Autor Wiadomość
Tomek
PostWysłany: Czw 21:52, 06 Wrz 2007    Temat postu:

Bestyjka

hmm... a wydawalo mi sie ze zaczalem dosc prosto, widac sie mylilem.
Ale jak mozesz cos dodac co sie ociera przynajmnie o to co nas, mnie tu interesuje, to chetnie poczytam i odpisze.

pozdrawiam
Bestyjka
PostWysłany: Śro 22:38, 05 Wrz 2007    Temat postu:

ale Wy to wszystko komplikujecie. to jest zwykla afirmacja. kazde slowo wypowiedziane kazde mysl w ktorej trwamy staje sie rzeczywistoscia. przeciez to nie my jestesmy dla tego swiata tylko ten swiat jest dla nas to on musi nam dac to co my chcemy. oczywiscie z zachowaniem zasad jakie kieruja tym wszechswiatem. wazne jest odczuwanie calosci co wg mnie prosto znaczy rob tak zeby bylo tobie dobrze ale nie krzywdz przy tym innych. zwykly szacunek. kazdy czlowiek kazde stworzenie ma swoj cel w tym ze znajduje sie na tej planecie, gdyby tak kazdy zyl zachowując tę prostą zasadę to nie bylo by tyle bolu na tej ziemi... a ludzie by sie nie zatracali w rzeczywistosci.
jabu
PostWysłany: Sob 20:55, 07 Lip 2007    Temat postu:

Początkowo myślałem, że opisujesz swoje doświadczenia z metodą Silvy. Widać, od strony technicznej wszystkie metody kształowania rzeczywistości sa do siebie podobne. I wszystkie działają. Wiem, bo dzięki temu osiągnąłem coś, co wydawało mi sie absolutnie nie do zrealizowania. Po prostu cienia szans nie bylo-nawet na filmach takie historie rzadko się zdarzają.. A, jednak Wesoly Ponieważ sprawa jest osobista, pozwolę sobie szczegóły zostawić dla siebie. Kiedyś przeczytałem takie zdanie: Wszystko, co możesz sobie wyobrazić, możesz również osiągnąć. I chyba coś w tym jest..
To_masz_tu
PostWysłany: Sob 13:08, 07 Lip 2007    Temat postu:

Witam Sun’s Son
Piękny tekst. Szczególnie jedno zdanie mnie uderzyło „ale ja będąc zwolennikiem pracy z ciałem , obstaje przy swoim poglądzie, iż dźwięki sa najlepszym zewnętrznym wspomagaczem prowadzącym do wewnętrznego wyzwolenia .”

Masz rację praca nad ciałem jest tu jednym z podstawowych zadań. Praca nad udoskonaleniem odbiornika i nadajnika którym jednocześnie jest nasze ciało. To jeden z ważniejszych celów.

I jeszcze jedno ważne zdanie które napisałeś „To bardzo ważne by to zrozumieć i odczuć.”
Tak to jest chyba najważniejsze nasze zadanie.
Myśleć czując i czuć myśląc. To bardzo ważne.
Życzę powodzenia.

To masz
Tomek
PostWysłany: Czw 21:50, 05 Lip 2007    Temat postu:

Witaj Marianie

Odleglosc jaka nas dzieli faktycznie nie ma znaczenia, kiedy czyta sie slowa wsparcia od osoby autentycznie cenionej. Serdecznie dziekuje Ci
Wlasciwie ..reszta wynika z samego serca i wiem , ze ktoregos dnia , jeszcze wymienimy slowa twarza w twarz, by dopelnic przyjazni.

Dalszej pogody samego siebie, ducha i czego pragniesz.

Sun's Son
Marian Wasilewski
PostWysłany: Czw 2:53, 05 Lip 2007    Temat postu: Być człowiekiem - mały szkic.

Tomku kochany!

Bliskie mi są Twoje przeżycia. Wczuwam się w nie. Przed ćwierć wiekiem miałem to samo. Jesteś mężny. Spokój i myśl pozytywna ułatwia życie, nie lękajmy się. Każdy z nas ma opiekę duchową, pamiętajmy o tym. Chroni ona i toruje drogę. Nigdy nie jesteś samotny.

