Autor Wiadomość
Mirek
PostWysłany: Śro 17:53, 05 Wrz 2012    Temat postu:

Po 2 latach praktycznie nieprzerwanych, codziennych ćwiczeń, w sierpniu zrobiłem sobie 2 tygodnie "wolnego". Po powrocie z urlopu wróciłem do normalnego rytmu i byłem zdziwiony, że tak długa przerwa nie wpłynęła w ogóle na moją kondycję. Bez problemu mogłem od razu wykonywać 21 powtórzeń bez specjalnego zmęczenia. Kiedy w pierwszym roku ćwiczeń miałem tygodniową przerwę z powodu przeziębienia, to wracać do normalnego rytmu musiałem przez kilka dni, zaczynając od 9 powtórzeń. Widać systematyczność rzeczywiście ma ogromy wpływ na całokształt. Kto wie, może po 15 latach ćwiczeń i półroczna przerwa nie spowoduje spadku kondycji i naszych możliwości.
Alicja
PostWysłany: Wto 19:17, 14 Sie 2012    Temat postu:

Jest wśród Forumowiczów jakiś rehabilitant? Potrzebuję rady, bez tego raczej nie wrócę do rytów, a trochę mi na tym zależy.
anula
PostWysłany: Sob 23:18, 28 Lip 2012    Temat postu:

Witaj Bart Wesoly
Ja ćwiczę sobie ryty już trzeci rok i robię to codziennie. Nie mam z tym problemu bo zwyczajnie "weszły mi w krew" Mruga a ciało woła o nie jak o tlen.
A poza tym tak jak napisałeś dla mnie ryty są tym co pozwala postrzegać siebie i to co wokół z jakby większym szacunkiem i
miłością. Pozytywne nastawienie do siebie i innych jest bardzo istotne szczególnie w kontaktach z innymi osobami ale dla nas samych również.
Pozdrawiam wszystkich rytowców Wesoly
anka
bart
PostWysłany: Pią 9:11, 27 Lip 2012    Temat postu:

Po dłuższej nieobecności na forum witam wszystkich ćwiczących rytuały. Jak wam idzie? Regularności w ćwiczeniu, którą mieli mnisi nie jest tak łatwo osiągnąć, bo to i czasy inne i inne wyzwania życie stawia przed nami.

Uważam jednak, iż ważne jest to że ćwiczymy, że wracamy do rytuałów, inspirujemy się dobrymi książkami, wracamy do dobrej diety, ponownie zaczynamy marzyć. Co nam pozostaje gdy pozbawiamy się takich inspiracji? Jedynie szarość, materializm z którego to nie da się wycisnąć za wiele światła i energii życiowej.

Dlatego zachęcam wszystkich jak i siebie, aby na co dzień otaczać się dobrą treścią, rozmawiać z osobami które mają w sobie chęć do rozwoju, wracać do tego co nas inspiruje, tak aby nasze aury świeciły kolorowym światłem zamiast być malutkimi, szarymi i przytłoczonymi codziennością. Tak aby nasze myśli były bardziej przyjazne dla nas samych.

Pamiętajmy, że to my myśląc, marząc i wizualizując, tworzymy naszą rzeczywistość. A jeżeli ta nie odpowiada naszym pragnieniom, to musimy zrobić wysiłek aby nadać wydarzeniom nowy bieg. Czasami potrzeba naprawdę niewiele.

Pozdrawiam:)
planetariusz
PostWysłany: Śro 2:24, 22 Gru 2010    Temat postu:

Ahoj Radecku wesołych Świąt Laughing
Radek3500
PostWysłany: Wto 22:20, 14 Gru 2010    Temat postu:

Hej Ho! eee tam, słowo "Wingmakers" nie ma jakiegoś specjalnego brzmienia, poza tym cała sprawa wydarzyła się w Czechach na polance za lasem, a Neruda to dr. Janíček. Jest koniec lata, ciepły wieczór i Janíček rozmyśla nad malunkami w jaskini. Wtedy doznaje niezwykłego odczucia, ma wrażenie niesamowitego olśnienia, choć tak na prawdę nie pojmuje. Z wolna wyłania się światło i emanuje spokojną i ożywczą klarownością. To światło przechodzi przemianę swej jakości i od tej chwili daje się słyszeć głos dzwonków, które nabierają kształtów ludzkiej mowy. Janíček rozpoznaje czeskie wyrazy i oto głos przemawia do niego naturalnie po czesku: jsme tvůrci křídel.
jolkaz
PostWysłany: Wto 15:11, 14 Gru 2010    Temat postu:

