Autor Wiadomość
jabu
PostWysłany: Śro 18:13, 20 Paź 2010    Temat postu:

Oj, ta wieża, to może być ciężka sprawa. Tym czasem ćwiczę sobie, po rozgrzewce rytuałami, wyskoki z przysiadu. To taka symulacja biegania pod górę. Po jakichś 30 powtórzeniach wiadomo już coś o naszej formie..
Radek3500
PostWysłany: Śro 0:48, 20 Paź 2010    Temat postu:

W Paryżu na początek można poćwiczyć wchodzenie na łuk Tryumfalny (55m). Nie wiem jak z bieganiem, ale pewnie dałoby radę (omijanie ludzi, służby porządkowe).
Wieża Eiffla posiada trzy tarasy widokowe: 57 m (schody: 360 stopni), 115 m (dodatkowo 359 stopni) i 276 m. Normalnie na pierwszy i drugi poziom można wejść na piechotę, a na trzeci jedzie się windą. Na sam szczyt wieży prowadzi 1665 stopni (w sumie to nie pamiętam, czy widziałem tam schody gdzieś z drugiego na trzeci poziom). Nie wiem, więc za kogo trzeba się przebrać, by skorzystać z wszystkich schodów (za spidermana?). Confused Byłem na wieży raz w 1993 roku i wchodzenie całkiem spoko, widoki też super. Smile
W Polsce można wbiegać na Babią Górę. Widziałem jak biegali. Shocked Można by to zrobić, ciekawe jakie wrażenia po takim wyczynie ruchowym? Razz
Pomyślałem teraz, że ciekawym przeżyciem mogło by być wbieganie na stare piramidy w Ameryce Środkowej.
Najwyższe budynki to pewnie w Dubaju. Tam by znalazł schody ze 600 metrów.
jabu
PostWysłany: Pon 17:47, 18 Paź 2010    Temat postu:

4x16 pięter! No to ja już się nie odzywam, tylko zabieram za ćwiczenia. Pełen szacunek..mnie już by odwieźli do szpitala.. Długo do tego dochodziłeś?
Tomek
PostWysłany: Nie 20:28, 17 Paź 2010    Temat postu:

ixtlan62 napisał:
Codziennie czyli w fazie słabej gdy księżyc jest w nowiu biegam 5-7 km a w okolicach pełni to 10 km dziennie i więcej na luzie.
*
Jest już jesień więc ludzie palą śmiecie w domowych CO i w powietrzu pełno już dioksyn i z pół tablicy Mendelejewa się unosi. Nasze płuca niechętnie wciągają w siebie ten czad
,ało.




- no ale przeciez jestesmy w Polsce Mruga
Zatem:
Wszystkich w kaftany powsadzac i nakazac konfiskate smieci z piwnic...

zdrowia...
Gość
PostWysłany: Nie 14:47, 17 Paź 2010    Temat postu:

czad stary, czad.
ixtlan62
PostWysłany: Nie 10:11, 17 Paź 2010    Temat postu:

Codziennie czyli w fazie słabej gdy księżyc jest w nowiu biegam 5-7 km a w okolicach pełni to 10 km dziennie i więcej na luzie.
*
Jest już jesień więc ludzie palą śmiecie w domowych CO i w powietrzu pełno już dioksyn i z pół tablicy Mendelejewa się unosi. Nasze płuca niechętnie wciągają w siebie ten czad, myślę że to co leci z kominów + emisja z samochodów + brak świeżego tlenu z racji pory roku (drzewa bez liści) powodują u ludzi ciągle nawracające problemy zdrowotne.
Naprawdę wystarczyło by zacząć od siebie i kupić sobie normalny węgiel albo gaz do pieca i oszczędzić dzięki temu z 500 zł na lekarstwa dla całej rodziny. Albo zamiast samochodem to do pracy pojechać rowerem a w zimie założyć narty. Wielkie mi co.
Niestety ludzie to myślą sobie tak :
- Co JA ? JA JA JA JA JA Przecież jestem taki pokrzywdzony/na słaby/a chorowity/a ... itp etc. MI MI MI MI MI MI MI najpierw trzeba do życia ---> [...] <--- (a tu wstawić to co trzeba w 1 2 3 4 5 6 7 8 9 kolejności do życia)
*
Wierszyk właśnie na to wymyśliłem bo widzę że tu na forum poezje też się pojawiają, no to lu poezja taka prowincjonalna:
JA i MI w jednym domku spało,
zawsze plany same sobie krzyżowało,
aż pewnego dnia żyć im się razem odechciało,
wtedy JA i MI w psychiatryku wylądowało.
Gość
PostWysłany: Nie 0:10, 17 Paź 2010    Temat postu:

Mój rekord to 4 razy 16 pięter. Góra dół góra dół bez przerw. Jakieś 25 lat temu Wesoly
NAGU
PostWysłany: Sob 18:39, 16 Paź 2010    Temat postu:

