tak to widze po tym co przeczytalem, i moze to byc zupelnie mylace dla mnie. Dlatego oferuje rozmowe w dowolnej konfiguracji by sluchac co mowisz, nawiazac polaczenie, odczuc atmosfere i to co mnie zawsze interesuje- gdy wypadaja argumenty, czlowiek w koncu przestaje sie tak przejmowac i mowi z serca. Wtedy jest fajnie Wesoly
Na koniec chce jeszcze dodac iz w moim przypadku , wingmakers przeczytalem po raz pierwszy w 1999/2000 roku a przesluchalem dzwieki w 2002. Jak sam juz pisalem, teraz wiem jak bardzo zostalem w to wciagniety, w najwiekszej mierze przez zwroty slowne i kompozycje calosci zaprojektowane na warunkujace dzialanie. I tak sie ze mna stalo. Jednak to, ze nigdy nie bylem w dziecinstwie indoktrynowany religijnie czy duchowo, pozwolilo mi zdystansowac sie i rozpoczalem poszukiwania korelacji z tym co przecyztalem a tym co juz bylo w przeszlosci. Znalazlem.
Znalazlem to intuicyjnie , zwerbalizowalem i zrozumialem. W wiekszosci na wlasne potrzeby, dotalo do mnie, ze nie ma ucieczki od zycia ,ktora by sie na prawde oplacala, w swiat fantastycznych tworow. Zycie daje mi tak wiele mozliwosci, dotyku, potkniec i przemierzania czasu, ze jestem usatysfakcjonowany tym kim jestem i tym jak z zycia korzystam. I jesli czuje jak wzbiera we mnie sluszna zlosc gdy znajduje oszusta, to nie relatywizuje tego odczucia nakladajac na ow uczucie jakiejs maski wspoodczuwania i milosci,asertywnosci,itp,a po prostu nie daje sie wyrolowac takiemu komus. Nie staje sie uzytecznym glupkiem czyichs swiatopogladow i polityki rozgrywanej roznymi narzedziami.W tym wypadku wielkim wytrychem rozgrywek-duchhowosci.Bo inne zawiodly to potrzeba lepszej metody na zagospodarowanie przestrzeni tesknot i wyobrazen.
Samooszukiwanie sie, na podstwie zaindukowanych wczesniej koncepcji na swoj temat, stwarza wiecej barier niz pozytku .
Tymczasem kastowosc, klasowosc kwitnie na swiecie.Tego nie wielu ludziom udaje sie zmieniac. Mowi sie im, ze swiat jest taki jaki byc powinien, i jedyna rzecz jaka ma bys zmieniona to oni sami:). Tym sposobem zamyka sie droge dobremu mysleniu i szeroko pojetej moralnosci i humanmitaryzmu.Wszystko powierza sie mistrzom wzniesionym..
Mistrzowie po spotkaniach ze studentami, naduzywaja alkoholu i odreagowuja stresy. Ciezko pracowali i zawsze zarobili.Czy mam to im za zle?- nieeee..Mruga , ja po prostu znam te triki i nie mam zamiaru ich sponsorowac. Wole kupic komus fajny prezent i widziec jak sie cieszy, wtedy tez sie cieszyc.

No to chyba to chcialem dodac do tematu. Temat zrobil sie fajny i niech tu zostanie. Ma juz nutke kontraryzmu i przekory filozoficznej wiec jest ok. Mam nadzieje,ze tym co napisalem nie urazilem cie @Krzysztof.