Jestem z Tobą myślą i sercem. Marian
Tomek
PostWysłany: Nie 19:41, 01 Lip 2007    Temat postu: być człowiekiem-mały szkic

Czasami przyglądam się wędrującej ekspresji nadziei
Czasami dostrzegam też trochę więcej niż własny kawałek świata. Właśnie o tym chciałem napisać dzisiaj,bo po pierwsze che mi się , a po wtóre to warte zauważenia i może się komuś przydać. Więc od początku.

Dziewięć miesięcy temu przyleciałem do Anglii jako jeden z wielu migrujących z ojczystego kraju ludzi , którzy z różnych powodów przemieszczają się .
Mogę o sobie samym powiedzieć, że plasuje się w grupie osób, nie posiadających wystarczająco mocnych korzeni spajających mnie z miejscem z jakiego wywodzę się jako człowiek ..ale nie tylko.
Wydaje mi się też ,że posiadam pewien "styl" wewnętrznego niepokoju pozwalający mi na podejmowanie trudnych decyzji , niosących w sobie zawsze pewien stopień ryzyka i potencjalnych komplikacji jakie towarzyszą zachodzącym w życiu zmianom. Właśnie- zmianom. To one sa fascynującym motorem napędowym życia .
Zauważyłem po kilku latach, że zmianę można jakoby przygotować dla siebie dużo wcześniej zanim ona nastąpi. To trochę paradoksalne, bo cóż to za zmiana , która nie zaskakuje ? Ano właśnie zaskakuje detalami, ale zarys czy szkic ogólny może zostać zaplanowany .Tak też zrobiłem. Niespełna rok temu ( dokładnej daty okreslić nie umiem) mając poczucie "bycia w klatce" rozpocząłem prace przygotowawczą dla zaaranżowania mojej prywatnej zmiany. Sposobu na wydostanie się z marazmu
psychicznego i emocjonalnego zastoju jaki - patrząc z perspektywy minionych miesięcy -niewątpliwie był moim udziałem.
Uzyskałem wewnętrzna pewność o wypaleniu się moich możliwości kreowania i modelowania swojego życia osobistego i rodzinnego w miejscu w jakim mieszkałem.
Nie … oczywiście nie było to nic w stylu ucieczki od rzeczywistości . Była to świadomość o zanikaniu wpływu jaki wywieram na swoje otoczenie, jaki jest wywierany przez otoczenie na mnie. Więc zacząłem. Co zrobiłem?- codziennie budując przed okiem umysłu mentalny obraz własnego sukcesu , nasycałem ów obraz uczuciami spełnienia jego zamiaru w czasie teraźniejszym .Co to znaczy? Właśnie to , że nie ma znaczenia czy będziesz pracował/a z tym poziomem modelowania swoich pragnień myśląc o przyszłych czy teraźniejszych wynikach, i tak zostaną one potraktowane , jako nowy skrypt dla wykonawców naszych zamiarów. Czym, lub kim sa owi wykonawcy, to teraz nie ma znaczenia. Ważne jest, że to działa. Ważnych jest kilka spraw. Artyzm autentyczności we wszystkich
planach jakie czyniłem, wdzięczność dla świata wyrażana poprzez doładowywanie życia. Dokładnie tak, zasady zawarte w glosariuszu WMM. powinny stać się naszym kodeksem postępowania jeżeli pragniemy namacalnie odebrać profity dane przez życie/świat . Ale nie tylko . Wiedziałem już , że trzeba tez potrafić zaabsorbować te profity, bo nadchodzą z różnych stron i przede wszystkim od różnych LUDZI. Bez ludzi nie stanie się nic. Co najwyżej , stanie się jutro.
Więc wracając do tematu przewodniego czyli rozpoczęcia odnoszenia autentycznych sukcesów, użyłem narzędzi zwanych koncentracją i wyobraźnią.