Hej Wesoly
Z tym 2,5 h bieganiem to 2 razy biegałem , "sprawdzając moje mozliwosci" , za kazdym razem byłem "połamany" wszystko mnie bolało a jednoczesnie czułem radosc , co na logike wydaje sie sprzeczne Wesoly .Fajnie ze biegasz po schodach ,...
"...do wbiegnięcia na wieżę Eiffla." Zycze powodzenia Wesoly

Pozdrawiam
jabu
PostWysłany: Sob 18:17, 16 Paź 2010    Temat postu:

Tyle, ile akurat mam pod ręką. Nie ćwiczę biegania po schodach na poważnie, po prostu jak jest okazja, to wbiegam. Czasem jest to drugie piętro, ale co chwilę..góra- dół. Czasem cztery, takie nadwymiarowe. Przeważnie w pracy. W mojej okolicy nie ma, niestety, odpowiednio wysokich ogólnodostępnych budynków. Nie wiem ile pięter potrafię wbiec, chętnie przy jakiejś okazji to sprawdzę. Ostatni porządny sprawdzian był jakieś dwa lata temu w Bieszczadach, niektóre górki idealnie imitują schody. Muszę przyznać, że przysiady są świetną zaprawą przed takimi przebieżkami. A, najlepsze są wyskoki z przysiadu.. W każdym razie, jak będę się wybierał do Paryża, to na kilkanaście tygodni wcześniej zacznę się przygotowywać do wbiegnięcia na wieżę Eiffla. A, tak przy okazji: był ktoś na wieży i orientuje się jak to wygląda z wejściem na górę schodami?
Gość
PostWysłany: Sob 15:54, 16 Paź 2010    Temat postu:

A ile tak tych pieter wyciągasz?
jabu
PostWysłany: Sob 11:18, 16 Paź 2010    Temat postu:

2,5 godziny biegu, to jak na mnie dużo. Nigdy nie udało mi się osiągnąć takiego czasu, bo gdy dochodziłem do jakichś 50 minut komforowego biegu padło najsłabsze ogniwo, w moim wypadku kręgosłup lędźwiowy. I wylądowałem w łóżku. To nie znaczy, że uważam, że bieganie jest złe, ale chyba za szybko dodawałem sobie minut. Teraz najchętniej uprawiam bieganie po schodach-kręgosłup tego nie odczuwa, a wysiłek spory. Szkoda, że nie mieszkam w wieżowcu, mógłbym częściej "trenować"Wesoly Chociaż znam jedno miejsce, gdzie można przeprowadzić solidny trenig.. W samym centrum ParyżaWesoly

Pozdrawiam
NAGU
PostWysłany: Nie 21:03, 10 Paź 2010    Temat postu:

Masz rację Jabu dzieki za to co napisałeśWesoly.
Rok temu biegałem .Pierwszym sukcesem dla mnie było to ze wogole osmieliłem sie biegac !. Potem sukcesem było to ze "codziennie " biegałem . Potem sukcesem było to , ze bieganie spawiało mi radosc , nastepnie było to ze biegałem ponad 2,5 h z przerwami , na chwilowy opoczynek , co była wowczas dla mnie szokiem , jako dziecko(podstawówka) dystans 1,5 km był wielką meczarnią jak pamietam, . Potem porażką było to że przestałem biegać , a lenistwo zwyciężyło . A teraz jest teraz Wesoly , chociaz nie mam ochoty na bieganie , to mam ochote na przysiady .. , co moze ale nie musi, zmobilizować mnie z czasem do poworotu do biegania .,

Pozdrawiam
jabu
PostWysłany: Sob 14:47, 09 Paź 2010    Temat postu:

To i tak trochę ich zrobiłeśWesoly Tu liczy się tylko systematyczność i powolne dodawanie obciążeń. Większość maratończyków amatorów na jakimś etapie swojego życia traciło oddech po przebiegnięciu kilkunastu metrów. Po jakimś czasie osiągali rzeczy niewiarygodne dla nich samych i najbliższego otoczenia. Pomyśl, jaką kondycję będziesz miał robiąc w szybkim tempie 100 przysiadów? A, 300? A, jeszcze więcej?

Pozdrawiam
NAGU
PostWysłany: Śro 11:00, 06 Paź 2010    Temat postu:

Jolkaz : Oj tam ; ) ,
Jabu: Porobiłem dzisiaj przysiady Twoją technika , po 5 razy i kilkanascie sekund przerwy , nie wytrzymałem dłuzej niz kilkanascie minut ... , Oj biodra bolą , nogi sztywwne ... Wesoly

Pozdrawiam
jolkaz
PostWysłany: Śro 9:18, 06 Paź 2010    Temat postu: Scieżki które wydeptuję

No super do czego panowie są zdolni mój podziw nie zna granic-my małe kobietki możemy tylko pomarzyć Wesoly

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group