Jeszcze jedno-kiedys poznalem osobe , ktora byla ogromnie zaangazowana w strone lirycus.org i uwazala siebie za studenta i ucznia tej filozofii. Znalazlem jej adres mailowy i okazuje sie , ze mieszka w Twoim miescie. Jak tylko odpowie, skontaktuje was jesli owa osoba i ty zechcecie.

pozdrawiam
Tomek


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Pią 2:02, 09 Gru 2011    Temat postu:

Imienniku,
Dziękuję za powyższe literki.
To co mnie z kolei rzuca się w oczy, po przeczytaniu całości wypowiedzi, to próba wciągnięcia mnie w twoje pole życiowe, w co się wciągnąć nie dam. Nie dam z powodu niskiej wartości, ale z powodu bardziej pierwotnego, bo dotyczącego indywidualizmu każdego z nas. Ty, ja i wszystkie ludziska mają niepowtarzalną twarz i swoje pole życiowe. Nie dam się wciągnąć w ping ponga, które z nas jest bardziej wartościowsze czyniąc tak czy inaczej. W moim umyśle istniejesz (po przeczytaniu twoich postów), jako osoba próbująca stawać na palcach, aby wydrapać coś paznokciami z wyższych sfer rozumienia/świadomości/duchowości. Czyli sięganie do górnych półek. I takich ludzi lubię. To że ty coś wydrujesz z tego "zakrytego" używając drabiny, a ja krzesła, to nie ma żadnego znaczenia.

Inżynier i duchowość:
Tu znów mamy do czynienia z dwiema prawdami. Faktycznie większość inżynierów, to nie humaniści, ale najwięksi z którymi współpracowałem, zdecydowanie byli przede wszystkim humanistami. Uwierz mi, że z takimi właśnie ludźmi udawało się stwarzać całkowicie nowe technologie, tak odjazdowe i przewracające do góry nogami np energetykę, że decydowaliśmy się na niszczenie dokumentacji (osobna opowieść). Musisz wiedzieć, że zarodki wszystkich wielkich wynalazków, powstają w wyobraźni popartej inteligencją intuicyjną. Do mnie pasuje bardziej określenie osobowości o umyśle twórczym. Najbardziej utożsamiam się ze światem muzyki. Wychowałem się w tym środowisku i najlepiej się w tym czuję, ale życie spowodowało, że można też stwarzać niekomicznie abstrakcyjne twory muzyczne (osobna opowieść).