Dzięki Radku za to wyjaśnienie-dlatego między innymi lubię fora -tyle tu mądrych ludzi
A nie myślałeś Radkiu3500 że to słowo jest kodowane i nie należy zmieniać jego brzmienia-dlatego ja używam nazwy orginalnej Zgadzam się że wibracja odgrywa tutaj wiodącą rolę
buziaczki
Jolanta Niemczuk
PostWysłany: Wto 12:36, 14 Gru 2010    Temat postu:

Wiecie co Wam powiem ?

Kocham Was wszystkich ohhh...

(ale jakie jest etymologiczne pochodzenie slowa kocham zastanawiające.. )
Radek3500
PostWysłany: Wto 1:01, 14 Gru 2010    Temat postu:

Też myślałem na temat słów "Creators" i "Makers".
Słowo "make" ma swoje źródło w języku fryzyjskim, należącym do grupy języków germańskich i pierwotnie znaczy "ugniatać". W epoce prehistorycznej ugniatano glinę przy budowie domów. W tym właśnie upatruje się ewolucję znaczenia od "ugniatania" do "budowania".
Słowo "create" wywodzi się z łaciny od "crescere" od znaczenia "wzrastać". W ten sposób określano "wzrost księżyca" (luna crescens). Następnie pomieszano znaczenia "stanu wzrostu" ze "zmianą kształtu, formy" księżyca i w ten sposób słowo to przeszło od znaczenia "wzrastać" do "formować się".
Oba słowa ewoluowały do znaczenia "tworzyć". Jest między nimi pewna różnica, gdyż słowo "make" jest bliższe znaczeniu "produkować" czyli tworzyć w sensie "budować", a "create" jest bliższe "formować" od "forma, kształt", np.: kreacja jako modny ciuch. Przypisywanie subtelnego znaczenia słowu "create" to już wynik tradycji rzymsko chrześcijańskiej, która czyny boskie opisała tym słowem, nadając mu tym samym może nie nowe znaczenie, ale na pewno nowy smak.
Gdy w Biblii pisze, że Pan Bóg ulepił człowieka z gliny, to można by powiedzieć, że "make" jest poprawniejsze, bo właśnie "make" to "lepić z gliny". Ale jeśli czyny boskie opisujemy słowem "create", bo to słowo adaptowaliśmy do opisywania czynów Boga, to wtedy należy użyć tego słowa do biblijnego stworzenia człowieka przez Boga. Czynom Boga poza samym rękodziełem przypisuje się, iż Bóg "tchnie Duchem" ożywiając swoje dzieła.
Powracając do "Wingmakers", czy są oni Makers czy Creators? Jest to bardziej kwestia konwencji, niż poprawności językowej. W książce AAP (Projekt Starożytnej Strzały), Wingmakers objawiają się Nerudzie na amerykańskiej pustyni w Nowym Meksyku jako światło, które dostosowało tak swą wibrację, iż Neruda mógł usłyszeć słowa po angielsku: "Nasze imię przetłumaczone na twój język brzmi: WingMakers.". Zarówno "wing", jak i "make" to są słowa angielskie, można powiedzieć rodzime (angielski wziął swój początek od dialektów anglo-fryzyjskich przyniesionych do Brytanii przez germańskich osadników i rzymskie wojska z terenu obecnych północnych Niemiec i Holandii).
Według strony Wingmakers Neruda to lingwista, czyli specjalista w sprawach językowych. Skoro on zaakceptował to określenie, to czemu my nie?