Już tu pisano w dziale Mariana Wasilewskiego o ogromnym nieocenionym wpływie jaki niesie koncentracja . Istotnie tak jest .I warto pamiętać o przeciwdziałaniu rozproszeniu myśli podczas koncentracji na celu , ponieważ myśli są nośnikami energii pragnienia , zawartej w wytworzonych obrazach wywołanych przed okiem umysłu- wyobraźnią .Tym samym ważne jest , by dotarły "tam gdzie trzeba" w stanie jak najmniej zniekształconym .Z perspektywy czasu widzę, że moje nośniki energii były zniekształcone nieznacznie lub wcale. Tydzień po tygodniu, miesiąc po miesiącu, osiągałem wytyczone prze zemnie cele, a nawet wynurzały się nowe w bliskości tych głównych. Nawet na moment nie zapomniałem skąd pochodzą. Dzień po dniu czułem się coraz bardziej obdarowywany. Możliwości wnurzały się jedne po drugich i tak to trwa do dziś! W siódmym miesiącu pobytu zmieniłem prace, była dobra ale.. no wiadomo. W następnej pozostałem kilka dni.I ponownie.
Nie jest ważne, że tam czy siam wynagrodzenie satysfakcjonowało mnie bardziej, raczej dla mnie najważniejsze stało się , pozbycie się strachu przed pozostawianiem za sobą sytuacji i ludzi do których zaczynałem się przyzwyczajać. I jeszcze odnośnie strachu, to chyba go się nie pozbywałem a raczej absorbowałem nie walcząc z nim. To dla takiego niespokojnego ducha jest czymś wspaniałym! Tak, jestem niespokojnym duchem ciągle szukającym celu wyrażania samego siebie w bliskości zasad Suwerennej Całości. Głęboko wierze, że mam już cień cienia -Znamię Pozostałości- przed oczami , uchwycone raz, nigdy już nie niknie ono w zapomnieniu.
Wiem już że nie studiowanie jakichkolwiek materiałów czy mądrości jest celem ich istnienia, lecz stosowanie ich sekunda po sekundzie , minuta po minucie i dzień po dniu w swoim istnieniu.
Zastanawiałem się długo czy poruszać temat muzyki , ponieważ jest ona dla mnie ogromnym wzmacniaczem narzędzi podstawowych . Co za tym idzie powinna być dobrana osobiście do typu usposobienia już zawartego w człowieku . Ale niech będzie. Przede wszystkim ta muzyka jest tylko narzędziem. Czasem intensywnym czasem mniej intensywnym . Dla mnie wystarczająco mocnym. Nie bez znaczenia jes tez sprzęt na jakim odsłuchujemy i warunki otoczenia. Wiele zależy od częstotliwości używania, warunków i stanów psychicznych przed użyciem .I dobrze jest jeśli nie jest nadużywana. Zawiera dźwięki DOW spreparowane w odpowiedniej kombinacji w jakiej autor ( James) uznał je za właściwe .Ja wspomagałem się muzyka , i sądzę że miała sporo wpływu na moje trafne decyzje. Dla mnie korzystne .
Padły argumenty na różnych forach , że używając innych technik z zakresu metodyki WMM. również można osiągnąć zamierzone rezultaty, ale ja będąc zwolennikiem pracy z ciałem , obstaje przy swoim poglądzie, iż dźwięki sa najlepszym zewnętrznym wspomagaczem prowadzącym do wewnętrznego wyzwolenia.
Pierwszy z brzegu przykład , mnie pomogły w wyzwoleniu się przed wieloma obawami zawsze zabarwionymi strachem. Ogromny postęp jak dla mnie. Wystarczająco duży by zacząć postępować w kontaktach międzyludzkich, tak właściwie, jak to tylko jest możliwe .To bardzo ważne by to zrozumieć i odczuć .Kiedyś miałem z tym kłopoty..
Więc spoglądając z za weryfikującego czasu , moim zdaniem WMM. Sa wysoce użyteczne i stosowalne w życiu. Pomijając oczywiste otoczenie towarzyszące każdej historii, która jest niejako otoczona czy opakowana w ładny zachęcający "papier", rdzeń treści jest spójny i wartościowy z wszech miar
.Myślę , że powinienem to chyba umieścić w dziale synteza, i tak właśnie robie .Być może dodam za jakiś czas więcej szczegółów do tej historii ale nie za wiele.

Pozdrowienia z UK.
Sun's Son

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group