WĄTEK KORZYŚCI ZE ZŁA. Oczywiście trudno się nie zgodzić, że danie komuś w mordę bez wyraźnego powodu jest obiektywnym złem i nie ma sensu doszukiwać się jakiś filozoficznych korzyści. Nie ma nawet na to definicji. To się czuje po prostu (lub nie). Mówię o sytuacji gdzie świat w którym sobie bytujemy już został obdarzony we wszystkie elementy konstruktywne i destruktywne, do których mogę się tylko odnieść. Zauważ, że bez względu na to czym owe elementy składowe naszego bytu są, to istotny dla mnie jest nie fakt ich istnienia, tylko co ja z tym zrobię.
No i teraz chyba najważniejsze. Mam wrażenie, że jeśli przyrównać twoje przykłady ZŁA- z życia wzięte- do gry w szachy, to tej partii nie wygrasz. Ocena ścierania się sił dobra i zła na podstawie wąskiego wycinaka (jednego ruchu na szachownicy) jest daleka od zrozumienia całej rozgrywki, a tego szukamy-czyż nie?. Też często wpadam w kanał emocji na widok np. płaczących dzieci nad ciałami rodziców, bo nasi koledzy z USA postanowili zdobyć kolejny przyczółek dla kasy, ale od jakiegoś czasu widzę to już inaczej. Dziecko oczywiście cierpi niewyobrażalnie i nasze uczucia w tym momencie są naturalne, ale skrajne uczucia odwetu na USA, zamieniam w pozytywną energię z intencją aby to się zmieniło. To co napisałem trzeba rozumieć dosłownie, czyli wzbudziłem w sobie skrajną energię odwetu, zabicia, zdeptania, spalenia i nasikania na popioły morderców, na pozytywną energię, którą wysyłam. Sama trafi gdzie trzeba. Kiedyś tego nie potrafiłem, wręcz uważałem, że to jest gęganie nawiedzonych pseudooświeconych.
Podsumowując,
1. moja wiedza, którą stosuje praktycznie, zwraca szczególna uwagę na zdobycie umiejętności i wiedzy na temat swojej osobistej energetyczności wraz ze skutkami jej działania. Wszystko jest formą aktywnej energii.
2. Moja wiedza i umiejętność bycia elementem organizmu żywego, którym jest Ziemia.
3. Moja wiedza i świadomość, jako część organizmu ziemskiego w odniesieniu do całego wszechświata.
Już z tej wyliczanki widać, że odpowiedzi na jedno pytanie może być co najmniej 3. Kwestia z jakiej perspektywy się na to patrzy i każda będzie poprawna i dobra.
Dla przykładu wątek Iluminatów i ich protoplastów o gadzim wyglądzie. Dzięki nim jesteśmy, choć początkowy ich cel był zupełnie inny i niecny. Są dla nas jednocześnie bogiem przez małe "g" i szatanem jednocześnie. Chcąc oderwać się od siły pierwszego źródła/Boga przez duże "G" doigrali się, że stajemy się indywidualnością mogącą odkorkować w sobie moc, której się panicznie obawiają i mają rację. Moc której nie posiadają. Moc pierwotnego źródła/Boga. Motorem ich działania jest intelekt i chęć izolacji od pierwszego źródła.
I jeszcze drobna uwaga. Nie traktuj Iluminatów jako ludzi. To są istoty robiące wszytko, aby wyglądać jak my ludzie. Nie masz chyba pretensji do jakiegoś jaszczura, że nie macha do ciebie ogonkiem na powitanie, ale z całkowitą obojętnością zrobi z ciebie za to śniadanie. Oni są w sposób naturalny pozbawieni współodczuwania. Nie maja uczuć. Mają tylko cele, a nas uważają za swoją własność/trzodę. Oceniając ich w kategoriach ludzkich miej to na uwadze. W pewnym sensie, to są biedne istoty. Niższe i zupełnie bezradne wobec naszych możliwości, które świadomie próbują od wieków tłumić.
MÓJ DEKALOG:
- ależ nie mam zamiaru robić na tobie wrażenia. To są moje indywidualne metody i pewnie tylko zrozumiała recepta tylko dla mnie. Zawarłem w tym, to co dla mnie jest ważne, czyli logika, źródło wiedzy/informacji i dbałość i zachowanie prostolinijności.
Niepotrzebnie też to starasz się oceniać. Nie chce być oceniany z tego co udaje mi się wydobyć w formie słów ze swojego łba. Chcę tylko pogadać z ludźmi, którzy już mają za sobą jasne określenie swojej niedoskonałości i dla których jest jasnym, że trzeba jakoś rozwalić skorupkę tego jaja, aby się z niego wydobyć. Nie robię za Mesjasza. Na to jestem za głupi. Nieporadnie raczkuje.

ROZŚWIETLANIE DROGI:
-co mam poradzić ludziom zagubionym, przygnębionym itp?. Radzę aby udali się do psychoterapeuty. Poważnie. Mnie to też dotyczy.
Mam osobowość w której się pewnie da doszukać wiele problemów ludzi których wymieniłeś. Okazało się ( w moim przypadku), że większość tych robali psychicznych, która mnie drążyła przez lata, po prostu w ciągu krótkiego czasu zniknęła i dopiero od tego momentu, kiedy się złapie jako tako czystość na poziomie własnej higieny psychicznej, następują dalsze etapy. Byłem zszokowany dosłownie co się ze mną dzieje. Jakbym nagle zdjął kaptur z głowy. Nie wiem jak to się odbywa u innych osób, bo nie znam nikogo osobiście.
Nie znasz mnie i mojego życia, ale zaręczam ci, że miałem absolutny kataklizm w całym zakresie, co mnie dobiło jeszcze mocniej psychicznie. Nie jestem mądralą, który ma cudowne życie i pieprzy sobie coś tam w wygodnym fotelu z masażem. Krótko mówiąc dostałem fest w dupę i sądziłem, że to sytuacja bez wyjścia. Kontakt z Wingmakers, błysk światełka intuicji i życie nabrało barw jak nigdy wcześniej.