Dodam jeszcze tutaj coś istotnego, na temat samych języków. Zauważmy, że Wingmakers ukazali się jako wibracja, która może przybrać postać języka mówionego. To znaczy, że ta wibracja niesie znaczenie, a przybieranie postaci języka mówionego jest jedną z form w jaki to znaczenie może wyrazić. Chodzi mi o to, że samo znaczenie znajduje się w wibracji, a język stanowi kontekst wtórny.
Pan Wiedźmin
PostWysłany: Nie 20:26, 12 Gru 2010    Temat postu:

Witam
Dawcy Skrzydeł brzmi mi bardziej na coś w stylu 'starożytnego Caritasu' Wesoly
Tworcy Kridel to po czesku nic innego, jak WingMakers. Język Czeski z językiem Polskim jest głęboko spokrewniony, ponieważ nasze klany wywodzą się z klanów Słowiańskich. Make jest słowem pospolitym, pozbawionym większego emocjonalnego stosunku do zapisanego tekstu, gdybyśmy mówili o stwórcach skrzydeł, to żeby nadać temu odpowiedni ton, powiedzielibyśmy ' Creators of the Wings' lub 'WingCreators'.
Najwyraźniej autor tych stron internetowego mitu o podrasie resy centralnej, które tutaj są poddane pod dyskusje nie miał zamiaru nadać dostojnego znaczenia opisanym przez siebie istotom, lub jego angielski nie jest jego rodzimym językiem, co stwarza problemy leksykalne!
Można by o tym tak sobie dyskutować w nieskończoność, ale żyjemy w ponurych czasach, które ogranicza czas.
To tyle z mojej strony, pozdrawiam!
Radek3500
PostWysłany: Sob 1:38, 11 Gru 2010    Temat postu:

W Polsce można się spotkać z tłumaczeniami "Twórcy Skrzydeł", "Stwórcy Skrzydeł" albo "Uskrzydlacze". Określenie "WingMakers" składa się z dwóch słów: wing (ang. skrzydło) i makers (ang. twórcy).

W czołowej książce projektu "Projekt Starożytna Strzała", również padają pytania o co chodzi z tą nazwą, mimo iż bohaterowie posługują się j. angielskim. "WingMakers" mówią, iż tak brzmi ich imię przetłumaczone na język angielski. Z dalszej części książki wynika, iż jest metaforą dla narzędzi jakie otrzymujemy, by się wznieść ku wolności, ku światom nam dotąd nieznanym, ku rzeczywistości niewyobrażalnej, a przynajmniej nie wyobrażonej, która już jednak jest. Na czym to polega? Według słownictwa tutejszego chodzi o nowy Genetyczny Umysł.
Dori
PostWysłany: Pią 21:18, 10 Gru 2010    Temat postu:

Jolciu,kochanie nie zostałam zniechęcona...mam problem z netem który mnie "ucieka"ja go se ganiam:)
Nie znam angielskiego i nie poznam raczej i nie ma dla mnie znaczenia czy Dawcy czy Stwórcy dla mnie po prostu WingMakers:)
no przekaz dla mnie ważny nie nazewnictwo:)
pozdrawiam Was wszystkich bardzo serdecznie))
sun999
PostWysłany: Pią 18:35, 10 Gru 2010    Temat postu:

.....
Jolanta Niemczuk
PostWysłany: Pią 14:25, 10 Gru 2010    Temat postu:

No wlasnie, to od Ciebie zalezalo, kiedy skupiles nagle swoja uwage na tym dwuletnim poscie, a nie od NAS.

Sun999 przyhamuj juz troche, bo za daleko lecisz w uogolnienia, nawet i ta liczba mnoga.
Ujelam sie za Dori, bo jest tu calkiem nowa, a ja Ja zachecilam do wejscia na to forum, i apelowalam w ten sposob do Ciebie o UMIAR w wypowiedziach - znow przerzucasz ciezar pracy nad wzajemnym zrozumieniem na druga strone tym tekstem o kamyku w bucie co to ma NAS niby (l.mn.) uwierac...
Cos w ciebie wstapilo w tym odgrzewanym temacie, ze tak przenosnie sie wyraze, i dlatego odpowiadam Ci ostatnio li tylko asertywnie.
sun999
PostWysłany: Pią 11:52, 10 Gru 2010    Temat postu:

.....

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group