Nie mam zamiaru robić za nauczyciela, guru, czy mistrza w sensie takim, że łażę i agituję na wszystkie sposoby, jak sprzedawcy krawatów. Absolutnie!. Nie jest powiedziane przez nikogo jak to ma się odbywać i nie mam zamiaru tworzyć jakiś grup. To wbrew mojej psychice. Ech i tu będzie trudny moment przełożenia języka intuicji na zwykły. A więc wiem/czuje, że to co robię działa na moje otoczenie na poziomie kwantowym. Jeśli jest akcja, to i występuje reakcja, czyli tworzą się odwrotne sytuacje, że np pojawiają się sytuacje i ludzie, gdzie dochodzi w nieświadomych normalnych konfrontacji mojego pola i kogoś tam, np ciebie. To jest jeden poziom, ten mnie uchwytny (chwilowo). Ten drugi, to konfrontacja reakcji na to samo zdarzenie. Jeśli są różnice, a najczęściej są, to są pytania, jeśli są pytania, to są odpowiedzi. Oczywiście statystycznie większość odrzuca moje pole świadomości i rozumiem to. Tak jesteśmy zaprogramowani. W momencie wyczucia jakiegoś oporu odpuszczam. Wiem natomiast, że to doświadczenie/zdarzenie w odpowiednim momencie, kiedyś tam dojrzeje w ludziach i sami pociąganą już temat dalej.
Jak już wspominałem, nie jest dla mnie pierwszyzną wychodzenie z czymś zupełnie nowym i takie reakcje, najczęściej ostre, bogato uargumentowane, to normalka. To oznacza w moim przypadku rozświetlanie drogi. Sam widzę ja bardzo blado i niewyraźnie, ale widzę, więc ostrożnie i może nieprofesjonalnie, ale idę.

Struktury biznesowe czy społeczne giną kolego na naszych oczach. To koniec tego wszystkiego. Wszytko co napisałeś w formie intencyjnej: że powinno się tak czy siak,albo nie powinno, zależny od ciebie, nie kogoś niedookreślonego. Jesteś wielki wobec tych kłopotów Ziemian, o których piszesz. Poprawnie powinieneś napisać, że to twoja, moja i nasza wina, że tak jest, bo nie potrafiliśmy się wybić do tej pory na poziom społeczeństwa kwantowego, gdzie większość zwierząt wie co to jest inteligencja zbiorowa/masowa, nawet bakterie, a my nie.

Można to też odnieść z innej perspektywy i zrozumieć, że ludzkość i każdy z osobna przeżywa to co mu jest potrzebne, więc wolę to rozumieć jako złożony proces, który odbywa się w jakimś czasie, który musiał się odbyć, bo nie chce też się obciążać rodzajem poczucia winy.

Z tego co wiem, ten system w każdym calu dogorywa. Nie wiem dokładnie, kiedy będzie moment przesilenia i jaki będzie miał ostatecznie charakter. Trwa to już od jakiś dwóch pokoleń, punkt zerowy osiągnie może w przyszłym roku, a ostatecznie poukłada się na nowych warunkach w ciągu następnych dwóch pokoleń.

To co robią Wingmakers/Lyricus, to tylko podsuwają narzędzia do łatwiejszego i szybszego dostosowania się do nowych warunków.

Będę wdzięczny za kontakt z ziomalem. Może będzie to twórcza znajomość. No i poznam w końcu jakiegoś żywego Ziemianina
Pozdrawiam
napisałem 1445 słów czegoś co można wyrazić jednym gestem- ech Smutny
Powrót do góry
Gość







PostWysłany: Pią 2:22, 09 Gru 2011    Temat postu:

Nie wiem jak można pomylić TOMKA z KRZYSZTOFEM i namiętnie piszę IMIENNIKU. Idę już chyba spać Very Happy
Powrót do góry
Uniwersum
Myśliciel
Myśliciel



Dołączył: 06 Gru 2010
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Skąd: Z wiecznej teraźniejszości:)

PostWysłany: Wto 15:15, 13 Gru 2011    Temat postu:

Te skrupulatnie policzone przez Ciebie słowa, Krzysztofie, rzeczywiście wskazują na rolę (rozświetlanie ścieżki) jaką przyjąłeś na siebie w tej rzeczywistości. Można powiedzieć, że to tylko tyle i nic więcej, ale to aż tyle i więcej nie trzeba. W tym świecie pełnym mroku to zaiste ogromne i odpowiedzialne zadanie. Mówi się, że każdy spotyka swojego Mistrza, kiedy na to jest gotowy. Można też powiedzieć, że każdy spotyka swego ucznia, kiedy gotowy jest rozświetlić jego ścieżkę, a on gotowy jest do przyjęcia tego światła. Jest wtedy jego Mistrzem. Nie jest konieczne spotkanie twarzą w twarz, słowem w słowo, uchem w ucho. Czasami wystarczy samo przyjazne trwanie w zasięgu wydarzeń. Czasami konieczne jest jakieś działanie. Niewidoczne i niemierzalne struktury energetyczne same znajdą odpowiedni i optymalny kanał przepływu i rozwiązanie. Nie jest miarą ważności, stopnia zrozumienia i poziomu rozwoju, ilość uczniów i Mistrzów spotkanych na swojej drodze. Nieprzywiązywanie się do nich jest ważne by postęp trwał – dobrze to rozumiesz. Czasami pojedyncza iskierka powoduje lawinę kolejnych powodując, że mrok ignorancji cofa się. Twoje poszukiwanie uczniów Lyricusa do wspólnych medytacji (a nie do „gęgania” o niej:) świadczy, że ciąży ci Twoja Inność i poczucie samotności wśród milionów ludzi. Jak ja to rozumiem. Odgrywasz więc rolę sprzeczną z Twoją duchową tożsamością bo wokół Ciebie znajdujesz tylko inne dążenia i cele, inne rozumienie świata i niezrozumienie Twojego, a w głębi duszy czai się strach przed brakiem akceptacji i izolacją większą niż jesteś w stanie zaakceptować.
To, że natknąłeś się na Wingmakers/Lyricus świadczy, o prowadzeniu jakiemu wszyscy podlegamy. Dostałeś kolejną porcję informacji i zrozumienia bo ich poszukujesz i jesteś na nie gotowy. „Nici zdarzeń” zadziałały doprowadzając Ciebie, jak po sznurku, do tego co, jak sądzę, jest konieczne byś mógł rozświetlać większym blaskiem rozumienia sensu tego wszystkiego co nas otacza i tym samym wpływać na swoje bezpośrednie otoczenie i kierunek drogi jaką obrałeś.
Nawet jeśli nie znajdziesz tutaj podobnych sobie do wspólnego działania, niech Cię to nie zraża, bo rozświetlanie ścieżki jest potrzebne tam gdzie jest mrok, a nie tam gdzie robią to inni. Światło musi być rozłożone równomiernie by docierać w najgłębsze rejony Mroku, w przeciwnym razie może zamienić się w owe jałowe „gęganie”.
Jeśli koniecznie chcesz zwielokrotniać siłę medytacji zajrzyj, o ile tego jeszcze nie zrobiłeś, na stronę projektu eventtemples.com.
Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tomek
Forum Admin



Dołączył: 28 Sie 2005
Posty: 490
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Skąd: U.K.

PostWysłany: Śro 21:36, 14 Gru 2011    Temat postu:

- @Krzysztof
Wesoly Przyznaje ,ze jestes uczniem lirycusa. Nie ma co do tego watpliwosci.
Oswiadczam jednoczesnie, ze nie wciagam cie w moje pole zyciowe Wesoly , chcialem pogadac z technikiem na tematy nieuchwytne, ot co.
Nie myslalem jednak ,ze tak szybko przeczytam o jaszczurkach i wszystkim tym co powinno byc zawarte w jednym slowie a nazbieralo sie tysiac iles tam .A slowo to brzmi-"bzdety"
..czasem zastanawiam sie czy ludzie , ktorzy zaczynaja dyskusje o wingmakers,evt,lirycusie itp , czy choc cos z tego przeczytali by wiedziec o czym pisza. Nie sadzisz @Krzysztof , ze lepiej juz medytowac i nic nie pisac? .
Kolega wyzej dobrze ci radzi- zapisz sie na sesje event temples. To jest cos dla ciebie.Posylaj swiatlo i niczym sie nie martw, nie zastanawiaj.To pomaga.


James albo Hempel napisali fajna rzecz-" to, jak wyglada dzisiejszy swiat , najlepiej widac na przykladzie rodziny i jej czlonkow. To jak sie traktuja i to w jaki sposob o siebie dbaja odzwierciedla spoleczne stosunki.." - czy jakos podobnie , cytowalem z pamieci.
Uwazam ten cytat za trafny. Nie moge tez tego podwazyc w jakikolwiek sposob , bo to prawda.Tego wlasnie wszytkim trzeba-rodziny. Do tej pory czlowiek nic lepszego nie wymyslil. Dlugo jeszcze nie wymysli. Jedno jest pewne, nie tworzymy struktory roju i nie mozemy myslec i dzialac jako jakas nieokreslona "calosc", "jednosc" itp nic nieznaczace frazesy.
Osobiscie, marze, by ci paranoicy z wielkiej finansjery ogarnieci rzadza zawladniecia swiatem ockneli sie z tego szalenstwa, w jakie wciagaja cale Narody. Robiac to, niszcza to co jest cenne-Rodzina. Ale to jest chyba zbyt oczywiste proste dla takich uczniow lirycusow jak ty, czy kolega powyzej. Zbyt trudne do ogarniecia wyobraznia bo tak powszechnie spotykane.My szukamy przeciez czegos na prawde "gornego lotu" Na pewno tez o tym mowi zen...
I tyle na temat Wesoly


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NAGU
Gorąco dyskutujący
Gorąco dyskutujący



Dołączył: 28 Sty 2009
Posty: 130
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy

PostWysłany: Czw 1:39, 15 Gru 2011    Temat postu:

Tak sie własnie widzi Tomek , wielu patrzy ale nie kazdy widzi , : ))

Pozdrawiam

ps. odnosie "spółki" to w dupie mam ich itd , ...., zyje poprostu zyje : ) , swiadomie
poprostu jestem i juz : ) ,dostrzegasz to ze masturbacja intelektualna przy swiadomym "byciu" jest jak spotkanie płyty betonowej z motylem ,, j haha : )
peace


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez NAGU dnia Czw 1:41, 15 Gru 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
anerlam
Obserwator
Obserwator



Dołączył: 22 Kwi 2011
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 17:45, 16 Lut 2012    Temat postu:

Przeczytajcie książkę Tomka Tubilewicza którą zresztą jako autor poleca na tym forum.
On ma faktyczne i realne doświadczenia wychodzenia poza ciało i we wcześniejsze wcielenia, jakże całe nasze życie wyda wam się małe a te problemiki z dopasowaniem się czy nie, do reszty świata ( a śmiem twierdzić , że do części siebie samego) będą miały już inne znaczenie.
Pozdr M


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Ryty tybetanskie Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin